
Żona “Nikosia” pozwała Karola Nawrockiego. Liczy na szybki proces
W polskich mediach społecznościowych i serwisach informacyjnych wrze. Żona legendarnego trójmiejskiego gangstera „Nikosia”, którego historia od lat owiana jest tajemnicą, zdecydowała się złożyć pozew cywilny przeciwko Karolowi Nawrockiemu — obecnemu prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej i jednej z najgłośniejszych postaci życia publicznego ostatnich miesięcy. Sprawa z pozoru marginalna, szybko urosła do rangi symbolu walki o dobre imię, granice wolności słowa i odpowiedzialność publicystów oraz urzędników za wypowiedzi o charakterze historycznym i społecznym.
O co chodzi w pozwie?
Pozew dotyczy wypowiedzi Karola Nawrockiego, jakie padły podczas konferencji prasowej poświęconej przestępczości zorganizowanej lat 90. i transformacji ustrojowej. W trakcie wystąpienia Nawrocki, powołując się na źródła IPN i materiały operacyjne dawnych służb, wymienił kilka nazwisk powiązanych z grupami przestępczymi. Wśród nich znalazło się również nazwisko „Nikosia” – przywódcy gangu działającego na Pomorzu, który zginął w tajemniczych okolicznościach w latach 2000.
Problem polega na tym, że – według żony zmarłego – Nawrocki nie tylko opisał przeszłość jej męża w sposób selektywny i tendencyjny, ale również w swojej wypowiedzi zasugerował, że członkowie rodziny „Nikosia” mogą dziś czerpać korzyści z nielegalnie zgromadzonego majątku. To właśnie ta sugestia stała się punktem zapalnym i głównym przedmiotem pozwu.
Reakcja żony „Nikosia”
Adwokat reprezentujący powódkę, mecenas Jerzy Sikora, poinformował media, że jego klientka domaga się publicznych przeprosin oraz zadośćuczynienia w wysokości 200 tysięcy złotych. W uzasadnieniu pozwu podkreślono, że wypowiedzi Nawrockiego „naruszają dobra osobiste w postaci dobrego imienia, czci i godności powódki, a także mogą stanowić pomówienie w świetle przepisów Kodeksu cywilnego”.
— Moja klientka przez wiele lat starała się żyć z dala od medialnego zgiełku. Wychowała dzieci, prowadzi działalność gospodarczą, nigdy nie była skazana, ani nawet oskarżana o jakikolwiek udział w działaniach przestępczych. Tym bardziej oburzające jest, że osoba publiczna, pełniąca funkcję państwową, pozwala sobie na tak daleko idące sugestie – mówił mec. Sikora podczas konferencji prasowej.
Karol Nawrocki odpowiada
Karol Nawrocki, zapytany o sprawę przez dziennikarzy, odpowiedział krótko i rzeczowo. – Moje wypowiedzi miały charakter ogólny i opierały się na dokumentach archiwalnych. Jeśli ktokolwiek poczuł się urażony, jestem gotów to wyjaśnić, jednak podtrzymuję zasadność moich słów w kontekście historycznym i społecznym – powiedział.
W jego otoczeniu nikt nie spodziewał się pozwu. W kuluarach mówi się, że Nawrocki, którego kariera dynamicznie przyspieszyła w ostatnich miesiącach, traktuje całą sprawę jako próbę medialnego uderzenia w jego wizerunek.
Tło polityczne i społeczne
Sprawa nabrała dodatkowego rozgłosu, ponieważ Karol Nawrocki jest nie tylko historykiem i szefem IPN, ale również coraz częściej wymieniany jako potencjalny kandydat na wysokie stanowiska państwowe. Jego zaangażowanie w debatę publiczną, ostre stanowiska wobec PRL, a także aktywność medialna sprawiają, że każda jego wypowiedź jest analizowana z wielu stron.
Tymczasem rodzina „Nikosia” od lat stara się zdystansować od kryminalnej przeszłości. Choć sam gangster zginął w strzelaninie, a jego majątek został częściowo przejęty przez Skarb Państwa, jego bliscy – w tym żona – wielokrotnie podkreślali, że prowadzą uczciwe życie. W 2015 roku kobieta próbowała nawet doprowadzić do rehabilitacji sądowej niektórych aspektów działalności jej męża, argumentując, że wiele informacji w mediach opiera się na domysłach i niesprawdzonych danych.
Szybki proces?
Pozew cywilny został złożony w warszawskim sądzie okręgowym. Mecenas Sikora zaznaczył, że jego klientka liczy na szybki i sprawiedliwy proces. – To nie jest proces polityczny. Nie chodzi nam o zemstę, tylko o elementarną sprawiedliwość. Żyjemy w państwie prawa i nawet osoby publiczne muszą odpowiadać za swoje słowa – zaznaczył.
Z kolei eksperci prawni są podzieleni. Część z nich uważa, że szanse powodzenia pozwu są umiarkowane, ponieważ wypowiedzi Nawrockiego nie wskazują wprost na żonę „Nikosia”, a jedynie przywołują kontekst historyczny. Inni jednak twierdzą, że nawet niedosłowna sugestia może naruszać dobra osobiste, jeśli prowadzi do publicznego napiętnowania osoby prywatnej.
Reakcje opinii publicznej
W przestrzeni medialnej zawrzało. Komentatorzy podzielili się na dwa obozy. Jedni bronią Nawrockiego, twierdząc, że jako historyk i urzędnik państwowy ma prawo mówić prawdę, nawet jeśli jest ona niewygodna. Inni przypominają, że nawet prawda historyczna musi być przekazywana z odpowiedzialnością, szczególnie jeśli dotyczy osób prywatnych, które nie mogą się bronić.
W mediach społecznościowych pojawiły się również głosy poparcia dla żony „Nikosia”. „To, że była żoną przestępcy, nie oznacza, że sama nim była. Ludzie zapominają, że często to kobiety ponoszą największe konsekwencje przestępczych działań mężczyzn – i to wbrew swojej woli” – napisała jedna z użytkowniczek Twittera.
Co dalej?
Sąd ma zdecydować w najbliższych tygodniach, czy sprawa zostanie rozpatrzona w trybie uproszczonym, czy też trafi na zwykłą wokandę. Nie jest wykluczone, że dojdzie do mediacji, jeśli obie strony uznają, że kompromis jest możliwy.
Bez względu na ostateczny wynik procesu, sprawa ta pokazuje, jak cienka jest granica między mówieniem o przeszłości a ingerowaniem w teraźniejszość. Żyjemy w czasie, gdy pamięć historyczna często bywa wykorzystywana jako narzędzie narracji politycznej i społecznej. A każda nieuważna wypowiedź może uruchomić lawinę — nie tylko medialną, ale i prawną.