W ostatnich godzinach polskie media społecznościowe dosłownie eksplodowały informacjami, które – jeśli się potwierdzą – mogą wstrząsnąć całym systemem politycznym III RP. Według niepotwierdzonych jeszcze oficjalnie doniesień, Sąd Najwyższy miał rzekomo wydać nakaz aresztowania Sylwestra Marciniaka, byłego wysokiego urzędnika Państwowej Komisji Wyborczej, w związku z rzekomym przedłożeniem przez prokuraturę taśmy nagraniowej, na której rzekomo słychać, jak Marciniak omawia szczegóły rzekomego fałszowania wyników wyborów.
Informacja zaczęła krążyć około godziny 19:00 w poniedziałek 1 grudnia 2025 roku. Najpierw pojawiła się na kilku kontach na platformie X (dawny Twitter), potem błyskawicznie podchwyciły ją prawicowe portale i kanały na Telegramie. W ciągu zaledwie dwóch godzin hasztag #MarciniakTaśma znalazł się na pierwszym miejscu polskich trendów, a filmiki z rzekomymi fragmentami nagrania osiągnęły już ponad 2 miliony wyświetleń.
Co rzekomo słychać na taśmie? Według osób, które twierdzą, że miały dostęp do materiału, Sylwester Marciniak miał rzekomo rozmawiać przez telefon z nieustaloną jeszcze osobą (spekuluje się, że może to być jeden z sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych) i szczegółowo omawiać, w jaki sposób rzekomo „dociągnąć” wyniki w kilku kluczowych okręgach tak, aby partia rządząca uzyskała większość konstytucyjną. Padać miały rzekomo zwroty typu „trzeba dorzucić 0,7–0,9% w tych trzech województwach”, „protokóły już są przygotowane” oraz „nikt się nie dowie, bo liczenie trwa za długo”.
Prokuratura Krajowa ani Sąd Najwyższy nie wydały jak dotąd żadnego oficjalnego komunikatu w tej sprawie. Rzecznik prasowy SN odmówił komentarza, tłumacząc, że „nie odnosi się do plotek krążących w internecie”. Podobnie milczy biuro prasowe PK. To jednak nie powstrzymuje fali spekulacji – wielu internautów zwraca uwagę, że brak natychmiastowego sprostowania może rzekomo oznaczać, że coś jest na rzeczy.
Kim jest Sylwester Marciniak? To wieloletni urzędnik PKW, który w latach 2019–2024 pełnił rzekomo jedną z kluczowych funkcji przy organizacji wyborów parlamentarnych i prezydenckich. Po utracie stanowiska w zeszłym roku zniknął z życia publicznego, ale wciąż pojawiał się na zamkniętych spotkaniach byłych członków komisji. Osoby z jego otoczenia twierdzą, że od kilku miesięcy miał rzekomo otrzymywać groźby i czuł się inwigilowany.
Opozycja już wykorzystuje sytuację. Politycy Konfederacji i części Prawa i Sprawiedliwości domagają się natychmiastowego zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu oraz powołania komisji śledczej. „Jeśli to prawda, to mamy do czynienia z największym skandalem po 1989 roku” – napisał na X jeden z posłów. Z kolei politycy Koalicji Obywatelskiej i Lewicy na razie zachowują ostrożność i wzywają do powściągliwości w komentarzach do czasu oficjalnego potwierdzenia informacji.
Tymczasem w sieci pojawiają się kolejne rzekome szczegóły. Jedno z anonimowych kont opublikowało rzekomy skan postanowienia o tymczasowym aresztowaniu z pieczątką Sądu Najwyższego i podpisem sędziego sprawozdawcy. Eksperci kryminalistyki cyfrowej, z którymi skontaktowały się niektóre redakcje, twierdzą jednak, że dokument może być fałszywką – czcionka i rozmieszczenie elementów rzekomo nie zgadzają się z oficjalnymi wzorami.
Niezależnie od tego, czy taśma jest autentyczna, czy nie – sprawa już wywołała gigantyczne zamieszanie. Na ulicach Warszawy i kilku innych miast zaczęły gromadzić się niewielkie grupy protestujących, którzy skandują hasła „Precz z fałszerzami!” i „Wolne wybory!”. Policja na razie nie interweniuje, ale sytuacja jest napięta.
Warto podkreślić po raz kolejny: na chwilę obecną WSZYSTKIE powyższe informacje mają charakter RZEKOMY i NIEZWIERZONY. Nie ma żadnego oficjalnego potwierdzenia ze strony Sądu Najwyższego, Prokuratury Krajowej ani Państwowej Komisji Wyborczej. Taśma nie została opublikowana w pełnej wersji, a fragmenty, które krążą w sieci, mogą być zmanipulowane. Nakaz aresztowania również nie został potwierdzony w żadnym wiarygodnym źródle.
Redakcja będzie na bieżąco monitorować rozwój wydarzeń i natychmiast poinformuje o każdym oficjalnym komunikacie w tej sprawie. Do tego czasu prosimy czytelników o zachowanie szczególnej ostrożności i nieuleganie emocjom – w tak delikatnej sprawie jak rzekome fałszowanie wyborów każda przedwczesna ocena może mieć poważne konsekwencje.