„Mroczny sekret szefa wyborczego: Sylwester Marciniak służył w rezerwie komunistycznej bezpieki!”

By | July 16, 2025

Sylwester Marciniak, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, znalazł się w centrum politycznej burzy po ujawnieniu informacji o jego przeszłości z czasów PRL. Jak wynika z ujawnionych ostatnio archiwów, Marciniak w latach 80. był związany z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa — konkretnie, służył w tzw. „rezerwie kadrowej” Służby Bezpieczeństwa (SB).

Choć jego zaangażowanie w struktury bezpieki nie było tajemnicą dla części środowiska prawniczego, sprawa wróciła z nową siłą po tym, jak media opublikowały konkretne dokumenty wskazujące, że Marciniak został wcielony do rezerwy SB na mocy decyzji wojskowej, a nie z pobudek ideologicznych. Mimo to dla wielu komentatorów politycznych oraz przeciwników obecnego systemu wyborczego ta informacja stała się wygodnym pretekstem do podważania wiarygodności szefa PKW oraz całego procesu wyborczego w Polsce.

Kim jest Sylwester Marciniak?

Sylwester Marciniak urodził się w 1958 roku, prawo ukończył na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od lat 90. związany jest z wymiarem sprawiedliwości — był m.in. sędzią Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, a od 2019 roku pełni funkcję przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej. Cieszył się dotąd opinią człowieka wyważonego, bez politycznych afiliacji, kompetentnego i apolitycznego urzędnika, któremu powierzono pilnowanie najważniejszych w demokracji procedur.

Do tej pory jego nazwisko rzadko pojawiało się w kontekście jakichkolwiek kontrowersji. Jednak nowe fakty, dotyczące jego przeszłości, stawiają pod znakiem zapytania obraz człowieka, który miał być gwarantem uczciwości wyborów w Polsce.

Czym była „rezerwa kadrowa” SB?

Służba Bezpieczeństwa, będąca głównym narzędziem represji w PRL, posiadała tzw. „rezerwę kadrową” — była to lista osób cywilnych lub wojskowych, które w razie potrzeby mogły zostać szybko wcielone do struktur operacyjnych SB. W praktyce często oznaczało to, że takie osoby zgadzały się na współpracę lub deklarowały gotowość do pracy w służbach w przypadku „zagrożenia państwa”.

W dokumentach IPN można znaleźć informacje, że Marciniak, będąc młodym prawnikiem, został wpisany do tej rezerwy pod koniec lat 80., w okresie, gdy komunistyczna bezpieka powoli traciła kontrolę nad sytuacją w kraju. Z dostępnych akt wynika, że jego nazwisko widnieje wśród tysięcy innych osób „gotowych do użytku”. Nie ma natomiast dowodów, że kiedykolwiek wykonywał jakiekolwiek operacyjne zadania, donosił czy brał udział w represjonowaniu opozycji.

Polityczne konsekwencje ujawnienia

Dla wielu środowisk prawicowych oraz przeciwników obozu rządzącego ta informacja stała się kolejnym argumentem w kwestionowaniu legalności działań Państwowej Komisji Wyborczej. Z ust niektórych polityków już padły oskarżenia o „ukrywanie komunistycznej przeszłości” i „zbrukanie zaufania publicznego”.

„Nie możemy mieć zaufania do wyborów organizowanych przez człowieka, który jeszcze kilka dekad temu miał związki z organami komunistycznej opresji” — powiedział jeden z posłów opozycji podczas ostatniej debaty sejmowej.

Z kolei środowiska bardziej umiarkowane przypominają, że tego typu wpisy do rezerw kadrowych były często formalnością i nie niosły za sobą realnych konsekwencji. Wielu młodych ludzi w tamtym okresie, zwłaszcza prawników i lekarzy, było rejestrowanych bez ich świadomej zgody, a nawet wiedzy.

Sam Marciniak odpiera zarzuty

W oświadczeniu przesłanym do mediów Sylwester Marciniak przyznał, że fakt jego wpisania do rezerwy SB jest znany mu od lat, ale nigdy nie traktował tej sprawy jako istotnej, gdyż nie miał żadnych kontaktów operacyjnych ze służbami ani nie składał jakichkolwiek zobowiązań lojalnościowych.

„Zostałem wpisany do rezerwy kadrowej decyzją administracyjną, o której dowiedziałem się post factum. Nigdy nie podjąłem współpracy, nie byłem szkolony, nie pełniłem żadnej funkcji związanej z działalnością SB. Uważam więc insynuacje, jakobym był współpracownikiem służb, za absurdalne i oszczercze” — napisał Marciniak.

Eksperci: sprawa wyolbrzymiona?

Część ekspertów ds. prawa konstytucyjnego oraz historii PRL zauważa, że sytuacja Marciniaka nie jest odosobniona. — „Dziesiątki tysięcy młodych prawników, lekarzy, inżynierów trafiało w latach 80. na takie listy, często nawet o tym nie wiedząc. Była to praktyka prewencyjna, a nie dowód jakiejkolwiek współpracy czy sympatii wobec reżimu” — mówi prof. Jan Walencik, historyk prawa z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jego zdaniem, zarzuty wobec Marciniaka mają charakter polityczny i nie powinny wpływać na ocenę jego pracy w PKW. „Nie możemy dziś wszystkich, którzy w latach 80. zostali wpisani na listy rezerw SB, traktować jak tajnych współpracowników. To ahistoryczne i niesprawiedliwe” — dodaje.

Podobnego zdania jest były sędzia Trybunału Konstytucyjnego, prof. Jerzy Stępień, który przypomina, że lustracja tego typu przypadków została przeprowadzona w Polsce wielokrotnie, a rezerwa SB nie była uznawana za dowód współpracy ani uwikłania.

Dlaczego sprawa wraca teraz?

W kuluarach politycznych mówi się, że ujawnienie przeszłości Marciniaka nie jest przypadkowe. Na jesień 2025 roku zaplanowane są wybory parlamentarne, a atmosfera wokół PKW staje się coraz bardziej napięta. Każdy pretekst, by podważyć jej autorytet lub osłabić pozycję przewodniczącego, staje się cennym orężem w politycznej walce.

Niektórzy obserwatorzy sugerują, że za przeciekiem mogą stać ludzie niezadowoleni z rosnącej niezależności PKW, która w ostatnich latach kilkakrotnie otwarcie krytykowała działania polityków — zarówno z obozu władzy, jak i opozycji.

Co dalej?

Choć sprawa wywołała burzę medialną, nie wydaje się, by realnie zagroziła pozycji Sylwestra Marciniaka w Państwowej Komisji Wyborczej. Nie ma podstaw prawnych do jego odwołania, a same ujawnione dokumenty nie wskazują na jakiekolwiek działania niezgodne z etyką czy prawem.

Nie ulega jednak wątpliwości, że dla wielu wyborców fakt jakichkolwiek powiązań z komunistycznymi służbami, nawet formalnych i martwych, wciąż ma znaczenie symboliczne. To, czy wpłynie to na postrzeganie uczciwości nadchodzących wyborów, okaże się jesienią.

Leave a Reply