Tusk dostał zielone światło z Sejmu. Jak głosowali posłowie? Zaskakujące zachowanie Kaczyńskiego

By | June 12, 2025

Tusk dostał zielone światło z Sejmu. Jak głosowali posłowie? Zaskakujące zachowanie Kaczyńskiego

Sejm Rzeczypospolitej Polskiej w najnowszym głosowaniu dał premierowi Donaldowi Tuskowi formalne „zielone światło” w sprawie kontrowersyjnej ustawy, która od tygodni wywołuje poruszenie zarówno w mediach, jak i wśród opinii publicznej. Wyniki głosowania były w dużej mierze przewidywalne, ale nie obyło się bez niespodzianek – największą z nich było nietypowe zachowanie lidera Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego. Co się wydarzyło na sali plenarnej? Jak głosowali posłowie? I co dalej oznacza to dla sytuacji politycznej w kraju?

Tło wydarzeń – o co toczyła się gra?

Debata sejmowa dotyczyła nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz planowanych zmian w polityce europejskiej. Donald Tusk i jego koalicja rządząca od miesięcy zabiegali o przyjęcie rozwiązań, które miałyby przybliżyć Polskę do odblokowania środków z Krajowego Planu Odbudowy, zamrożonych przez Komisję Europejską ze względu na problemy z praworządnością.

Proponowana ustawa zawierała również szereg zmian w systemie powoływania sędziów oraz zwiększenie kontroli nad działaniami prokuratury. Choć projekt budził sprzeczne opinie – z jednej strony uznawany był za kompromis z Brukselą, z drugiej zaś krytykowany przez konserwatywną opozycję jako zbyt uległy – jego przyjęcie stanowiło dla rządu kluczowy punkt w planie reform.

Wynik głosowania – przewaga, ale nie bez napięcia

Ostatecznie Sejm przyjął projekt ustawą większością głosów – 236 posłów było „za”, 204 przeciw, a 20 wstrzymało się od głosu. Głosowanie przebiegało zgodnie z dyscypliną klubową w większości ugrupowań. Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica poparły projekt niemal jednogłośnie. Opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość oraz Konfederacja były przeciwne.

Największe zdziwienie wywołał fakt, że Jarosław Kaczyński – lider PiS i przez lata główny oponent Tuska – opuścił salę tuż przed głosowaniem, nie biorąc w nim udziału. W kuluarach od razu rozpoczęły się spekulacje: czy było to celowe unikanie odpowiedzialności? A może symboliczny gest dezaprobaty wobec linii partii?

Kaczyński milczy, PiS komentuje

Jarosław Kaczyński nie skomentował swojego zachowania bezpośrednio, mimo licznych pytań dziennikarzy. Rzecznik PiS, Rafał Bochenek, w krótkim oświadczeniu zapewnił, że „prezes był chwilowo niedysponowany” i „nie planował tego jako aktu politycznego”.

Jednak wielu komentatorów nie uwierzyło w oficjalną wersję. Zdaniem politologa prof. Marka Kowalskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, „Kaczyński bardzo rzadko rezygnuje z głosowania nad tak kluczowymi ustawami. Jego nieobecność może oznaczać narastające napięcia wewnątrz PiS-u lub próbę symbolicznego zdystansowania się od frontalnej opozycji wobec Tuska.”

Niektórzy z kolei sugerują, że mogła to być strategia, mająca na celu pozostawienie furtki dla przyszłych zmian w linii partii, a nawet możliwych rozmów z koalicją rządzącą w sprawach europejskich.

Reakcje opozycji i koalicji

Premier Donald Tusk nie odniósł się bezpośrednio do absencji Kaczyńskiego, ale w wystąpieniu po głosowaniu mówił o „odpowiedzialności państwowej, która musi być ważniejsza niż partyjne interesy”. – Polska zbyt długo była zakładnikiem politycznych rozgrywek. Dziś pokazaliśmy, że potrafimy działać na rzecz wspólnego dobra – powiedział szef rządu.

Z kolei marszałek Sejmu Szymon Hołownia zaznaczył, że „nieobecność nie zwalnia z odpowiedzialności”. – Głosowania to nie tylko formalność, to wyraz stanowiska politycznego. Każdy polityk powinien być obecny i zabierać głos w sprawach, które dotyczą wszystkich Polaków – powiedział dziennikarzom.

Na Twitterze (obecnie X) pojawiło się wiele komentarzy na temat głosowania. „Tusk pokazuje, że potrafi zdobywać większość. Ale co z Kaczyńskim? Czy to początek końca jego dominacji?” – napisał dziennikarz polityczny Jacek Nizinkiewicz.

Konfederacja: „To teatr dla Brukseli”

Przedstawiciele Konfederacji skrytykowali zarówno projekt ustawy, jak i cały proces legislacyjny. Według Krzysztofa Bosaka „to, co obserwujemy, to teatr dla Brukseli – rząd udaje reformy, by dostać pieniądze, a opozycja udaje, że się temu sprzeciwia”.

– Polacy nie chcą więcej kompromisów kosztem suwerenności. To, co dziś przegłosowano, to ustępstwo wobec unijnych biurokratów – mówił poseł Dobromir Sośnierz.

Co dalej?

Po przegłosowaniu ustawy w Sejmie trafi ona teraz do Senatu, gdzie większość również posiada obóz rządzący. Tam prawdopodobnie dojdzie do niewielkich poprawek redakcyjnych, ale zasadniczy kształt ustawy zostanie utrzymany. W kolejnym kroku dokument trafi na biurko prezydenta Andrzeja Dudy.

I właśnie na tym etapie może dojść do kolejnych napięć. Andrzej Duda, który wielokrotnie stawał po stronie PiS w sporach z obozem Tuska, może zawetować ustawę, zwłaszcza jeśli uzna ją za sprzeczną z dotychczasową linią polityczną prezydentury. W Kancelarii Prezydenta panuje jednak ostrożny optymizm – nie wykluczono jeszcze żadnego scenariusza.

Polityczna przyszłość – stabilizacja czy burza?

Ostatnie głosowanie może być początkiem nowej fazy w polskiej polityce. Donald Tusk zyskuje na sile, potrafiąc utrzymać większość parlamentarną mimo różnic wewnątrz koalicji. Z kolei PiS, pozbawione dawnej energii, zdaje się szukać nowego pomysłu na opozycję. Niezwykłe zachowanie Kaczyńskiego może być symptomem głębszych problemów wewnątrz partii, o których publicznie się nie mówi.

Analitycy zwracają uwagę, że nadchodzące miesiące będą kluczowe – zarówno pod względem gospodarczym (zwłaszcza w kontekście odblokowania funduszy europejskich), jak i politycznym. W tle toczą się już przygotowania do wyborów prezydenckich w 2025 roku, a dzisiejsze decyzje mogą mieć wpływ na przyszłych kandydatów i strategie partyjne.

Podsumowanie:
Głosowanie w Sejmie nad ustawą wspieraną przez rząd Donalda Tuska okazało się momentem przełomowym. Premier zdobył większość, ale uwagę opinii publicznej przykuła przede wszystkim zaskakująca nieobecność Jarosława Kaczyńskiego. Choć formalnie był to tylko jeden głos mniej, symbolicznie może to być znak zmian w układzie sił na polskiej scenie politycznej. Nadchodzi czas rozliczeń i redefinicji.