
To dlatego Zełenski nie zaprosił Nawrockiego. Ambasador USA nie owijała w bawełnę
Decyzja prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o pominięciu Karola Nawrockiego w zaproszeniach na ważne rozmowy międzynarodowe wywołała falę komentarzy w Polsce i poza jej granicami. Wiele osób pytało, dlaczego polski prezydent został potraktowany w ten sposób, skoro Polska od początku rosyjskiej agresji w lutym 2022 roku była jednym z kluczowych sojuszników Ukrainy. Odpowiedź przyszła w sposób zaskakująco szczery — nie od samych Ukraińców, ale od ambasador USA w Warszawie, która w rozmowie z dziennikarzami nie owijała w bawełnę i jasno wskazała, co było powodem tej politycznej izolacji.
Niewygodne pytania i cisza z Kijowa
Od kilku dni media w Polsce szeroko komentują brak zaproszenia Karola Nawrockiego na spotkania organizowane w Waszyngtonie i Kijowie. O ile wizyta w stolicy USA wiąże się bezpośrednio z planowanym szczytem NATO, o tyle decyzja Zełenskiego o pominięciu polskiego prezydenta w rozmowach roboczych z liderami regionu wywołała największe zdziwienie. W przestrzeni publicznej pojawiały się pytania: czy to efekt błędów polskiej dyplomacji, czy świadoma polityka Kijowa, który szuka nowych sojuszników i nie chce angażować się w konflikty personalne w Warszawie?
Zełenski, zapytany wprost przez ukraińskich dziennikarzy o brak zaproszenia dla Nawrockiego, odpowiedział krótko, że „każde państwo ma swoje wewnętrzne sprawy” i że „nie zawsze jest czas, by włączać wszystkich do rozmów”. Taka dyplomatyczna formułka nie rozwiała wątpliwości. Dopiero stanowisko ambasador USA w Warszawie, które padło podczas spotkania z polskimi dziennikarzami, rzuciło nowe światło na całą sprawę.
Słowa, które zabolały Warszawę
Ambasador USA, odnosząc się do pytania o brak zaproszenia dla Nawrockiego, stwierdziła jednoznacznie:
> „Partnerzy z Ukrainy i Stanów Zjednoczonych oczekują spójności, przewidywalności i konsekwencji w polityce zagranicznej. W ostatnich miesiącach z Warszawy płynęły sygnały, które trudno było odczytać inaczej niż jako osłabienie dotychczasowego kursu wobec wsparcia dla Kijowa. To budziło pytania i niepewność, a w dyplomacji nie ma miejsca na takie niejasności”.
Te słowa zostały odczytane jako bardzo wyraźna krytyka działań Karola Nawrockiego i jego kancelarii. W praktyce oznacza to, że brak zaproszenia nie był przypadkowym przeoczeniem, ale wynikiem świadomej decyzji, za którą stoją zarówno Kijów, jak i Waszyngton.
Dyplomatyczne błędy Warszawy
Eksperci przypominają, że od kilku miesięcy relacje polsko-ukraińskie przechodziły poważny kryzys. Najpierw doszło do sporów o kwestie gospodarcze i przewozy zboża, później pojawiły się tarcia wokół uchodźców i pomocy wojskowej. Choć rząd Donalda Tuska deklarował, że Polska nie wycofuje się ze wsparcia dla Ukrainy, to wypowiedzi prezydenta Nawrockiego często były odbierane jako mniej stanowcze i nacechowane wewnętrzną polityką.
— Nawrocki chciał być graczem niezależnym, chciał podkreślać swoją rolę jako głowy państwa. Jednak w sytuacji wojny na Ukrainie Zachód oczekuje jedności i jednoznacznego przekazu. Każde odstępstwo jest natychmiast zauważane i interpretowane jako potencjalna słabość — komentuje prof. Andrzej Szeptycki, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Zełenski stawia na zaufanych partnerów
Decyzja o braku zaproszenia dla Nawrockiego wpisuje się w szerszą strategię Zełenskiego. Ukraiński przywódca konsekwentnie buduje wizerunek lidera, który otacza się zaufanymi i sprawdzonymi sojusznikami. W praktyce oznacza to większe otwarcie na rozmowy z państwami bałtyckimi, Skandynawią oraz oczywiście Stanami Zjednoczonymi. Polska, choć geograficznie i historycznie pozostaje jednym z najważniejszych partnerów Ukrainy, w ostatnich miesiącach znalazła się na bocznym torze.
