
W ostatnich tygodniach Polska ponownie znalazła się w centrum kontrowersji związanych z funkcjonowaniem wymiaru sprawiedliwości. Głównym bohaterem najnowszego skandalu jest Bogdan Święczkowski — były Prokurator Krajowy i sędzia Trybunału Konstytucyjnego, który rzekomo miał odegrać kluczową rolę w organizowaniu procesów politycznych wymierzonych w przeciwników obecnego lub byłego obozu władzy. Te poważne zarzuty rodzą pytania o kondycję państwa prawa w Polsce oraz o prawdziwe motywacje stojące za licznymi kontrowersyjnymi postępowaniami karnymi.
—
Tło sprawy
Bogdan Święczkowski to postać dobrze znana w polskim życiu publicznym. Karierę zaczynał jako prokurator w czasach, gdy walka z przestępczością zorganizowaną była jednym z priorytetów organów ścigania. Z czasem coraz bardziej zbliżał się do świata polityki, szczególnie po objęciu funkcji Prokuratora Krajowego w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Jego lojalność wobec partii rządzącej oraz twarde stanowisko wobec przeciwników politycznych budziły kontrowersje.
Ostatnie doniesienia medialne, a także przecieki z kręgów prawniczych, wskazują na to, że Święczkowski mógł być centralną postacią w nieformalnym układzie, którego celem było wykorzystanie prokuratury jako narzędzia walki politycznej. Według niepotwierdzonych, lecz niepokojąco spójnych źródeł, miał on mieć wpływ na dobór prokuratorów prowadzących konkretne sprawy oraz naciskać na szybkie formułowanie zarzutów wobec osób związanych z opozycją, aktywistami społecznymi czy nieprzychylnymi dziennikarzami.
—
“Procesy polityczne” – powrót do przeszłości?
Termin “proces polityczny” wielu Polakom kojarzy się z czasami PRL-u, gdy wymiar sprawiedliwości był wykorzystywany do tłumienia oporu wobec komunistycznej władzy. W demokracji, gdzie niezależność sądów i prokuratury powinna być fundamentem ustroju, takie praktyki są absolutnie niedopuszczalne.
Jednak w ostatnich latach pojawiało się coraz więcej sygnałów, że niektóre postępowania karne mogą mieć charakter polityczny. Akty oskarżenia wobec polityków opozycji, liderów protestów społecznych czy dziennikarzy krytykujących władzę rodziły pytania o motywacje prokuratury. Teraz, gdy nazwisko Święczkowskiego pojawia się w kontekście bezpośredniego wpływu na te działania, obawy te nabierają nowego, znacznie poważniejszego wymiaru.
—
Świadkowie i przecieki
Jak wynika z ustaleń dziennikarzy śledczych, kilku byłych prokuratorów, którzy odeszli ze służby po 2019 roku, miało złożyć poufne zeznania, wskazując na istnienie “czarnej listy” osób do ścigania. Na tej liście mieli się znajdować między innymi działacze opozycyjnych partii politycznych, członkowie organizacji pozarządowych i osoby publiczne znane z krytyki wobec polityki ówczesnej władzy.
Co więcej, miały istnieć nieformalne spotkania z udziałem Święczkowskiego i kilku zaufanych śledczych, na których omawiano strategie „neutralizowania” osób uznanych za zagrożenie dla interesów politycznych rządzących. Niektóre ze spraw miały być wszczynane bez wystarczających dowodów, jedynie po to, by zdyskredytować daną osobę w mediach i opinii publicznej.
—
Reakcje środowisk prawniczych i politycznych
Zarówno środowiska prawnicze, jak i polityczne zareagowały z niepokojem na te doniesienia. Stowarzyszenia sędziów i prokuratorów, w tym Iustitia i Lex Super Omnia, wezwały do wszczęcia niezależnego dochodzenia oraz do pełnego ujawnienia faktów związanych z rzekomymi nadużyciami.
Politycy opozycji zażądali powołania sejmowej komisji śledczej, która miałaby zbadać działalność prokuratury w ostatnich latach i zweryfikować, czy rzeczywiście dochodziło do instrumentalizacji prawa karnego dla celów politycznych. Wielu z nich domaga się także postawienia Bogdana Święczkowskiego przed Trybunałem Stanu.
—
Co dalej z wymiarem sprawiedliwości?
Jeżeli zarzuty wobec Święczkowskiego okażą się prawdziwe, będzie to oznaczać głęboki kryzys nie tylko w wymiarze sprawiedliwości, ale i w całym systemie demokratycznym. Użycie prokuratury jako narzędzia represji wobec przeciwników politycznych jest sprzeczne z konstytucją i podstawowymi zasadami państwa prawa.
Odbudowa zaufania do wymiaru sprawiedliwości będzie wymagać czasu, głębokich reform i – co najważniejsze – pełnej transparentności. Społeczeństwo musi mieć pewność, że nikt – nawet najbardziej wpływowy urzędnik – nie stoi ponad prawem.
—
Podsumowanie
Sprawa Bogdana Święczkowskiego może okazać się jednym z najważniejszych testów dla polskiej demokracji od czasów transformacji ustrojowej. Jeśli potwierdzą się zarzuty dotyczące organizowania procesów politycznych, będzie to dowód na głęboko zakorzeniony problem z niezależnością prokuratury i sądów.
W oczach obywateli zaufanie do państwa opiera się na uczciwości jego instytucji. Gdy te instytucje są wykorzystywane do walki politycznej, fundamenty demokracji zaczynają się kruszyć. Czas pokaże, czy Polska zdoła przywrócić praworządność i odpowiedzieć na pytania, które dziś budzą grozę i oburzenie.
—