Polskie tenisistki stoczyły emocjonujący bój z Włoszkami, ale ostatecznie nie zdołały pokonać rywalek i awansować do finału Billie Jean King Cup. Na drodze “Biało-Czerwonych” stanęła m.in. Jasmine Paolini, która wprawdzie przegrała singlowy mecz z Igą Świątek, ale już w deblu razem z Sarą Errani stanęła na wysokości zadania. A po zakończeniu rywalizacji odniosła się do faktu, że ma polskie korzenie i przyznała, że wielu Polaków kibicowało tenisistkom.
Polskie tenisistki od początku zmagań w Maladze spisywały się bardzo dobrze, a na inaugurację turnieju finałowego Billie Jean King Cup wyeliminowały gospodynie imprezy, czyli Hiszpanki. Później “Biało-Czerwone” poszły za ciosem i po emocjonującej rywalizacji z Czeszkami przypieczętowały awans do półfinału. A w nim czekały Włoszki.Jako pierwsza na korcie w poniedziałek zameldowała się Magda Linette, która dość nieoczekiwanie przegrała z Lucią Bronzetti. A to oznaczało, że Iga Świątek musi wygrać z Jasmine Paolini, by przedłużyć szanse naszych zawodniczek na awans. Druga rakieta świata stanęła na wysokości zadania i w trzysetowym boju okazała się lepsza od Włoszki, która ma za sobą kapitalny sezon i obecnie plasuje się na czwartym miejscu w rankingu WTA.
Polskie tenisistki przez cały tydzień rywalizacji w finałach Billie Jean King Cup udowadniały, że należą do światowej czołówki. Zespół prowadzony przez kapitana Dawida Celta rozpoczął turniej od zwycięstwa nad gospodyniami – Hiszpankami, co samo w sobie było dużym osiągnięciem. Kluczowe punkty zdobyły wówczas Iga Świątek i Magda Linette w swoich singlowych meczach. Ta wygrana nie tylko zapewniła Polkom świetny start, ale także dodała pewności siebie przed kolejnymi pojedynkami.
Droga do półfinału: Polska vs Czechy
Po triumfie nad Hiszpanią, przed “Biało-Czerwonymi” stanęły Czeszki – jedna z najbardziej utytułowanych drużyn w historii Billie Jean King Cup. Zespół Czech, choć osłabiony brakiem kilku czołowych zawodniczek, wciąż był groźnym przeciwnikiem. Rywalizacja była niezwykle zacięta, a każdy punkt miał ogromne znaczenie.
Iga Świątek ponownie potwierdziła swoją klasę, pokonując w singlu Markétę Vondroušovą, aktualną mistrzynię Wimbledonu, co podkreśliło jej dominację w najważniejszych momentach. Magda Linette również zaprezentowała się solidnie, choć w swoim meczu singlowym musiała uznać wyższość Karolíny Muchovej. O awansie do półfinału zadecydował deblowy pojedynek, w którym Alicja Rosolska i Katarzyna Kawa zaprezentowały znakomitą współpracę, pokonując czeski duet po niezwykle emocjonującym meczu.
Półfinał z Włoszkami – trudny test
W półfinale czekały Włoszki, które w ostatnich miesiącach były w świetnej formie. Pierwszy mecz to starcie Magdy Linette z Lucią Bronzetti. Choć Polka była faworytką tego pojedynku, nie zdołała przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Włoszka, grając odważnie i skutecznie, wykorzystała każdą okazję, ostatecznie wygrywając w dwóch setach.
Ta porażka postawiła drużynę w trudnej sytuacji. Wszystkie oczy zwróciły się na Igę Świątek, która musiała wygrać swoje spotkanie, aby utrzymać Polki w grze. Rywalką Świątek była Jasmine Paolini, zawodniczka o polskich korzeniach, która w tym sezonie osiągnęła wiele sukcesów i awansowała na czwarte miejsce w rankingu WTA. Mecz był niezwykle emocjonujący i pełen zwrotów akcji. Pierwszego seta wygrała Paolini, jednak Świątek nie poddała się i dzięki swojej determinacji oraz precyzyjnej grze wygrała dwa kolejne sety, zapewniając Polkom remis w rywalizacji.
Dramat w deblu
O awansie do finału decydował zatem mecz deblowy. Na korcie pojawiły się Alicja Rosolska i Katarzyna Kawa, które stoczyły walkę z Jasmine Paolini i Sarą Errani. Włoszki od początku prezentowały świetną współpracę i skuteczną grę na siatce. Mimo wysiłków Polek, duet Paolini-Errani wykazał się większą odpornością psychiczną i wygrał decydujące starcie, zapewniając swojej drużynie miejsce w finale.
Jasmine Paolini o polskich korzeniach
Po zakończeniu meczu Jasmine Paolini odniosła się do faktu, że ma polskie korzenie. W wywiadzie przyznała, że czuła wsparcie polskich kibiców, którzy byli obecni na trybunach w Maladze. “To było niesamowite doświadczenie grać przeciwko Polsce, bo wiem, jak wiele osób w tym kraju mnie wspiera. Mam ogromny szacunek do polskiej drużyny i ich walki” – powiedziała Włoszka. Jej słowa spotkały się z dużym uznaniem, zwłaszcza że sama wykazała się wielką klasą zarówno na korcie, jak i poza nim.
Podsumowanie turnieju
Pomimo półfinałowej porażki, występ Polek w Maladze należy uznać za bardzo udany. Po raz pierwszy od wielu lat udało się awansować tak daleko w prestiżowym turnieju drużynowym. Drużyna pokazała nie tylko wysoki poziom sportowy, ale także wielkiego ducha walki i wzajemne wsparcie. Szczególnie imponująca była forma Igi Świątek, która potwierdziła, że jest jedną z najlepszych zawodniczek na świecie.
Polski zespół wraca z Malagi z podniesionymi głowami, z nadzieją na jeszcze lepsze wyniki w przyszłości. Kapitan Dawid Celt podkreślił, że ten turniej był ważnym krokiem w rozwoju drużyny: “Dziewczyny dały z siebie wszystko. Jestem dumny z ich postawy i wierzę, że w kolejnych edycjach będziemy walczyć o najwyższe cele.”
Przyszłość polskiego tenisa
Sukcesy w Billie Jean King Cup pokazują, że polski tenis ma solidne fundamenty i perspektywy na przyszłość. Iga Świątek nadal jest liderką drużyny i wzorem dla młodszych zawodniczek. Magda Linette, mimo trudnych momentów w Maladze, udowodniła, że może rywalizować na najwyższym poziomie. Z kolei młode talenty, takie jak Katarzyna Kawa czy Maja Chwalińska, zyskały cenne doświadczenie, które z pewnością zaprocentuje w przyszłości.
Podsumowując, choć półfinałowa porażka z Włoszkami była bolesna, polskie tenisistki udowodniły, że są w stanie rywalizować z najlepszymi na świecie. To dopiero początek ich drogi, a sukcesy w Maladze mogą być początkiem nowej ery dla polskiego tenisa.