Właśnie ujawnili, skąd popłynęły pieniądze do TV Republika. Dzięki niemu Sakiewicz się nieźle obłowił

By | June 19, 2025

Właśnie ujawnili, skąd popłynęły pieniądze do TV Republika. Dzięki niemu Sakiewicz się nieźle obłowił

W świecie mediów i polityki coraz częściej dochodzi do połączeń, które wzbudzają pytania o transparentność i wpływy. Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego wydaje miliony złotych na współpracę z prawicowymi stacjami telewizyjnymi, a ich gwiazdą jest sam marszałek Jarosław Stawiarski. Czy rzeczywiście chodzi o promocję regionu i kultury, czy raczej o partyjny PR? 
Polityczne smaki Lubelszczyzny
Mam nadzieję, że jeleń jest polski, a szparagi nie niemieckie – żartuje marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski w programie kulinarnym emitowanym przez telewizję Republika.
Choć wypowiedź brzmi niewinnie, kontekst finansowy nie pozostawia wątpliwości, to element szerszej strategii promocyjnej, hojnie finansowanej z publicznych pieniędzy. W ciągu nieco ponad roku Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego przelał do tej stacji 2,3 mln zł na emisje programów, koncertów, relacji i materiałów reklamowych. 
Co istotne, niemal w każdej z tych produkcji widzowie mogą zobaczyć Stawiarskiego. To on oprowadza po kuchni, degustuje, opowiada o regionie i pojawia się wśród kolędujących widzów. Promocja regionu? Być może. Ale równie dobrze, promocja konkretnego polityka i jego partii, w sprzyjającym środowisku medialnym.
Media pod specjalnym nadzorem
Telewizja Republika i WPolsce24 to dwie prawicowe stacje, które z lubelskiego budżetu regionalnego otrzymują wsparcie w milionach złotych. Tylko w 2024 roku i pierwszym kwartale 2025 roku WPolsce24 otrzymała 1,6 mln zł za „zakup czasu antenowego”. 
W tym samym czasie publiczna Telewizja Polska musiała zadowolić się ponad dwa razy mniejszą kwotą – 700 tys. zł. Czy decyduje tu wyłącznie zasięg i skuteczność promocyjna? Radni opozycyjni mają wątpliwości. Wojciech Sosnowski z Platformy Obywatelskiej nazywa to „wyprowadzaniem pieniędzy podatników” i sugeruje, że celem może być raczej wsparcie medialne politycznego środowiska niż realna promocja regionu. 
Z kolei radny PSL Arkadiusz Bratkowski widzi w tym po prostu decyzję zarządu województwa. Wątpliwości budzi jednak nie tylko wybór stacji, ale też zakres obecności jednego polityka na ekranie – promocja regionu zyskuje osobistą twarz.
Czy naprawdę nie ma lepszych pomysłów na promocję Lubelszczyzny?
Krytycy polityki medialnej lubelskiego urzędu marszałkowskiego podkreślają, że środki wydane na telewizyjne produkcje mogłyby posłużyć znacznie bardziej innowacyjnym i oddolnym formom promocji regionu. Przykładem może być propozycja stworzenia regionalnego bonu turystycznego – rozwiązania, które przyciągnęłoby turystów, wsparło lokalny biznes i dało realne korzyści mieszkańcom. 
Takie bony działają już z powodzeniem w innych częściach Polski, jak choćby w województwie podlaskim. Tymczasem w Lubelskiem trwa „analiza zasadności”. Analiz nie potrzebowała jednak współpraca z Polskim Komitetem Olimpijskim – tam pieniądze w wysokości 4,3 mln zł znalazły się błyskawicznie. 
Trudno nie zadać pytania, czy promocja przez koncerty kolęd i kulinarne anegdoty z udziałem polityków rzeczywiście buduje rozpoznawalność regionu, czy może raczej cementuje medialne zaplecze jednej partii. W czasach rosnącej presji budżetowej warto przyjrzeć się każdej złotówce, a tym bardziej – każdemu milionowi.

Leave a Reply