
W ostatnich dniach polską przestrzeń publiczną obiegła wiadomość, która poruszyła środowiska historyczne, opinię publiczną oraz część klasy politycznej. Syn pana Jerzego – znanego działacza opozycji demokratycznej z czasów PRL – zdecydował się zabrać głos po wielu miesiącach milczenia. Jego wypowiedź była nie tylko odważna, ale także pełna emocji, co natychmiast wywołało falę komentarzy. Adresatem jego ostrych słów był Karol Nawrocki, obecny prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
Dziedzictwo pana Jerzego
Pan Jerzy, którego nazwiska media w dużej mierze nie ujawniają ze względu na prośbę rodziny, był jedną z ikon opozycji demokratycznej w latach 70. i 80. XX wieku. Internowany w stanie wojennym, wielokrotnie represjonowany, a mimo to nieprzerwanie zaangażowany w działalność społeczną i edukacyjną. Po 1989 roku nie zabiegał o polityczne stanowiska. Wolał działać lokalnie, budując społeczeństwo obywatelskie i edukując młodzież o prawdziwej historii Polski.
Dla wielu był symbolem skromności i moralnej integralności. Dlatego głos jego syna – dziś już dorosłego mężczyzny, aktywnego w przestrzeni akademickiej i społecznej – niesie ze sobą ciężar autorytetu rodzinnego, ale i ideowego. Jego wypowiedź nie była przypadkowa – poprzedziły ją miesiące narastających napięć wokół działalności Instytutu Pamięci Narodowej, którego prezesem od 2021 roku jest Karol Nawrocki.
IPN pod rządami Karola Nawrockiego
Karol Nawrocki objął funkcję prezesa IPN w trudnym momencie. Polityczna polaryzacja, spór o pamięć historyczną, napięcia wokół tzw. polityki historycznej państwa – wszystko to sprawiło, że jego kadencja od początku budziła kontrowersje. Nawrocki, historyk związany wcześniej z oddziałem IPN w Gdańsku, zapowiadał „konsekwentne oczyszczanie pamięci narodowej” oraz „walkę z fałszywą narracją o historii Polski”.
W praktyce oznaczało to jednak wiele decyzji, które część środowisk naukowych i opinii publicznej uznała za upolitycznione, selektywne i niezgodne z metodologią naukową. Jednym z najbardziej krytykowanych aspektów była masowa likwidacja tablic i pomników związanych z postaciami uznanymi za „niejednoznaczne”, a także presja na instytucje naukowe, które nie wpisywały się w obowiązującą narrację IPN.
Głos syna – osobisty, ale publiczny
W obszernym wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych oraz opublikowanym następnie przez kilka portali opiniotwórczych, syn pana Jerzego napisał:
> „Nie mogę dłużej milczeć, kiedy widzę, jak Instytut Pamięci Narodowej – instytucja, której powstanie mój ojciec popierał, wierząc w jej misję – staje się narzędziem walki politycznej i ideologicznej. Karol Nawrocki nie reprezentuje wartości, które były bliskie mojemu ojcu. Nie reprezentuje prawdy historycznej, lecz jej wersję podporządkowaną bieżącym interesom politycznym”.
W dalszej części wpisu autor przypomniał, że jego ojciec opowiadał się za pluralizmem pamięci historycznej, sprzeciwiał się gloryfikowaniu przemocy, a także wielokrotnie występował przeciwko instrumentalizacji historii. Dla niego historia była przestrzenią dialogu, nie propagandy. Tymczasem – zdaniem jego syna – IPN pod rządami Nawrockiego odszedł od tych zasad.
Reakcje opinii publicznej
Wypowiedź syna pana Jerzego wywołała lawinę komentarzy. Część mediów konserwatywnych próbowała ją zbagatelizować, nazywając ją „prywatną opinią” lub „emocjonalnym głosem osoby niebędącej historykiem”. Inni posuwali się do prób podważania jego motywacji, sugerując, że może być związany z opozycją wobec obecnego rządu.
Jednak wiele środowisk naukowych, a także byłych opozycjonistów, wyraziło poparcie dla jego słów. W liście otwartym podpisanym przez kilkudziesięciu naukowców czytamy:
> „Podzielamy głębokie zaniepokojenie stanem działalności IPN. Słowa syna pana Jerzego są świadectwem bólu pokolenia, które widzi, jak dziedzictwo ich ojców jest dziś zagłuszane przez krzyk propagandy”.
W mediach społecznościowych nie brakowało również komentarzy zwykłych obywateli. Wielu pisało, że potrzebna była taka odważna wypowiedź, która przypomni, iż pamięć historyczna nie może być własnością jednej partii czy jednej ideologii.
IPN odpowiada
Instytut Pamięci Narodowej zareagował na tę sytuację dopiero po kilku dniach. W krótkim oświadczeniu opublikowanym na stronie IPN czytamy:
> „Instytut Pamięci Narodowej kontynuuje swoją misję zgodnie z ustawą oraz z najwyższymi standardami badań naukowych. Prezes Karol Nawrocki szanuje każdego, kto walczył o wolną Polskę, również pana Jerzego. Jednak nie może być zgody na relatywizowanie zbrodni systemu komunistycznego i fałszowanie historii najnowszej”.
Wypowiedź ta została odebrana jako próba odejścia od merytorycznej dyskusji i powrotu do znanej retoryki „walki z komunizmem”, którą IPN od lat eksploatuje, często w sposób budzący wątpliwości historyków niezależnych.
Co dalej z IPN?
Wypowiedź syna pana Jerzego wpisuje się w szerszą debatę na temat przyszłości Instytutu Pamięci Narodowej. Coraz więcej środowisk – zarówno akademickich, jak i obywatelskich – domaga się reformy tej instytucji. Padają głosy o potrzebie oddzielenia badań naukowych od działalności edukacyjno-politycznej, a także o konieczności zapewnienia większej przejrzystości w podejmowaniu decyzji.
Nie brakuje również postulatów, aby prezesa IPN wybierać w bardziej transparentny sposób – z udziałem środowisk naukowych, a nie tylko większości sejmowej.
W obronie prawdy
Sprawa głosu syna pana Jerzego przypomina o tym, że historia to nie tylko daty i wydarzenia, ale także emocje, wartości i przekonania. To przestrzeń, w której zderzają się wizje przeszłości i przyszłości. Gdy jedna z nich zaczyna dominować w sposób wykluczający inne, pojawia się niebezpieczeństwo historycznego autorytaryzmu.
Dlatego tak istotne jest, by osoby z autorytetem moralnym – nawet jeśli nie są zawodowymi historykami – zabierały głos. Ich świadectwo, choć osobiste, bywa często bardziej szczere i poruszające niż najbardziej profesjonalny raport.
W tym sensie wypowiedź syna pana Jerzego można uznać za jeden z ważniejszych głosów w debacie o polskiej pamięci zbiorowej. Nie chodzi tu tylko o ocenę jednego człowieka – Karola Nawrockiego – ale o fundamentalne pytanie: czy historia ma łączyć, czy dzielić?