
📰 Polityczna burza po wyborach. Giertych składa protest i zalicza wpadkę
Wybory parlamentarne, które miały miejsce w ubiegłą niedzielę, ledwo się zakończyły, a już mamy do czynienia z poważnymi kontrowersjami. Roman Giertych, adwokat, były wicepremier oraz świeżo upieczony kandydat na posła, złożył oficjalny protest wyborczy. Według niego przebieg głosowania w jednym z okręgów był na tyle wątpliwy, że – jak sam twierdzi – należy rozważyć unieważnienie wyników.
Jednak to nie sam protest przyciągnął największą uwagę opinii publicznej, lecz… jego uzasadnienie. W dokumencie złożonym do Sądu Najwyższego Giertych popełnił elementarny błąd proceduralny – powołał się na nieaktualną podstawę prawną oraz źle oznaczył numer okręgu, którego dotyczyły zarzuty. Internauci szybko wyłapali gafę, a media społecznościowe zalała fala prześmiewczych komentarzy.
📜 Protest, który rozbawił przeciwników
Z treści dokumentu wynika, że Giertych oskarża lokalną komisję wyborczą o „systematyczne wprowadzanie w błąd wyborców oraz niedopełnienie obowiązków proceduralnych przy liczeniu głosów”. Jednak już w pierwszym akapicie protestu znajduje się poważny błąd merytoryczny – wskazanie niewłaściwego artykułu Kodeksu wyborczego, który… został uchylony trzy lata temu. Dodatkowo, jako dowód przedstawiono screeny z mediów społecznościowych, które – jak podkreślają prawnicy – nie mogą być uznane za wiarygodne źródła.
Giertych tłumaczy się pośpiechem i „przytłaczającą atmosferą polityczną”. – Złożyłem protest, bo mam obowiązek bronić uczciwości wyborów – mówił w rozmowie z Radiem Zet. Jednak jego przeciwnicy polityczni nie mieli litości. – Roman Giertych sam się kompromituje. Chciał być trybunem ludowym, a wyszła z tego kabaretowa scena – stwierdził anonimowo jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej.
⚖️ Co grozi za bezzasadny protest?
Zgodnie z przepisami, protesty wyborcze są poważnym elementem procedury demokratycznej, ale muszą spełniać ściśle określone wymogi formalne. Jeśli okaże się, że protest został złożony w sposób nieprawidłowy lub na podstawie fałszywych przesłanek, może to skutkować nie tylko jego odrzuceniem, ale nawet konsekwencjami dyscyplinarnymi dla składającego – jeśli jest prawnikiem.
Sędziowie Sądu Najwyższego, przed którymi stanie sprawa, mają 90 dni na rozpatrzenie protestu. Do tej pory nie wpłynęły żadne inne skargi, które mogłyby zagrozić ważności ogólnokrajowego wyniku wyborów.
🎭 Gra polityczna czy poważne ostrzeżenie?
Nie brakuje głosów, że działania Giertycha to element szerszej strategii politycznej. – On dobrze wie, że protest nie ma szans, ale chodzi o podsycanie emocji. To klasyczna gra na emocjach elektoratu – twierdzi politolog dr Michał Kozłowski. Według niego Giertych próbuje ponownie zbudować swój wizerunek jako niezłomnego obrońcy demokracji, nawet kosztem własnej wiarygodności.
Wpadka z protestem tylko dolała oliwy do ognia i wywołała wątpliwości nawet wśród jego sympatyków. W komentarzach na platformach społecznościowych część z nich pisze: „Popieram Romana, ale to było niepoważne”, „Za dużo emocji, za mało przygotowania”.
⸻
🧾 Podsumowanie
Roman Giertych złożył protest wyborczy w atmosferze wielkich emocji i jeszcze większych ambicji. Jednak niechlujność formalna, jaką się przy tym wykazał, wystawiła go na polityczne pośmiewisko. Czy była to świadoma prowokacja, czy zwykła wpadka? Tego być może nie dowiemy się nigdy. Jedno jest pewne – wybory się skończyły, ale polityczny teatr trwa dalej.