— Nie chodzi o to, że Polska przestała być potrzebna, ale że Zełenski chce mieć wokół siebie ludzi, którzy mówią jednym głosem. Jeśli Warszawa wysyła sprzeczne komunikaty, to Kijów woli tego uniknąć — ocenia Oksana Romaniuk, ukraińska dziennikarka polityczna.
Wewnętrzne napięcia w Polsce nie pomagają
Ambasador USA w swojej wypowiedzi zasugerowała również, że na ocenę Nawrockiego wpływa polska scena polityczna. Ostre konflikty między Pałacem Prezydenckim a rządem Donalda Tuska stają się widoczne także dla sojuszników zagranicznych. Amerykanie i Ukraińcy nie chcą tracić czasu na analizowanie, kto w Polsce faktycznie odpowiada za politykę wschodnią.
— Jeśli w Warszawie trwa wojna na górze, to nikt w Kijowie czy w Waszyngtonie nie będzie rozwiązywał zagadki, kto naprawdę podejmuje decyzje. Wybierają prostsze rozwiązanie: rozmawiają tylko z tymi, którzy gwarantują stabilność — tłumaczy dr Marta Kowalska z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Konsekwencje dla polskiej dyplomacji
Brak zaproszenia dla prezydenta Nawrockiego to nie tylko dyplomatyczne upokorzenie, ale także poważny sygnał ostrzegawczy. Jeśli sytuacja będzie się powtarzać, Polska może stopniowo tracić wpływy w kluczowych dyskusjach dotyczących bezpieczeństwa regionu. To szczególnie groźne w kontekście nadchodzących decyzji NATO dotyczących dalszego wsparcia wojskowego dla Ukrainy.
Zdaniem ekspertów, polska dyplomacja stoi dziś przed poważnym wyzwaniem: albo szybko odbuduje zaufanie sojuszników, albo zostanie zepchnięta na margines.
Reakcje opozycji i komentarze w kraju
W Polsce reakcje na słowa ambasador USA były natychmiastowe. Politycy opozycji obarczyli winą za sytuację prezydenta Nawrockiego, wskazując, że jego polityka była „chaotyczna” i „oderwana od rzeczywistości międzynarodowej”.
— To jest efekt polityki obrażania się na partnerów i próby prowadzenia własnej gry, która kończy się kompromitacją. Polska musi być poważnym graczem, a nie dodatkiem, którego można pominąć — mówił w Sejmie jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej.
Z kolei politycy bliscy prezydentowi odpowiadają, że to „atak inspirowany przez rząd” i że „w rzeczywistości Zełenski popełnia błąd, marginalizując Polskę”.
Głos opinii publicznej
W mediach społecznościowych pojawiła się fala komentarzy, często bardzo krytycznych wobec Nawrockiego. Internauci zarzucają mu brak kompetencji i „psucie relacji z sojusznikami, na które pracowano latami”. Jednocześnie część użytkowników wskazuje, że to Kijów popełnia błąd, bo nie może pozwolić sobie na osłabienie więzi z Polską w tak trudnym momencie.
Co dalej?
Najbliższe tygodnie pokażą, czy Warszawie uda się przełamać impas i odzyskać zaufanie partnerów. Wszystko zależy od tego, czy prezydent Nawrocki zdecyduje się na bardziej jednoznaczne i spójne stanowisko wobec Ukrainy, czy też będzie dalej prowadził politykę balansowania między rządem a własnymi ambicjami.
Na razie jednak faktem pozostaje, że Zełenski nie zaprosił go na kluczowe spotkania, a ambasador USA otwarcie wskazała, dlaczego tak się stało. W dyplomacji to sygnał, który trudno zignorować.
—