W ostatnich dniach w mediach społecznościowych i na niektórych portalach informacyjnych pojawiły się sensacyjne doniesienia sugerujące ogromny skandal związany z rzekomym fałszowaniem głosów w wyborach prezydenckich w Polsce w 2025 roku. Według tych informacji, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, Sylwester Marciniak, miał znaleźć się w trudnej sytuacji, gdyż Sąd Najwyższy rzekomo postawił ultimatum: przedstawienie „prawdziwych” wyników wyborów w ciągu zaledwie trzech dni. Te rzekome rewelacje mają rzekomo stawiać demokrację w Polsce na krawędzi, budząc emocje wśród zwolenników różnych opcji politycznych.
Należy jednak podkreślić, że wszystkie te twierdzenia opierają się wyłącznie na niepotwierdzonych przeciekach i spekulacjach krążących w internecie. Nie ma żadnych oficjalnych dowodów na masowe fałszowanie głosów ani na jakiekolwiek ultimatum ze strony Sądu Najwyższego. Wybory prezydenckie w 2025 roku, w których zwyciężył Karol Nawrocki, uzyskały oficjalne potwierdzenie zarówno przez PKW, jak i Sąd Najwyższy, a wszelkie zgłoszone nieprawidłowości uznano za incydentalne i nie wpływające na ostateczny wynik.
Aby lepiej zrozumieć kontekst tych rzekomych doniesień, warto przypomnieć przebieg wydarzeń związanych z wyborami prezydenckimi 2025. Pierwsza tura odbyła się 18 maja, a druga – 1 czerwca. Frekwencja w drugiej turze osiągnęła rekordowy poziom 71,63%, co przewodniczący PKW Sylwester Marciniak wielokrotnie podkreślał jako dowód dużego zaangażowania obywatelskiego. Oficjalne wyniki ogłoszone 2 czerwca wskazywały na zwycięstwo Karola Nawrockiego z wynikiem 50,89% głosów wobec 49,11% dla Rafała Trzaskowskiego. Różnica wyniosła ponad 369 tysięcy głosów, co jest znaczną przewagą w skali kraju.
Po ogłoszeniu wyników wpłynęło do Sądu Najwyższego około 54-56 tysięcy protestów wyborczych, co jest liczbą dużą, ale nie wyjątkową w historii polskich wyborów. Sąd Najwyższy, w składzie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, dokładnie je przebadał. Uznano jedynie 21 protestów za zasadne, ale jednocześnie stwierdzono, że żadne z wykrytych uchybień – głównie błędy w liczeniu głosów w pojedynczych komisjach – nie miały wpływu na ogólny rezultat wyborów. Ostatecznie 1 lipca 2025 roku Sąd Najwyższy wydał uchwałę stwierdzającą ważność wyboru Karola Nawrockiego na Prezydenta RP.
Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak wielokrotnie zabierał głos w tej sprawie, podkreślając, że nie stwierdzono naruszeń prawa wyborczego mogących wpłynąć na wynik. W swoich wypowiedziach cytował ekspertyzy, w tym raport Fundacji Batorego oraz opinie biegłych, które wskazywały, że ewentualne anomalie w liczeniu głosów (np. sytuacje, gdy kandydat otrzymał mniej głosów w drugiej turze niż w pierwszej) były zjawiskiem znanym z poprzednich wyborów i nie świadczyły o celowym fałszowaniu. Marciniak podkreślał, że takie przypadki dotyczyły niewielkiej liczby komisji i były wynikiem ludzkich błędów, a nie zorganizowanego działania.
Rzekome „bombshell leak” sugerujący masowe fałszowanie i presję na Marciniaka nie znajduje potwierdzenia w żadnych oficjalnych źródłach. Państwowa Komisja Wyborcza, Sąd Najwyższy ani prokuratura nie informowały o jakimkolwiek ultimatum czy żądaniu przedstawienia „prawdziwych” wyników w krótkim terminie. Wręcz przeciwnie, proces weryfikacji trwał zgodnie z prawem – PKW przygotowała sprawozdanie, Sąd Najwyższy rozpatrzył protesty w terminie do 30 dni po ogłoszeniu wyników.
Dlaczego więc pojawiają się takie spekulacje? W Polsce po każdych ważnych wyborach, zwłaszcza tych zakończonych niewielką różnicą głosów, pojawiają się teorie spiskowe. W 2025 roku dodatkowo napiętą atmosferę podgrzewały dyskusje o aplikacji do weryfikacji zaświadczeń o prawie do głosowania, kontrowersje wokół frekwencji w niektórych komisjach czy pojedyncze przypadki błędów w protokołach. Media społecznościowe amplifikują takie informacje, często bez weryfikacji, co prowadzi do szybkiego rozprzestrzeniania się plotek.
Warto zauważyć, że międzynarodowi obserwatorzy, w tym misja OBWE, oceniła wybory jako przeprowadzone profesjonalnie i zgodnie ze standardami demokratycznymi. Podobnie raporty niezależnych organizacji pozarządowych nie wskazywały na systemowe fałszowania. Ewentualne incydenty, jak pomyłki w liczeniu czy pojedyncze wykroczenia (odnotowano ich zaledwie kilkaset na ponad 30 tysięcy komisji), zostały wyjaśnione i nie podważyły ważności wyborów.
Rzekome doniesienia o „Marciniaku w potrzasku” mogą być częścią dezinformacji, która ma na celu podważanie zaufania do instytucji państwowych. W dobie mediów społecznościowych takie sensacyjne nagłówki szybko zyskują popularność, zwłaszcza wśród osób rozczarowanych wynikiem wyborów. Jednak fakty mówią jasno: proces wyborczy był transparentny, a wszelkie wątpliwości rozstrzygnięte przez niezależne organy.
Demokracja w Polsce nie jest rzekomo na krawędzi – przeciwnie, rekordowa frekwencja świadczy o jej sile. Rzekome skandale bez dowodów tylko dzielą społeczeństwo i osłabiają zaufanie do państwa. Zawsze warto weryfikować informacje w wiarygodnych źródłach, takich jak oficjalne strony PKW czy Sądu Najwyższego, zamiast polegać na anonimowych przeciekach.
Podsumowując, rzekomy „bombshell leak” o masowym fałszowaniu głosów i ultimatum dla Marciniaka pozostaje jedynie niepotwierdzoną plotką. Wybory 2025 roku zostały ważnie przeprowadzone i potwierdzone, a Karol Nawrocki jest prawomocnie wybranym Prezydentem RP. W obliczu takich spekulacji kluczowe jest zachowanie spokoju i opieranie się na faktach, a nie emocjach.