Roland Garros. Iga Świątek: Rok temu czułam ulgę i nie umiałam się cieszyć

By | June 9, 2024
Roland Garros. Iga Świątek: Rok temu czułam ulgę i nie umiałam się cieszyć

Myślę, że 23-latka, która zdobyła pięć tytułów wielkoszlemowych, nie marnowała czasu. Bez dwóch zdań: to przerosło wszystkie moje oczekiwania – mówi po zwycięstwie w Roland Garros Iga Świątek.Korespondencja dziennikarza „Rzeczpospolitej” Kamila Kołsuta z ParyżaCzy dziś zna już pani każde miejsce na kortach Roland Garros?
Tak, i to pomaga, bo kiedy tu przyjeżdżam, to w pewnym sensie znam moje ulubione miejsca. Wiem, gdzie się podziać oraz gdzie spędzić czas przed meczem, aby było mi najwygodniej i żebym mogła się skoncentrować. To pomaga.Przyzwyczaja się pani do myśli, że przyjeżdżając do Paryża jako mistrzyni zawsze będzie traktowana trochę inaczej, także pod kątem presji?
Presja będzie ze mną zawsze, zwłaszcza na tych kortach, gdzie jestem w stanie grać najlepszy tenis i ludzie będą tego oczekiwać. Nie przyzwyczajam się do tego, bo takie doświadczenia, jak tegoroczna druga runda pokazują, że nawet mając potencjał do bardzo dobrej gry i wygrywania turniejów, wciąż mogą wydarzyć sięCzy ma pani poczucie, że wygrywając kolejny turniej Wielkiego Szlema wreszcie nadszedł moment, kiedy można z pełną radością i świadomością swoich dokonań zacząć się tym cieszyć?
Każdy turniej jest inny. Rok temu faktycznie trudniej było mi się ucieszyć, bo czułam więcej ulgi niż pozytywnych emocji, ale teraz czuję, że wykonałam świetną robotę. Wygrałam tyle tytułów na mączce, tyle ważnych turniejów, w pewnym sensie dominowałam i jestem z tego dumna.Czy jest coś, co szczególnie zapamięta pani z tegorocznego Roland Garros?
To, jak odwróciłam mecz z Naomi Osaką. Byłam w naprawdę wielkich kłopotach, a jednak zdołałam wygrać turniej

Jasmine Paolini powiedziała, że ten finał był najtrudniejszym doświadczeniem w jej karierze. Czy pani miała z jakąś rywalką podobne doświadczenia?
Kiedyś gorzej grałam w tenisa, więc trudno obiektywnie wybrać taki najtrudniejszy moment. Pamiętam jednak, jak w 2019 roku przegrałam z Simoną Halep i byłam w szoku, bo nie czułam się wówczas na korcie sobą. Obserwowałam wszystko jakby z góry, byłam nieobecna. Pracowałyśmy wtedy z Darią Abramowicz dopiero od kilku miesięcy. Pomogła mi to przepracować. Rok później znów miałam zagrać z Simoną, a wciąż mocno tkwiło we mnie to, co wtedy przeżyłam. Wygrałam jednak dość gładko. Wszystko, co przepracowałam, w pewnym sensie zadziałało.Ile pracy miała Daria Abramowicz, kiedy z turnieju odpadły Aryna Sabalenka i Jelena Rybakina? Widzieliśmy wówczas komentarze o „autostradzie do zwycięstwa”…
Nie jest tak, że musiałyśmy nad tym pracować, bo już wiem, co należy zrobić w podobnych sytuacjach. Muszę po prostu skupić się na sobie i nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość, tylko skoncentrować na kolejnym meczu. Tam przeciwniczką była zaś Coco Gauff, która wygrała już turniej Wielkiego Szlema, więc nie było powiedziane, że teraz wszystko pójdzie z górki.Który z wygranych turniejów w Paryżu był najtrudniejszy?
Ubiegłoroczny, bo czułam taką presję, że nawet po wygranej nie byłam w stanie się cieszyć. Pojawiła się raczej ulga. Mam wrażenie, że pierwszy raz byłam tak naprawdę podczas turnieju Wielkiego Szlema obrończynią tytułu, bo w 2020 roku nie spodziewałam się, że cokolwiek mogę powtórzyć, a w ubiegłym — po tym 2022 roku, który był dla mnie deklaracją, bo udowodniłam sama sobie, że mogę regularnie grać dobrze na tych kortach — czułam ogromną presję i ogólnie było trudniej.Dwa lata temu powiedziała pani: „Sport jest na tyle ciekawy, że można ciągle być nienasyconym”. Co teraz, po trzecim z rzędu tytule, będzie panią napędzać?
Tenis jest taki, że jak się przyjeżdża do nowego miejsca, to następuje reset i nadal chce się udowadniać, że można grać świetnie. Nigdy nie było u mnie problemu z motywacją, bo zawsze patrzę w przyszłość. Kiedy wyjdę na kort, wciąż będę chciała zwyciężać, niezależnie od tego, co wydarzyło się wcześniej. O to się nie martwię.Za chwilę Wimbledon, później igrzyska. Jak będą wyglądały pani przygotowania?
Chcę odnieść sukces wszędzie, gdzie zagram, więc nie bagatelizujemy żadnego turnieju — zwłaszcza wielkoszlemowego. Zdaję sobie sprawę, że na trawie nie odkryłam jeszcze w pełni swojego potencjału, więc po prostu skoncentruję się na pracy oraz na tym, żeby dostosować się do tej nawierzchni jak najlepiej. Myślę, że przygotowania nie będą w tym roku jakieś inne ze względu na igrzyska.Prawdopodobnie zaczniemy o nich myśleć po Wimbledonie. Nie szykujemy w tenisie formy na dwa tygodnie, jak w innych sportach. Musimy raczej cztery-pięć razy w roku przygotowywać jej szczyt, co nie zawsze jest fizycznie możliwe.

