
Trzaskowskiemu i Nawrockiemu nie udało się utrzymać nerwów na wodzy. Ekspert mówi, co ich zdradziło
W ostatnich dniach krajowa scena polityczna po raz kolejny została zdominowana przez emocjonalne wypowiedzi dwóch znanych postaci życia publicznego: Rafała Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy oraz Jacka Nawrockiego, byłego selekcjonera reprezentacji Polski siatkarzy i obecnie komentatora sportowego. Choć obaj działają na różnych polach — polityki i sportu — to ich ostatnie zachowania mają wspólny mianownik: brak kontroli nad emocjami w sytuacjach publicznych. Eksperci w zakresie komunikacji i mowy ciała wskazują jednoznacznie: ich własne reakcje ich zdradziły.
Napięcie w cieniu kampanii
Dla Rafała Trzaskowskiego napięcie związane z kampanią wyborczą oraz nieustanną presją ze strony oponentów politycznych zdaje się narastać. Ostatnie wystąpienie publiczne, które miało miejsce podczas debaty samorządowej, okazało się testem jego opanowania. W pewnym momencie Trzaskowski gwałtownie przerwał wypowiedź kontrkandydata, podnosząc głos i z widoczną irytacją komentując zarzuty. Użycie ostrego tonu, przyspieszone tempo mówienia oraz widocznie napięta mimika zdradziły, że emocje wzięły górę.
Jak zauważa dr Justyna Kurowska, specjalistka ds. komunikacji niewerbalnej, „Trzaskowski ma zazwyczaj dobrze wypracowany wizerunek – spokojnego, wyważonego lidera. Tym bardziej takie pęknięcie jest istotne, bo pokazuje, że presja zaczyna oddziaływać na jego samokontrolę”.
Według Kurowskiej, zdradziły go nie tylko słowa, ale gesty: mocne zaciskanie pięści, przygryzanie wargi oraz częste mruganie, które są sygnałami silnego napięcia wewnętrznego.
Trudne emocje Nawrockiego na wizji
Z kolei Jacek Nawrocki dał upust swoim emocjom w studiu telewizyjnym, komentując decyzje PZPS dotyczące powołań do reprezentacji. Wypowiedź, która miała być merytoryczną analizą, szybko zamieniła się w pełen goryczy i pretensji monolog. Nawrocki uderzył w osoby ze swojego dawnego otoczenia, sugerując brak kompetencji i nieczyste intencje. Ton jego głosu stał się drżący, a dłoń nerwowo uderzała o blat stołu.
„Nawrockiego zdradził nie tyle gniew, co rozczarowanie i poczucie krzywdy. Jego reakcje były bardzo emocjonalne, co nie pasuje do roli eksperta, jaką pełni” — ocenia psycholog sportowy, prof. Maciej Lis.
Lis zauważa też, że wypowiedzi byłego trenera mogły mieć charakter oczyszczający, ale ich forma nie była właściwa dla medium publicznego. „Z punktu widzenia odbiorcy ważne jest nie tylko, co się mówi, ale jak się mówi. Nawrocki sprawiał wrażenie osoby, która nie radzi sobie z presją. Wizerunkowo to duży cios”.
Ekspert: „To zdradziło ich obu”
O komentarz poprosiliśmy również Michała Wysockiego, specjalistę ds. wizerunku politycznego i publicznego, który przeanalizował wystąpienia obu panów.
„Zarówno Trzaskowski, jak i Nawrocki popełnili ten sam błąd — dali się ponieść emocjom w sytuacjach, które wymagały opanowania i chłodnego osądu. Ich mowa ciała, ton głosu, a także słowa wskazują na to, że wewnętrzne napięcie osiągnęło punkt krytyczny”.
Wysocki podkreśla, że obaj panowie zdradzili się w podobny sposób — przez niewerbalne symptomy stresu. W przypadku Trzaskowskiego były to:
szybkie ruchy dłoni i nerwowe gesty,
czerwienienie się skóry na twarzy,
wyraźne zmiany w modulacji głosu.
W przypadku Nawrockiego:
napięcie mięśni szyi i twarzy,
unikanie kontaktu wzrokowego z rozmówcami,
nagła zmiana tempa wypowiedzi.
„Tego nie da się ukryć przed kamerą. Trening medialny może nauczyć opanowania, ale gdy emocje sięgają zenitu, każdy gest jest znaczący. Kamera widzi więcej, niż sądzimy” — dodaje Wysocki.
Społeczna reakcja
Zarówno w mediach społecznościowych, jak i wśród komentatorów politycznych i sportowych, reakcje na wystąpienia Trzaskowskiego i Nawrockiego były mieszane. Jedni bronili ich, tłumacząc, że są tylko ludźmi i mają prawo do emocji, inni zaś wyrażali obawy, że osoby pełniące funkcje publiczne powinny panować nad sobą w każdej sytuacji.
„Wystąpienie Trzaskowskiego pokazuje, że opozycja również pęka pod presją” — napisał na platformie X jeden z użytkowników, sympatyzujący z obozem rządowym.
Z kolei komentarz pod materiałem z udziałem Nawrockiego głosił: „Zamiast profesjonalnego komentarza otrzymaliśmy osobistą krucjatę. Szkoda.”
Czy można było tego uniknąć?
Zdaniem specjalistów — tak. Odpowiednie przygotowanie emocjonalne do wystąpień publicznych oraz treningi z zakresu zarządzania stresem mogłyby zapobiec takim sytuacjom. Zarówno politycy, jak i eksperci medialni coraz częściej korzystają z usług trenerów wizerunku, ale jak widać — nie zawsze skutecznie.
„Największy błąd popełnia się wtedy, gdy ignoruje się sygnały ostrzegawcze własnego ciała. Zanim wybuchniemy — ciało już to zapowiada. Warto umieć odczytywać te sygnały i odpowiednio reagować” — podsumowuje dr Kurowska.
Wnioski
Zachowanie Trzaskowskiego i Nawrockiego to ważna lekcja o roli emocji w przestrzeni publicznej. Choć obaj są osobami doświadczonymi, ich nerwowe reakcje pokazały, jak trudno zachować zimną krew, gdy presja sięga zenitu. Mimo że reakcje te nie muszą przekreślać ich kompetencji, to z pewnością wpłyną na odbiór ich osoby w oczach opinii publicznej.
Zarówno polityka, jak i sport to dziedziny, w których umiejętność zarządzania emocjami stanowi nieodzowny element sukcesu. Być może dla Trzaskowskiego i Nawrockiego będzie to impuls do większego skupienia na kontroli emocjonalnej. W czasach, gdy każdy gest i każde słowo są analizowane przez setki tysięcy ludzi, każda chwila słabości zostaje zarejestrowana i oceniona.