
—
Zełenski tak potraktował Nawrockiego, że huczy o tym cały świat. Prezydent Polski ujawnia szokującą prawdę
Warszawa/Kijów/Washington – Dyplomatyczna burza z udziałem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i prezydenta Polski Karola Nawrockiego rozlała się szerokim echem po świecie. To, co wydarzyło się w ostatnich dniach, komentują nie tylko media europejskie, ale także amerykańskie, a nawet azjatyckie. Sposób, w jaki Zełenski potraktował polskiego przywódcę, dla wielu komentatorów jest ciosem w dotychczasowe relacje Warszawy i Kijowa. Sam Nawrocki zdecydował się ujawnić kulisy sprawy – jego słowa wywołały jeszcze większe poruszenie.
Nieoczekiwany afront
Według doniesień ze źródeł dyplomatycznych, Wołodymyr Zełenski miał w ostatniej chwili zmienić plany spotkania w Waszyngtonie, odwołując dwustronne rozmowy z Karolem Nawrockim. Decyzja ta zaskoczyła polską delegację, która już od kilku dni przygotowywała się do rozmów z ukraińskim prezydentem. W planach miały być kwestie współpracy wojskowej, bezpieczeństwa energetycznego i przyszłości integracji Ukrainy z Unią Europejską.
Ukraiński przywódca, według relacji osób obecnych w amerykańskiej stolicy, miał skoncentrować się wyłącznie na rozmowach z przywódcami USA oraz kilku wybranych państw zachodnich. Brak spotkania z Polską odebrano w Warszawie jako poważny sygnał ochłodzenia relacji.
„To policzek” – komentują media
Polskie i zagraniczne media niemal jednogłośnie określają decyzję Zełenskiego mianem dyplomatycznego policzka. „The Washington Post” pisał o „nieoczekiwanym wykluczeniu Polski z kluczowych rozmów”, podczas gdy niemiecki „Der Spiegel” zwracał uwagę, że „Kijów testuje cierpliwość Warszawy, ryzykując strategiczne partnerstwo”.
W polskich mediach również nie zabrakło ostrych komentarzy. Publicyści wskazują, że Polska przez ostatnie dwa lata była jednym z najważniejszych sojuszników Ukrainy, dostarczając ogromnej pomocy militarnej, humanitarnej i politycznej. Tym bardziej decyzja Zełenskiego budzi pytania o prawdziwe intencje władz w Kijowie.
Nawrocki przerywa milczenie
Po kilkudziesięciu godzinach spekulacji głos zabrał sam prezydent Karol Nawrocki. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej ujawnił, że za kulisami wydarzeń działy się rzeczy, o których opinia publiczna nie miała dotąd pojęcia.
– Nie chodziło wyłącznie o kwestie protokołu czy napięty grafik pana prezydenta Zełenskiego. Polska usłyszała warunki, które w naszej ocenie były zaporowe i nie do przyjęcia. Dlatego nie zgodziliśmy się na takie zasady rozmowy – powiedział Nawrocki, nie precyzując jednak szczegółów.
Słowa te momentalnie wywołały falę komentarzy. Eksperci ds. polityki międzynarodowej wskazują, że polski prezydent sugeruje istnienie sporu na tle politycznym lub gospodarczym, który Kijów próbował narzucić Warszawie.
Napięcia w tle: zboże, granica i pomoc wojskowa
Analitycy przypominają, że od miesięcy między Polską a Ukrainą narastały tarcia w kilku kluczowych obszarach. Najbardziej wybuchowym tematem pozostaje kwestia eksportu ukraińskiego zboża. Polscy rolnicy protestowali przeciwko niekontrolowanemu napływowi produktów rolnych, co groziło destabilizacją rynku wewnętrznego.
Drugim punktem zapalnym jest współpraca wojskowa. Polska, która przekazała Ukrainie znaczną część własnych zasobów militarnych, zaczęła domagać się bardziej partnerskich ustaleń dotyczących rekompensaty ze strony Unii Europejskiej i NATO. Tymczasem Kijów – zdaniem ekspertów – oczekiwał dalszego bezwarunkowego wsparcia.
– Nie możemy być wiecznym sponsorem Ukrainy, jeśli nie ma w tym równowagi i wzajemnego szacunku – podkreślił w jednym z wywiadów polski prezydent.
Echo na świecie
Światowe media podjęły temat z wielką intensywnością. „Le Monde” napisał, że to największe ochłodzenie w relacjach Warszawa–Kijów od początku wojny w 2022 roku. Z kolei agencja Reutera zwróciła uwagę, że napięcie między dwoma krajami może zostać wykorzystane przez Moskwę, która od lat stara się rozbijać jedność sojuszników Ukrainy.
W amerykańskiej telewizji CNN komentatorzy zauważyli, że administracja w Waszyngtonie stara się tonować emocje, namawiając obie strony do dialogu. – Dla USA ważne jest, aby Polska i Ukraina pozostawały bliskimi partnerami, bo tylko razem mogą skutecznie odpowiadać na zagrożenia ze strony Rosji – mówił były ambasador USA w Warszawie.
Reakcje polityczne w Polsce
W kraju słowa Nawrockiego i zachowanie Zełenskiego podzieliły scenę polityczną. Premier Donald Tusk wezwał do „chłodnej analizy sytuacji” i podkreślił, że nie można pozwolić na zerwanie strategicznej współpracy z Kijowem.
Opozycja z kolei oskarża Pałac Prezydencki o brak skutecznej dyplomacji. – Jeśli doszło do takiego afrontu, to znaczy, że polska dyplomacja zawiodła. Nie można zrzucać wszystkiego na stronę ukraińską – mówił jeden z posłów opozycyjnych.
Co dalej?
Obecnie trwają zakulisowe rozmowy, których celem jest załagodzenie kryzysu. Dyplomaci obu stron sugerują, że spotkanie Zełenski–Nawrocki może dojść do skutku jeszcze w tym roku, jednak pod warunkiem wypracowania nowych ustaleń.
Polscy eksperci przestrzegają, że dalsze pogłębianie się sporu mogłoby doprowadzić do osłabienia pozycji Warszawy w Unii Europejskiej oraz w NATO. Ukraina zaś, osamotniona w części sporów, mogłaby utracić jednego z najważniejszych sojuszników.
Komentarz redakcyjny
Niezależnie od tego, jak ocenimy zachowanie Zełenskiego i reakcję Nawrockiego, jedno jest pewne: relacje polsko-ukraińskie weszły w nową, znacznie trudniejszą fazę. Jeszcze rok temu wydawało się, że oba kraje łączy niemal nierozerwalny sojusz. Dziś widzimy, że interesy narodowe i twarda polityka potrafią szybko przysłonić wcześniejsze deklaracje solidarności.
Przyszłość tego partnerstwa zależy w dużej mierze od zdolności obu przywódców do znalezienia wspólnego języka. Historia pokazuje, że nawet najtrudniejsze kryzysy można przezwyciężyć, jeśli istnieje wola polityczna. Pytanie brzmi: czy zarówno Kijów, jak i Warszawa są gotowe, by tę wolę zademonstrować?
—
Słowo końcowe: Świat patrzy dziś na relacje polsko-ukraińskie z niepokojem. To, jak Zełenski potraktował Nawrockiego, stało się nie tylko dyplomatyczną sensacją, ale także poważnym testem dla całej wspólnoty Zachodu.
—