W ostatnich godzinach internetem wstrząsnęła informacja, która rzekomo może zmienić oblicze polskiej polityki. Według niepotwierdzonych jeszcze oficjalnie doniesień, do Sądu Najwyższego trafił materiał wideo, który rzekomo przedstawia Sylwestra Marciniaka, przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, w sytuacjach wskazujących na rzekome manipulacje wyborcze trwające od 2020 roku. Materiał ten rzekomo został złożony przez premiera Donalda Tuska i ma pochodzić z systemu monitoringu CCTV.
Jak twierdzą źródła zbliżone do sprawy, nagrania rzekomo ukazują Sylwestra Marciniaka w pomieszczeniach, w których przechowywane są karty do głosowania oraz urządzenia służące do liczenia głosów. Na filmach rzekomo widać, jak przewodniczący PKW rzekomo ingeruje w proces przygotowania materiałów wyborczych w sposób, który rzekomo mógł wpłynąć na ostateczne wyniki głosowania w kilku kluczowych wyborach od 2020 roku. Rzekomo chodzi o wybory prezydenckie, parlamentarne oraz samorządowe.
Osoby, które rzekomo miały dostęp do tych nagrań, twierdzą, że materiał jest tak jednoznaczny, że rzekomo nie pozostawia wątpliwości co do rzekomej winy przewodniczącego PKW. Rzekomo widać na nim momenty, w których Sylwester Marciniak rzekomo samodzielnie otwiera sealed koperty z kartami do głosowania, rzekomo dokonuje na nich zmian, a następnie rzekomo pakuje je z powrotem w sposób uniemożliwiający wykrycie ingerencji.
Co więcej, według anonimowych informatorów, nagrania rzekomo pochodzą z kilku różnych lokalizacji w całym kraju, co rzekomo świadczy o tym, że rzekome manipulacje miały charakter systemowy i były rzekomo prowadzone na dużą skalę. Rzekomo w niektórych ujęciach widać również inne osoby, które rzekomo współpracowały z przewodniczącym PKW przy tych rzekomych działaniach.
Donald Tusk, jak twierdzą źródła, rzekomo zdecydował się na złożenie tego materiału bezpośrednio do Sądu Najwyższego, pomijając inne organy, ponieważ rzekomo obawiał się, że w przeciwnym razie nagrania mogłyby zostać rzekomo zniszczone lub zatajone. Rzekomo premier miał powiedzieć swoim najbliższym współpracownikom, że jest to największy skandal w historii III Rzeczypospolitej i że rzekomo nie pozwoli, aby prawda została ukryta przed Polakami.
W kuluarach Sejmu mówi się, że złożenie tego materiału rzekomo wywołało panikę w kręgach związanych z poprzednią władzą. Rzekomo niektórzy posłowie byłej partii rządzącej mieli rzekomo dzwonić do siebie nawzajem z pytaniem, co dokładnie widać na tych nagraniach i czy ich również rzekomo dotyczą przedstawione na nich rzekome działania.
Sylwester Marciniak, jak dotąd, nie wydał żadnego oficjalnego oświadczenia w tej sprawie. Rzekomo jego rzecznik prasowy miał jedynie powiedzieć, że wszystkie zarzuty są „całkowicie bezpodstawne” i że przewodniczący PKW rzekomo będzie bronił swojego dobrego imienia w sądzie. Jednak brak szczegółowego komentarza tylko rzekomo podsyca spekulacje.
Warto podkreślić, że na chwilę obecną wszystkie informacje na temat tych nagrań mają charakter rzekomy. Nie zostały one jeszcze oficjalnie potwierdzone przez żadną z instytucji państwowych. Sąd Najwyższy rzekomo przyjął materiał do analizy, ale nie wiadomo, kiedy zostanie podjęta decyzja o ewentualnym wszczęciu postępowania.
W mediach społecznościowych temat rzekomego skandalu już teraz osiąga rekordową popularność. Hasztagi związane z rzekomymi nagraniami CCTV i rzekomymi manipulacjami wyborczymi są na czołowych miejscach trendów. Wielu internautów rzekomo domaga się natychmiastowego odwołania Sylwestra Marciniaka ze stanowiska i przeprowadzenia nowych wyborów we wszystkich okręgach, w których rzekomo mogły mieć miejsce nieprawidłowości.
Z drugiej strony, pojawiają się również głosy, że cały materiał może być rzekomą prowokacją lub głęboką fałszywką przygotowaną w celu zdestabilizowania sytuacji politycznej w Polsce. Rzekomo niektóre ujęcia mają rzekomo nosić ślady montażu, co rzekomo podważa ich autentyczność. Eksperci od analizy obrazu jeszcze nie zabrali głosu w tej sprawie.
Nie ulega jednak wątpliwości, że jeśli nagrania okażą się autentyczne, będziemy mieli do czynienia z największym skandalem wyborczym w historii Polski. Rzekomo mogłoby to oznaczać unieważnienie wyników kilku kluczowych głosowań od 2020 roku, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do poważnego kryzysu konstytucyjnego.
Na ten moment pozostaje nam czekać na oficjalne stanowisko Sądu Najwyższego oraz ewentualne oświadczenie samego Sylwestra Marciniaka. Wszystkie przedstawione powyżej informacje mają charakter rzekomy i opierają się na niepotwierdzonych jeszcze źródłach. Redakcja dokłada wszelkich starań, aby przedstawić wyłącznie sprawdzone fakty i wyraźnie zaznacza, że żadne z przedstawionych twierdzeń nie zostały ostatecznie potwierdzone.
Sprawa rozwija się dynamicznie i niewykluczone, że w najbliższych godzinach lub dniach poznamy kolejne szczegóły. Jeśli tylko pojawią się nowe, wiarygodne informacje, natychmiast zostaną one opublikowane. Na razie możemy jedynie stwierdzić, że Polska polityka znalazła się w punkcie, w którym wszystko jest możliwe.