
Jakie emocje budzą kandydaci na prezydenta? Sondaż pokazał różnicę
Zbliżające się wybory prezydenckie budzą coraz większe zainteresowanie społeczne, a emocje związane z kandydatami stają się jednym z kluczowych elementów kampanii. Najnowszy sondaż przeprowadzony przez renomowaną pracownię badawczą rzuca światło nie tylko na poparcie dla poszczególnych kandydatów, ale przede wszystkim na to, jakie emocje wywołują oni wśród Polaków. Wyniki są zaskakujące i pokazują głębokie różnice w odbiorze liderów wyścigu o fotel prezydencki.
Zaufanie kontra niechęć
Badanie objęło najważniejszych kandydatów, którzy potwierdzili swój udział w wyborach prezydenckich zaplanowanych na przyszły rok. Respondentów zapytano, jakie emocje — pozytywne bądź negatywne — budzi w nich każdy z kandydatów. Wśród odpowiedzi dominowały cztery kategorie: zaufanie, nadzieja, obojętność oraz niechęć.
Najwięcej zaufania wzbudza obecnie kandydat centroprawicy, Marek Kowalski. Aż 42% respondentów wskazało, że czuje wobec niego zaufanie, co jest wynikiem znacznie wyższym niż w przypadku jego rywali. Kowalski, były minister gospodarki, od lat buduje wizerunek pragmatycznego technokraty i ten wizerunek najwyraźniej trafia do wyborców zmęczonych politycznymi sporami. Co ciekawe, mimo wysokiego poziomu zaufania, aż 18% badanych zadeklarowało wobec niego obojętność, co może oznaczać, że jego przekaz nie trafia jednak do wszystkich grup społecznych.
Na drugim biegunie emocji znalazła się kandydatka lewicy, Anna Maj, która wzbudza silne i spolaryzowane reakcje. 29% badanych odczuwa wobec niej nadzieję, ale niemal tyle samo (27%) wyraża niechęć. Jej bezkompromisowe wystąpienia i wyraziste poglądy przyciągają młodych wyborców, ale zrażają konserwatywną część elektoratu. To pokazuje, że Maj stawia na mobilizację twardego elektoratu, co może okazać się zarówno jej atutem, jak i słabością.
Emocje jako wskaźnik wyborczy
Zdaniem ekspertów emocje, jakie budzą kandydaci, mogą być równie ważne, jak deklarowane poparcie. — Zaufanie i nadzieja są emocjami mobilizującymi. Jeśli kandydat wzbudza pozytywne uczucia, rośnie szansa, że jego sympatycy pójdą do urn. Z kolei niechęć może działać jak czerwona lampka — ostrzega dr Agnieszka Lewicka, politolożka z Uniwersytetu Warszawskiego.
W sondażu uwzględniono także emocje wobec dwóch kandydatów outsiderów — Pawła Urbanowicza z ruchu obywatelskiego oraz Krystyny Wójcik, niezależnej kandydatki znanej z działalności społecznej. Choć ich poparcie oscyluje wokół 5%, to budzą stosunkowo mało negatywnych emocji. W przypadku Urbanowicza dominuje obojętność (41%), ale aż 22% respondentów wskazało, że wzbudza w nich nadzieję — głównie wśród młodych i mieszkańców dużych miast.
Wójcik, mimo niskiego poparcia, cieszy się wysokim poziomem sympatii — 19% badanych przyznało, że czuje wobec niej zaufanie, co może oznaczać potencjał do wzrostu, jeśli zyska większą widoczność w mediach i debatach publicznych.
Kobiety i mężczyźni reagują inaczej
Sondaż uwzględnił również różnice w odbiorze emocjonalnym kandydatów w zależności od płci i wieku respondentów. Kobiety częściej deklarowały nadzieję wobec Anny Maj (34%) niż mężczyźni (23%), natomiast Marek Kowalski cieszy się większym zaufaniem wśród mężczyzn (48%) niż kobiet (36%). Wśród młodych (18–29 lat) dominowała nadzieja wobec mniej znanych kandydatów, co może świadczyć o chęci zmiany i poszukiwaniu alternatywy dla politycznego duopolu.
Emocje jako strategia kampanii
Analiza emocji może stać się ważnym narzędziem w strategiach kampanijnych. Kandydaci, którzy wzbudzają pozytywne emocje, mają większą szansę na zbudowanie trwałej więzi z wyborcami. Z kolei ci, którzy budzą niechęć, muszą liczyć się z ostrzejszym atakiem ze strony konkurencji i mediów.
Wnioski z sondażu jasno pokazują, że walka o prezydenturę nie toczy się już tylko na poziomie programów i debat — równie istotne są emocje, jakie kandydaci potrafią wzbudzić. W obliczu rosnącej polaryzacji społecznej, umiejętność przekonywania serc wyborców może okazać się decydująca.