Tajemnicze poręczenie Karola Nawrockiego. Miał stawić się za neonazistą

By | May 20, 2025

Tajemnicze poręczenie Karola Nawrockiego. Miał stawić się za neonazistą

Informacja, że Karol Nawrocki – prezes Instytutu Pamięci Narodowej – miał poręczyć za osobę związaną ze środowiskami neonazistowskimi, wywołała prawdziwe poruszenie w opinii publicznej. Choć sprawa nie została jeszcze w pełni wyjaśniona, a wiele szczegółów pozostaje niejasnych, już teraz budzi ona liczne pytania dotyczące odpowiedzialności osób publicznych, standardów moralnych oraz roli instytucji państwowych w przeciwdziałaniu skrajnym ideologiom.

Karol Nawrocki to postać, która od lat budzi kontrowersje. Jako historyk i działacz publiczny pełnił funkcje, które stawiały go w centrum narodowej polityki historycznej. Kierując Instytutem Pamięci Narodowej, był jednym z głównych architektów narracji o polskim patriotyzmie, walce z totalitaryzmami i pielęgnowaniu pamięci o ofiarach XX wieku. Tym bardziej zaskakująca wydaje się być wiadomość, że miał on – według medialnych doniesień – złożyć osobiste poręczenie za osobę publicznie związaną ze środowiskiem skrajnej prawicy, oskarżoną o propagowanie symboliki nazistowskiej.

W mediach społecznościowych zawrzało. Internauci nie kryli oburzenia. Jak to możliwe – pytano – że osoba kierująca instytucją odpowiedzialną za walkę z dziedzictwem totalitaryzmów miałaby bronić kogoś oskarżonego o gloryfikację ideologii odpowiedzialnej za Holokaust? Czy taka postawa nie podważa wiarygodności IPN jako instytucji stojącej na straży prawdy historycznej? Czy poręczenie to oznacza przyzwolenie na skrajnie prawicowy ekstremizm? W jakim świetle stawia to całą polską politykę pamięci?

Nie brakuje jednak głosów wzywających do ostrożności. Nie znamy jeszcze wszystkich szczegółów sprawy, a samo poręczenie – jeśli rzeczywiście miało miejsce – może mieć różne motywacje. Czasem poręczenia składane są w dobrej wierze, na podstawie relacji osobistych lub mylnych informacji o charakterze oskarżonego. Wciąż jednak, zważywszy na funkcję, jaką pełni Karol Nawrocki, sprawa nabiera szczególnego ciężaru. Osoby publiczne muszą liczyć się z tym, że ich decyzje – nawet prywatne – są oceniane przez pryzmat funkcji, które piastują.

Nie ulega wątpliwości, że kwestia odpowiedzialności moralnej w przestrzeni publicznej stała się w Polsce tematem szczególnie drażliwym. Mamy do czynienia z coraz częstszymi przypadkami, gdy osoby powiązane z nacjonalistycznymi organizacjami, używające mowy nienawiści lub nawiązujące do symboliki totalitarnych reżimów, znajdują wsparcie ze strony osób publicznych. Tego typu zachowania – choć często tłumaczone jako „indywidualne gesty” – mają realne znaczenie społeczne i polityczne. Tworzą atmosferę przyzwolenia, a czasem wręcz legitymizują skrajne poglądy.

W tym kontekście kluczowe staje się pytanie o granice odpowiedzialności. Czy osoba stojąca na czele instytucji państwowej może pozwolić sobie na prywatne gesty wsparcia wobec ludzi, których postawy są sprzeczne z deklarowanymi wartościami tej instytucji? Czy wolno jej odwoływać się do osobistych sympatii lub przekonań, gdy stawką jest społeczna wiarygodność urzędu? I wreszcie: gdzie kończy się lojalność wobec znajomych, a zaczyna lojalność wobec zasad, które się głosi?

Z drugiej strony, sprawa pokazuje też szerszy problem – nie do końca przepracowany w Polsce temat obecności skrajnej prawicy w życiu publicznym. Przez lata środowiska odwołujące się do symboliki narodowo-radykalnej, rasistowskiej czy otwarcie faszystowskiej funkcjonowały na marginesie, ale były tolerowane – czasem z pobłażliwością, czasem z obojętnością, a czasem wręcz z cichym poparciem niektórych polityków. To zjawisko prowadziło do ich stopniowej normalizacji. Dziś przedstawiciele tych środowisk coraz częściej pojawiają się w mediach, startują w wyborach, organizują legalne marsze, a ich hasła coraz śmielej wkraczają do mainstreamu.

Poręczenie za osobę związaną z neonazizmem – niezależnie od jego prawnych konsekwencji – symbolicznie wpisuje się w ten proces. Pokazuje, że granica między marginalnym ekstremizmem a oficjalnym życiem publicznym bywa niepokojąco cienka. I że nie zawsze jesteśmy w stanie ją jasno postawić.

Ważne jest, aby w tej sprawie nie uciekać od odpowiedzialności. Jeśli Karol Nawrocki rzeczywiście poręczył za neonazistę, powinien przedstawić publiczne wyjaśnienie: czy znał charakter działalności tej osoby? Czy był świadomy zarzutów, jakie jej postawiono? Jak jego decyzja ma się do misji IPN? Odpowiedzi na te pytania są niezbędne, by przywrócić zaufanie do instytucji, którą kieruje.

Nie chodzi tu tylko o jednostkowy przypadek. Chodzi o fundamentalną kwestię: jakich postaw oczekujemy od osób publicznych w państwie demokratycznym. Czy możemy pozwolić sobie na obojętność wobec gestów, które mogą być odczytywane jako wsparcie dla ideologii zbrodniczych? Czy nie powinniśmy od osób piastujących wysokie stanowiska wymagać najwyższych standardów moralnych?

Tego rodzaju pytania nie są wygodne, ale są konieczne. Bo demokracja – by przetrwać – musi być oparta na wartościach. Na jasnym „tak” dla praw człowieka, równości, wolności i godności. I równie jasnym „nie” dla przemocy, nienawiści i totalitaryzmu – bez względu na to, z której strony politycznej się one pojawiają.

Sprawa poręczenia Karola Nawrockiego to test. Test nie tylko dla niego samego, ale i dla całego społeczeństwa obywatelskiego, mediów, klasy politycznej. Test, który pokaże, czy potrafimy jasno oddzielić to, co dopuszczalne, od tego, co nieakceptowalne. Czy potrafimy wymagać odpowiedzialności. I czy naprawdę – tak jak często deklarujemy – nie ma w Polsce miejsca na nienawiść i neonazizm.