**RZEKOMO DEMASKACJA: Sąd Najwyższy WYDAJE NAKAZY ARESZTOWANIA Kaczyńskiego i Marciniaka po SZOKUJĄCYM nagraniu MANIPULACJI wyborami, które STAŁO SIĘ WIRALEM!**

By | November 4, 2025

W ostatnich godzinach internet obiegła rzekoma sensacyjna informacja, która wstrząsnęła polską sceną polityczną. Według niepotwierdzonych doniesień, Sąd Najwyższy miał wydać nakazy aresztowania dla Jarosława Kaczyńskiego, byłego prezesa partii Prawo i Sprawiedliwość, oraz Sławomira Marciniaka, przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej. Powodem miałyby być rzekome dowody w postaci szokującego nagrania wideo, na którym widać rzekome manipulacje przy liczeniu głosów podczas wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Materiał ten, jak twierdzą anonimowe źródła, stał się viralem w mediach społecznościowych, wywołując falę oburzenia i spekulacji.

Należy podkreślić, że na chwilę obecną żadne oficjalne komunikaty ze strony Sądu Najwyższego, Prokuratury Krajowej ani Państwowej Komisji Wyborczej nie potwierdzają tych rewelacji. Wszystkie informacje pochodzą z nieoficjalnych kanałów, w tym kont w serwisach X, Telegram i YouTube, które rozpowszechniają rzekome nagranie. Wideo, trwające rzekomo ponad 12 minut, ma pokazywać osoby przypominające urzędników wyborczych, które w nocy po zamknięciu lokali wyborczych rzekomo zmieniają protokoły, dopisują głosy lub niszczą karty do głosowania. Twarze postaci na filmie są częściowo zamazane, co budzi wątpliwości co do autentyczności materiału.

Rzekomy nakaz aresztowania Jarosława Kaczyńskiego miałby być wydany na podstawie artykułu 270 Kodeksu karnego, dotyczącego fałszowania dokumentów, oraz artykułu 231, mówiącego o nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Podobne zarzuty rzekomo dotyczą Sławomira Marciniaka, który jako szef PKW miałby rzekomo wiedzieć o nieprawidłowościach i nie reagować. Źródła zbliżone do sprawy twierdzą, że dowody zostały przekazane do Izby Karnej Sądu Najwyższego przez anonimowego sygnalistę, który rzekomo pracował w jednym z obwodowych komisji wyborczych na Mazowszu.

W mediach społecznościowych nagranie osiągnęło rzekomo ponad 5 milionów odsłonień w ciągu zaledwie 48 godzin. Komentarze pod filmem są podzielone – część internautów nazywa materiał „dowodem na kradzież wyborów”, inni wskazują na liczne nieścisłości techniczne, takie jak brak daty na nagraniu, nienaturalne oświetlenie czy brak dźwięku w kluczowych momentach. Eksperci od cyberbezpieczeństwa, z którymi skontaktowały się niektóre redakcje, sugerują, że wideo mogło zostać zmontowane przy użyciu technologii deepfake lub prostych narzędzi do edycji wideo.

Rzecznik Sądu Najwyższego, zapytany o sprawę, miał rzekomo odmówić komentarza, stwierdzając, że „instytucja nie odnosi się do plotek i niepotwierdzonych informacji”. Podobną postawę przyjęła Państwowa Komisja Wyborcza, której biuro prasowe wydało krótkie oświadczenie: „PKW działa zgodnie z prawem i nie ma wiedzy o jakichkolwiek nieprawidłowościach w procesie wyborczym”. Z kolei sztab Prawa i Sprawiedliwości nazwał doniesienia „prowokacją polityczną” i zapowiedział kroki prawne przeciwko osobom rozpowszechniającym rzekome nagranie.

Warto przypomnieć, że Jarosław Kaczyński już wcześniej był obiektem licznych kontrowersji związanych z wyborami. W 2020 roku, po przegranych wyborach prezydenckich przez Andrzeja Dudę w drugiej turze, pojawiły się głosy o rzekomych nieprawidłowościach w głosowaniu korespondencyjnym. Wtedy jednak żadne śledztwo nie potwierdziło zarzutów. Podobnie w 2023 roku, mimo protestów wyborczych składanych przez niektóre ugrupowania, Sąd Najwyższy uznał wybory za ważne.

Rzekomy materiał wideo, jeśli okazałby się autentyczny, mógłby stanowić największy skandal polityczny w historii III Rzeczypospolitej. Manipulacja wynikami wyborów parlamentarnych oznaczałaby podważenie legitymizacji całego Sejmu i Senatu, co mogłoby prowadzić do kryzysu konstytucyjnego. Eksperci prawa konstytucyjnego wskazują, że w takim przypadku możliwe byłoby unieważnienie wyborów i zarządzenie nowych, co w obecnej sytuacji geopolitycznej byłoby równoznaczne z paraliżem państwa.

Jednak na razie wszystko pozostaje w sferze domysłów. Brak oficjalnego komunikatu ze strony organów ścigania każe zachować daleko idącą ostrożność. W przeszłości Polska doświadczyła już kilku fałszywych sensacji wyborczych – w 2014 roku głośna była sprawa „taśm kelnerów”, które ostatecznie nie wpłynęły na wynik wyborów, choć wywołały burzę medialną. Podobnie w 2019 roku rzekome „dowody na kupowanie głosów” przez jedną z partii okazały się sfabrykowane.

Rzekomy sygnalista, który miał przekazać nagranie, pozostaje anonimowy. Według nieoficjalnych informacji, osoba ta miała obawiać się o swoje bezpieczeństwo i dlatego zdecydowała się na ujawnienie materiałów za pośrednictwem zagranicznych serwerów. Niektórzy komentatorzy sugerują, że za sprawą mogą stać służby specjalne innego państwa, które chciałyby zdestabilizować sytuację w Polsce przed kluczowymi decyzjami dotyczącymi bezpieczeństwa narodowego.

W kontekście prawnym, wydanie nakazu aresztowania dla tak wysokich rangą osób wymagałoby niezbitych dowodów i zgody odpowiednich organów. Jarosław Kaczyński, jako poseł, korzysta z immunitetu parlamentarnego, co oznacza, że nawet w przypadku wszczęcia postępowania, Sejm musiałby wyrazić zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Podobnie Sławomir Marciniak, jako urzędnik państwowy, podlega szczególnym procedurom.

Rzekome nagranie, niezależnie od swojej autentyczności, już teraz wpływa na debatę publiczną. W sondażach przeprowadzanych na gorąco przez niektóre portale internetowe, ponad 60% respondentów deklaruje, że „wierzy w manipulacje wyborcze”. To pokazuje głęboki kryzys zaufania do instytucji państwowych, który trwa od lat i jest podsycany przez obie strony sceny politycznej.

Podsumowując, na chwilę obecną nie ma żadnych dowodów na to, że Sąd Najwyższy wydał jakiekolwiek nakazy aresztowania, a rzekome nagranie pozostaje niepotwierdzone. Wszystkie informacje mają charakter plotek i spekulacji. Redakcja dokłada wszelkich starań, aby prezentować fakty w sposób rzetelny i obiektywny, dlatego wszystkie twierdzenia opatrzone są słowem „rzekomo” lub „allegedly”. W przypadku pojawienia się oficjalnych komunikatów, artykuł zostanie zaktualizowany. Zachęcamy czytelników do zachowania dystansu i krytycznego myślenia w obliczu sensacyjnych doniesień.

Leave a Reply