
Zapytali Tuska o protesty wyborcze. Zaskakujące, jak określił zachowanie prezydenta
Donald Tusk znów sięgnął po konstytucję, a prezydent – po wielkie słowa. Spór o ponowne liczenie głosów w wyborach prezydenckich nabiera rumieńców. Oficjalnie chodzi o wyjaśnienie nieprawidłowości, ale coraz więcej wskazuje na to, że stawką jest coś więcej niż tylko cyfry. W trakcie wypowiedzi zahaczył również o prezydenta Andrzeja Dudę. Nie do wiary, jak określił jego zachowanie.
Tusk odpowiada konstytucją, a Duda emocjami
Podczas piątkowej konferencji prasowej premier Tusk został zapytany, czy popiera ponowne liczenie głosów. Zamiast politycznego komentarza sięgnął po konstytucję i przypomniał, że obywatele mają prawo do protestu wyborczego.
Jeśli są wątpliwości, trzeba je rozwiać, nie zamiatać pod dywan
– powiedział. Odpowiedź prezydenta Dudy nazwał „histeryczną” i dodał, że reakcja PiS-owskich polityków tylko potęguje nieufność obywateli.
Można przeliczyć wszystko w obecności kamer i pełnomocników. Czego się boją?
– pytał Tusk, nie kryjąc zdziwienia oporem wobec procedur, które jego zdaniem powinny być standardem w demokratycznym państwie.
Nieprawidłowości w komisjach. Sąd reaguje, prokuratura rusza
Zamieszanie wokół wyborów nie ogranicza się już do domysłów. Sąd Najwyższy zarządził oględziny kart z 13 komisji obwodowych – wśród nich z Krakowa, Mińska Mazowieckiego i Bielska-Białej. To nie jest codzienna praktyka i wskazuje na to, że protesty nie są całkowicie bezpodstawne.
Prokuratura Generalna ujawniła, że w niektórych komisjach stwierdzono nieprawidłowości – na razie nie wiadomo, czy miały one wpływ na wyniki, ale materiały trafiły już do śledczych. To ruch, który może podgrzać atmosferę, szczególnie że sprawa dotyczy najważniejszego urzędu w państwie i milionów oddanych głosów.
Kto zyskuje na chaosie? Gra o zaufanie publiczne
Wbrew pozorom, nie chodzi już tylko o to, kto liczy głosy. Coraz bardziej oczywiste staje się, że walka toczy się o coś znacznie cenniejszego – zaufanie obywateli do instytucji państwa. Dla jednych przeliczanie to próba rozliczenia nieprawidłowości, dla drugich – zasłona dymna dla manipulacji.
Czy odmowa ponownego sprawdzenia nie jest równie niepokojąca? W dojrzałej demokracji transparentność to nie fanaberia, tylko fundament. A dziś, zamiast uspokojenia nastrojów, mamy kolejne polityczne zwarcie, które może kosztować wszystkich znacznie więcej niż tylko kilka przeliczonych kart.