Tusk wykorzystał okazję w Sejmie. Wbił mocną szpilę Nawrockiemu

By | May 20, 2025

Tusk wykorzystał okazję w Sejmie – mocna szpila w kierunku Karola Nawrockiego

W czasie ostatniego posiedzenia Sejmu premier Donald Tusk – przedstawiając informację rządu dotyczącą bezpieczeństwa narodowego i sytuacji międzynarodowej – wyraźnie wykorzystał moment, by wbić szpilę swojemu głównemu rywalowi w nadchodzących wyborach, Karolowi Nawrockiemu. Choć oficjalnie wystąpienie dotyczyło strategii obronnej i relacji europejskich, to jednak kluczowa uwaga Tuska szybko skupiła się na temacie, któremu poświęcał coraz więcej miejsca od czasu powrotu do krajowej polityki: gospodarczej suwerenności Polski i „patriotyzmie gospodarczym” proponowanym przez Prawo i Sprawiedliwość i ich „kandydata obywatelskiego” – właśnie Nawrockiego .

Premier podkreślił, że w obliczu globalnych turbulencji i rosnącego protekcjonizmu światowych potęg gospodarczych nie można już pozwolić na to, by kapitał i strategiczne sektory polskiej gospodarki pozostały pod całkowitą kontrolą obcych podmiotów. Zwracając się do posłów, Tusk akcentował, że nowe wyzwania wymagają odejścia od dotychczasowego, „naiwnego” podejścia do globalnej integracji i przyjęcia modelu, w którym państwo aktywnie wspiera rodzimy kapitał. To właśnie w tym momencie premier wbił szpilę Nawrockiemu – oskarżając go pośrednio o to, że powielając narrację PiS, nie ma ani odwagi, ani wizji, by realnie przeprowadzić repolonizację gospodarki .

O co dokładnie chodzi w tej „szpili”? W expose Tusk wskazał, że dotychczasowe deklaracje PiS i ich sojuszników, w tym Karola Nawrockiego, dotyczące patriotyzmu gospodarczego sprowadzają się do populistycznych haseł, ale nie mają pokrycia w konkretnych działaniach. „Jeśli mówimy o patriotyzmie gospodarczym, to trzeba przestać rozdawać koncesje i spółki Skarbu Państwa za bezcen, trzeba wzmocnić Polskie Inwestycje Rozwojowe, a nie udawać, że hasła na plakatach wystarczą” – stwierdził premier, wywołując konsternację w ławach obozu rządzącego. W tej części swojego wystąpienia Tusk zwrócił też uwagę, że Nawrocki i PiS powinni wreszcie przedstawić konkretny plan, a nie rzucać ogólnikami .

Wielu komentatorów uważa, że moment, w którym premier zaatakował „kandydata obywatelskiego” PiS, nie był przypadkowy. Najpierw skupił się na przedstawieniu strategicznych priorytetów rządu dotyczących bezpieczeństwa i współpracy NATO, by następnie wykorzystać uwagę zebranych do ataku na przeciwników politycznych. Dzięki takiemu zabiegowi jego krytyka wypada bardziej wiarygodnie: wydaje się wynikać z troski o los państwa, a nie z partyjnej walki. Tusk zgrabnie połączył argumenty dotyczące suwerenności militarnej ze stawianą przez siebie kwestią suwerenności ekonomicznej .

Nie bez znaczenia jest także kontekst zbliżających się wyborów prezydenckich. Karol Nawrocki, związany z obozem rządzącym, miał być przez PiS prezentowany jako kandydat „obywatelski” – ktoś, kto może przyciągnąć wyborców niezadowolonych z dotychczasowych liderów. Tusk w swoim przemówieniu sugerował jednak, że Nawrocki to de facto kontynuator polityki PiS w sprawach kluczowych dla narodu, a jego postulaty ekonomiczne są „pozorowane” i służą jedynie budowaniu marketingowego wizerunku. W ten sposób premier stara się zdekonstruować przekaz konkurenta i pozbawić go wiarygodności w oczach centrowych wyborców .

Sam Karol Nawrocki – dawniej działacz społeczny, obecnie kojarzony przez twarde wypowiedzi o potrzebie chronienia polskiego kapitału – nie zareagował od razu publicznie na szpilę Tuska. Odpowiedzi PiS i ich zwolenników pojawiły się dopiero kilka godzin później: przedstawiciele partii rządzącej skrytykowali premiera za to, że jego gospodarcza propozycja palcuje po powierzchni poważnych problemów i jest „nerwową reakcją na spadające poparcie” . Krytycy Tuska zarzucają mu również, że tak naprawdę sam premier prowadzi politykę „neoliberalnej globalizacji” pod przykrywką hasła „patriotyzmu”, a jego pretendowana zmiana retoryki jest tylko elementem kampanijnego manewru.

Z kolei zwolennicy KO i obrońcy Tuska podkreślają, że atak na Nawrockiego jest w pełni uzasadniony. Przypominają, że Nawrocki – jako były dyrektor IPN – nie ma doświadczenia w zarządzaniu gospodarką i finansami państwowymi, a jego postulaty mogą, w ich ocenie, zaszkodzić rozwojowi polskich firm i obniżyć konkurencyjność gospodarki. W mediach społecznościowych zwolennicy premiera podkreślają, że Tusk od dawna wskazuje na konieczność bardziej aktywnej roli państwa w strategicznych sektorach – i że dopiero on ma realny program, który wykracza poza hasła i komunały .

Warto jednak zauważyć, że nie jest to pierwszy raz, gdy Tusk – w trakcie wystąpienia sejmowego – wykorzystuje okazję, aby wbić „szpilę” przeciwnikom politycznym. Wcześniej krytykował m.in. politykę protekcjonistyczną Węgier czy implementację nietrafionych rozwiązań legislacyjnych przez PiS. Tym razem jednak – w kontekście nadchodzącej kampanii prezydenckiej – atak na Nawrockiego ma szczególne znaczenie: premier stara się już teraz negatywnie zdefiniować kandydaturę swojego głównego oponenta .

Przyszłe dni pokażą, czy zabieg ten przełoży się na spadek sympatii dla Nawrockiego. Platforma Obywatelska liczy, że rosnące obawy Polaków o stabilność gospodarczą połączone z jasnym programem Tuska utwierdzą niezdecydowanych w przekonaniu, że tylko obecny premier ma realną wizję dla Polski. Z kolei PiS i nurt związany z Nawrockim będą zapewne próbowali przekuć krytykę w argument o „walkach wewnętrznych” i braku jedności w obozie rządzącym – licząc, że to zniechęci elektorat KO .

Na razie jednak jasne jest jedno: Donald Tusk umiejętnie połączył w Sejmie wątki dotyczące bezpieczeństwa oraz gospodarki, by nie tylko przedstawić strategiczne priorytety rządu, ale również wybić się medialnie na tle konkurencji. Jego „mocna szpila” w stronę Karola Nawrockiego trafiła w gorący punkt sporu o „patriotyzm gospodarczy” i może odegrać istotną rolę w nadchodzącej kampanii wyborczej, kształtując narrację po obu stronach barykady.

Leave a Reply