
—
Tak potraktowano Polskę tuż przed rozmowami w USA. Szef kancelarii Nawrockiego zabrał głos
Atmosfera wokół polsko-amerykańskich rozmów politycznych zagęściła się na kilka dni przed ich rozpoczęciem. W Waszyngtonie i w Warszawie aż huczy od komentarzy, po tym jak w amerykańskich mediach pojawiły się zaskakujące informacje dotyczące postrzegania Polski przez otoczenie Donalda Trumpa. Z jednej strony mówi się o „niezwykle ważnym partnerze w regionie”, z drugiej – nie brak głosów wskazujących na ochłodzenie tonu. Do sprawy odniósł się szef kancelarii prezydenta Karola Nawrockiego, który w specjalnym oświadczeniu podkreślił, że Polska „nie pozwoli się lekceważyć” i zawsze będzie domagać się szacunku na arenie międzynarodowej.
Napięcie przed wizytą
Rozmowy polsko-amerykańskie, planowane na najbliższy tydzień, miały być przede wszystkim okazją do podkreślenia strategicznego partnerstwa w zakresie bezpieczeństwa. Polska od miesięcy zabiega o większą obecność wojskową USA w regionie, a także o gwarancje dotyczące współpracy energetycznej i gospodarczej. Jednak kilka publikacji w prasie amerykańskiej wywołało prawdziwą burzę.
Według doniesień „New York Times”, część doradców Donalda Trumpa miała zwrócić uwagę, że „Polska staje się zbyt roszczeniowa” i że „amerykańska administracja nie może pozwolić, aby mniejsi sojusznicy narzucali swoją agendę”. To sformułowanie od razu podchwyciły polskie media, widząc w nim oznakę dystansu wobec Warszawy.
Reakcja Kancelarii Prezydenta
Na doniesienia szybko zareagowała Kancelaria Prezydenta Karola Nawrockiego. Szef kancelarii, w specjalnym wystąpieniu transmitowanym przez Telewizję Polską i kilka portali informacyjnych, podkreślił, że Polska nie jest petentem, lecz równorzędnym partnerem.
– Polska wnosi do wspólnoty transatlantyckiej coś więcej niż tylko oczekiwania. Wnosimy bezpieczeństwo, determinację i gotowość do współpracy. Amerykanie dobrze wiedzą, że bez Polski trudno byłoby dziś mówić o stabilności w Europie Środkowo-Wschodniej – mówił.
Dodał także, że wszelkie sugestie o marginalizacji Polski są „nie tylko nieprawdziwe, ale wręcz krzywdzące”.
Komentarze ekspertów
Politolodzy podkreślają, że takie napięcia nie są niczym nowym. – Zawsze, gdy zbliżają się kluczowe rozmowy, pojawia się gra retoryczna, w której obie strony starają się zyskać lepszą pozycję negocjacyjną – tłumaczy prof. Marek Zarychta, ekspert od stosunków międzynarodowych. – Wypowiedzi doradców Trumpa mogą być sygnałem, że Amerykanie chcą pokazać, iż nie dadzą się naciskać. Ale jednocześnie wiedzą, że Polska jest im potrzebna.
Z kolei dr Anna Kurek z Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje, że reakcja Kancelarii Prezydenta była szybka i celowa. – W takich momentach nie można pozwolić, by utrwaliło się wrażenie, że Polska jest pomijana czy traktowana jako drugorzędny gracz. Ostry ton oświadczenia pokazuje, że Warszawa będzie twardo broniła swojej pozycji – ocenia.
Polska między bezpieczeństwem a gospodarką
Rozmowy w USA mają dotyczyć kilku kluczowych obszarów. Pierwszy to bezpieczeństwo – szczególnie w kontekście wojny w Ukrainie i agresywnej polityki Rosji. Polska, która w ostatnich latach przeznacza rekordowe kwoty na modernizację armii, liczy na dodatkowe gwarancje i wsparcie ze strony Stanów Zjednoczonych.
Drugi obszar to energetyka. Warszawa od dawna zabiega o rozwój współpracy w zakresie energetyki jądrowej, a także o dostęp do amerykańskiego LNG. – Tu stawką jest nie tylko bezpieczeństwo energetyczne Polski, ale i całego regionu – podkreślają analitycy.
Trzeci element to gospodarka cyfrowa i nowe technologie. Polska chce być centrum rozwoju dla amerykańskich firm, które inwestują w Europie.
Polityczne tło
Nie można też pominąć kontekstu politycznego. Wizyta w USA odbywa się w czasie, gdy w Polsce wciąż trwają spory między obozem rządzącym a opozycją o kształt polityki zagranicznej. Premier Donald Tusk i prezydent Karol Nawrocki mają różne akcenty w narracji, choć obaj podkreślają wagę sojuszu ze Stanami.
Dla Nawrockiego wizyta jest okazją, by pokazać się na arenie międzynarodowej jako lider, który potrafi zadbać o interesy państwa. Dla opozycji – potencjalnym punktem krytyki, jeśli rozmowy nie przyniosą konkretnych efektów.
„Nie damy się zepchnąć na margines”
W swoim wystąpieniu szef kancelarii Nawrockiego mocno zaakcentował, że Polska nie zamierza być traktowana jak „państwo drugiej kategorii”. – Od lat pokazujemy, że potrafimy ponosić odpowiedzialność za wspólne bezpieczeństwo. To polscy żołnierze byli na pierwszej linii w Iraku i Afganistanie. To Polska przyjęła miliony uchodźców z Ukrainy. Mamy więc pełne prawo oczekiwać szacunku – powiedział.
Jego słowa odbiły się szerokim echem w mediach społecznościowych. Zwolennicy rządu chwalili zdecydowaną reakcję, wskazując, że w relacjach międzynarodowych potrzebna jest asertywność. Krytycy z kolei twierdzili, że ostrzejszy ton może utrudnić negocjacje i zostać źle odebrany w Waszyngtonie.
Oczekiwania przed wizytą
Na kilka dni przed rozpoczęciem rozmów nikt nie ma wątpliwości, że stawka jest wysoka. Polska chce wyjść z Waszyngtonu z pakietem konkretnych ustaleń – zarówno w zakresie obronności, jak i współpracy gospodarczej.
– Najgorszym scenariuszem byłoby, gdyby cała wizyta została odebrana jako symboliczna, bez realnych decyzji. Polska nie może sobie pozwolić na to, by wrócić z pustymi rękami – uważa prof. Zarychta.
Co dalej?
Choć w debacie publicznej pojawiają się emocje, większość ekspertów tonuje nastroje. – Polsko-amerykańskie partnerstwo ma zbyt głębokie fundamenty, by pojedyncze wypowiedzi mogły je zachwiać. Ale takie sytuacje pokazują, jak ważna jest dyplomacja i szybka reakcja – podsumowuje dr Kurek.
Na ostateczne efekty rozmów trzeba będzie poczekać do zakończenia wizyty. Jednak już teraz widać, że Polska stara się podkreślić swoją rolę i nie dopuścić do wrażenia, że jest jedynie biernym uczestnikiem gry mocarstw.
—
✅