Co z turniejem w Berlinie, gdzie możemy spodziewać się trybun pełnych polskich kibiców?Jeszcze nie wiem, bo nie rozmawiamy o takich rzeczach w trakcie turnieju. Nawet nie miałam czasu o to spytać trenera i teraz nie widzę w tym większego sensu, bo na pewno będę miała kilka dni wolnego. Zobaczymy, co będzie ważniejsze: zagranie kilku meczów na trawie czy trening.Czy ma pani obawy w związku z koniecznością zmiany nawierzchni, czyli przejścia z paryskiej mączki na trawę i z powrotem, już na igrzyska?
Większym wyzwaniem byłby układ trawa-mączka-trawa. Myślę, że powrót na mączkę nie będzie dla mnie kłopotem, zwłaszcza że nawet wracając tam po całym roku wystarczą dwa dni i znów czuję się świetnie. Kilka razy miałam już podobną sytuację. Grałam chociażby Fed Cup na nawierzchni twardej, wchodziłam na mączkę w Stuttgarcie i byłam w stanie zagrać bardzo dobry turniej.wyciera z nich kurz?
To pytanie do mojego taty, bo są u niego w domu, ale wątpię, żeby zajmował się tym w wolnym czasie.Jak wyglądał pani trening z Tomaszem Berkietą, który awansował w Paryżu do finału turnieju juniorów? On sam przyznał, że skończył go nad koszem…
Prawda. To był trening interwałowy. Nie robiłam go pierwszy raz, więc mam trochę więcej doświadczenia i dałam radę bez tego, a Tomek faktycznie skończył nad koszem na śmieci. Fajnie, że mogłam z nim potrenować, bo jest młodszy, ale to chłopak, więc ma inne warunki fizyczne i trening z kimś takim zawsze oznacza więcej motywacji. Kiedy jedna osoba ściga się z drugą, możemy dać z siebie więcej i wyniki są lepsze. Maciek Ryszczuk na pewno tak to zaprojektował, żebyśmy oboje skorzystali.Rafael Nadal ma na Roland Garros swój pomnik. Czy pozwala pani sobie w ogóle na myśli, że kiedyś taka stalowa Iga stanie obok niego?
To nie w moim stylu, aby myśleć o sobie w kategoriach pomników, ale zobaczymy, jak ułoży się moja kariera i ile turniejów tutaj wygram. Rafa jest wyjątkowy i pobicie jego rekordu wydaje się prawie niemożliwe.

Roland Garros. Iga Świątek: Rok temu czułam ulgę i nie umiałam się cieszyć

Spróbować można…
Spróbuję.

Co myślisz sobie o 23-latce, która wygrała pięć Wielkich Szlemów?
Myślę, że nie marnowała czasu. Bez dwóch zdań: to przerosło wszystkie moje oczekiwania.

Udział w rozmowie przeprowadzonej na Roland Garros w Paryżu brali przedstawiciele kilku redakcji.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *