
W dobie dynamicznego rozwoju technologii sztuczna inteligencja zaczyna odgrywać coraz większą rolę w wielu dziedzinach życia publicznego — od zdrowia, przez edukację, aż po politykę. Niewykluczone, że już w niedalekiej przyszłości algorytmy będą nie tylko analizować nasze zachowania, ale także przewidywać wyniki wyborów politycznych z dokładnością, która dziś wydaje się niemal nieosiągalna. Taka sytuacja miała miejsce w Polsce, gdzie eksperci z dziedziny sztucznej inteligencji postanowili sprawdzić, kto — według AI — ma największe szanse na zostanie kolejnym prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. Choć część wyników była zgodna z oczekiwaniami, jeden z sugerowanych kandydatów wzbudził ogromne kontrowersje i został uznany za całkowite nieporozumienie.
Jak działa polityczna sztuczna inteligencja?
Zanim przejdziemy do samej analizy kandydatów, warto zrozumieć, jak sztuczna inteligencja w ogóle dokonuje takich prognoz. System opracowany przez zespół badaczy z Warszawy oraz współpracujących uczelni europejskich został oparty na sieciach neuronowych uczących się z ogromnych zbiorów danych. AI analizowała dane socjologiczne, historyczne wyniki wyborów, trendy w mediach społecznościowych, aktywność medialną kandydatów oraz nastroje społeczne wyrażane w komentarzach online.
W modelu uwzględniono także zmienne makroekonomiczne, takie jak inflacja, bezrobocie, poziom zadłużenia publicznego oraz poziom zaufania obywateli do instytucji państwowych. Sztuczna inteligencja „uczyła się” na podstawie tysięcy przypadków i scenariuszy, by na koniec przedstawić listę pięciu kandydatów z największymi szansami na wygraną w wyborach prezydenckich w 2025 roku.
Pięciu kandydatów AI: zaskoczenie i kontrowersje
Na podstawie uzyskanych danych sztuczna inteligencja wskazała pięć nazwisk, które według niej mają największe szanse na objęcie funkcji prezydenta Polski. Co ciekawe, na liście znaleźli się zarówno politycy z długoletnim stażem, jak i zupełni nowicjusze. Największe zaskoczenie wzbudziła obecność jednej osoby, którą AI uznała za “czarnego konia” wyścigu, a która zdaniem ekspertów i opinii publicznej absolutnie nie powinna się tam znaleźć.
1. Rafał Trzaskowski – faworyt liberalnego elektoratu
Prezydent Warszawy i były kandydat na prezydenta w 2020 roku ponownie znalazł się w gronie liderów. AI wskazała, że jego wysokie poparcie w wielkich miastach, rozpoznawalność oraz aktywność w mediach społecznościowych dają mu mocne podstawy do reelekcji w ramach nowej kampanii. Jego program oceniono jako spójny i proeuropejski, a jego dotychczasowe doświadczenie – jako polityczny atut. Trzaskowski miałby duże szanse w drugiej turze przeciwko kandydatom prawicy.
2. Szymon Hołownia – kandydat środka
Marszałek Sejmu został uznany przez AI za lidera centrowego elektoratu. Jego styl polityczny, oparty na dialogu i unikanie konfliktów, przyciąga umiarkowanych wyborców. Sztuczna inteligencja dostrzegła jego wysoką popularność wśród kobiet i młodych wyborców, co może mieć kluczowe znaczenie przy niskiej frekwencji. AI oceniła również, że Hołownia zyskuje na braku silnego lidera po stronie centroprawicy.
3. Mateusz Morawiecki – mocna marka na prawicy
Były premier i czołowy polityk Prawa i Sprawiedliwości również został uznany przez AI za jednego z głównych kandydatów. Jego doświadczenie administracyjne, zdolność do mobilizacji twardego elektoratu oraz rozpoznawalność na arenie międzynarodowej czynią go poważnym graczem. AI jednak zauważyła, że jego szanse maleją w związku z osłabieniem PiS i wysokim poziomem zmęczenia społeczeństwa rządami tej partii.
4. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk – niespodzianka z lewej strony
Kandydatka Lewicy została wskazana jako rosnąca siła wśród wyborców młodszych, progresywnych i wielkomiejskich. Jej aktywność w obszarze praw kobiet, edukacji i polityki socjalnej została oceniona bardzo wysoko przez AI. Co więcej, model przewidział, że może ona odebrać sporo głosów Trzaskowskiemu w pierwszej turze, co czyni ją poważną pretendentką do przyszłego sukcesu, zwłaszcza przy odpowiednim poparciu związków zawodowych i środowisk akademickich.
5. … i kontrowersja: Krzysztof Stanowski
Największe zaskoczenie i zarazem – zdaniem wielu – kompromitacja całej prognozy AI, to obecność w zestawieniu dziennikarza i właściciela Kanału Zero, Krzysztofa Stanowskiego. Sztuczna inteligencja wskazała go jako potencjalnego „antysystemowego” kandydata, który – podobnie jak kiedyś Paweł Kukiz – może skupić wokół siebie zniechęconych wyborców. AI zauważyła jego ogromne zasięgi w internecie, lojalną społeczność i zdolność do budowania przekazu „spoza układu”.
Tymczasem eksperci polityczni nie zostawili na tej prognozie suchej nitki. Ich zdaniem, obecność Stanowskiego w zestawieniu to wynik błędnej interpretacji danych przez algorytm, który nadmiernie uwzględnił popularność w mediach społecznościowych kosztem realnych kompetencji politycznych. Niektórzy poszli dalej, sugerując, że byłaby to polityczna katastrofa i nieporozumienie na skalę ogólnokrajową, gdyby osoba bez jakiegokolwiek doświadczenia w administracji publicznej objęła najważniejszy urząd w państwie.
Sztuczna inteligencja – pomoc czy zagrożenie dla demokracji?
Pojawienie się takich narzędzi jak analizujące politykę algorytmy AI budzi pytania nie tylko o trafność przewidywań, ale też o wpływ technologii na demokratyczne procesy. Czy powinniśmy ufać sztucznej inteligencji, która bazuje na ogromnych ilościach danych, ale nie potrafi odróżnić celebryty od kompetentnego polityka? A może to właśnie AI pokazuje coś, czego nie dostrzegają eksperci – zmianę paradygmatów, nowe potrzeby obywateli, przesunięcia kulturowe?
Wielu politologów uważa, że technologia może być świetnym narzędziem wspierającym analizę trendów społecznych, ale nie powinna być traktowana jako wyrocznia. „AI może przewidzieć pewne tendencje, ale nie zastąpi ludzkiego osądu, emocji, dynamiki kampanii ani nieprzewidywalności debaty publicznej,” mówi prof. Maria Kulesza z Uniwersytetu Warszawskiego. „Kandydatura Stanowskiego to dobry przykład – choć ma zasięgi, nie ma struktury, zaplecza, a przede wszystkim – wiarygodności politycznej.”
Wnioski: czy warto słuchać sztucznej inteligencji?
Przewidywania sztucznej inteligencji wywołały niemałe poruszenie – nie tylko dlatego, że mogą rzucić nowe światło na nadchodzące wybory, ale też dlatego, że uwidaczniają potencjalne błędy tak zaawansowanych technologii. Pojawienie się kontrowersyjnych nazwisk, jak Stanowski, pokazuje, że nawet najlepszy algorytm może dać się zwieść pozorom, klikom i emocjom, które rządzą internetem, ale niekoniecznie wyborami.
Jednocześnie AI potwierdziła dominację kilku realnych graczy: Trzaskowskiego, Hołowni, Morawieckiego – co wskazuje, że przynajmniej częściowo potrafi trafnie ocenić realia polityczne. Lewica zyskała nową nadzieję w osobie Dziemianowicz-Bąk, co może oznaczać większą różnorodność w debacie publicznej.
Warto jednak pamiętać, że ostateczną decyzję zawsze podejmują obywatele. To my, jako społeczeństwo, wybieramy kierunek, w jakim podąży nasz kraj. AI może nas ostrzegać, sugerować, analizować — ale nie powinna za nas decydować. Nadchodzące wybory prezydenckie w Polsce będą nie tylko starciem kandydatów, ale też testem dojrzałości demokracji w czasach rosnącego wpływu technologii.