
Syn Colina Farrella trafi do domu opieki. Decyzja ma związek z jego chorobą
W ostatnich dniach media na całym świecie obiegła poruszająca wiadomość. Colin Farrell, znany irlandzki aktor filmowy, którego kariera trwa od przeszło dwóch dekad, podjął trudną i emocjonalnie wymagającą decyzję. Jego najstarszy syn, James Farrell, zostanie przeniesiony do specjalistycznego domu opieki. Powodem tej decyzji jest postępujący charakter choroby neurologicznej, z którą James zmaga się od urodzenia – zespołu Angelmana.
To zaburzenie genetyczne, choć stosunkowo rzadkie, ma bardzo poważne konsekwencje dla rozwoju dziecka. Objawia się m.in. opóźnieniem intelektualnym, brakiem mowy, problemami z koordynacją ruchową, a także napadami padaczkowymi i charakterystycznym, radosnym usposobieniem. W wielu przypadkach osoby z zespołem Angelmana wymagają całodobowej opieki przez całe życie. Nie inaczej jest w przypadku Jamesa, który ma dziś już 21 lat.
Farrell, który w przeszłości wielokrotnie otwarcie mówił o chorobie syna, od lat był zaangażowany w poprawę jakości jego życia. W wywiadach podkreślał, jak wielkim wyzwaniem, ale i błogosławieństwem jest bycie ojcem dziecka z niepełnosprawnością. Aktor angażował się także w działalność charytatywną – współpracował z fundacjami wspierającymi osoby z rzadkimi chorobami genetycznymi i publicznie zachęcał do większej empatii wobec rodzin wychowujących dzieci z niepełnosprawnościami.
Decyzja o umieszczeniu Jamesa w placówce opiekuńczej nie była łatwa. Jak donoszą osoby z otoczenia aktora, była to decyzja długo przemyślana, oparta na konsultacjach z lekarzami, terapeutami oraz rodziną. Farrell miał świadomość, że wraz z wiekiem trudności opiekuńcze rosną, a potrzeby jego syna stają się coraz bardziej specjalistyczne. Choć do tej pory James mieszkał z ojcem i otrzymywał prywatną opiekę w warunkach domowych, z czasem stało się jasne, że potrzebuje stałego dostępu do zespołu wykwalifikowanych specjalistów.
Dom opieki, do którego trafi James, znajduje się w Kalifornii i jest uznawany za jedną z najlepszych placówek tego typu w Stanach Zjednoczonych. Ośrodek specjalizuje się w pomocy osobom z rzadkimi chorobami neurologicznymi i oferuje indywidualne podejście do każdego pacjenta. Dzięki nowoczesnym terapiom, rehabilitacji, oraz pracy psychologów i neurologopedów, wielu podopiecznych osiąga lepszą jakość życia, większą samodzielność i stabilność emocjonalną.
Farrell, choć złamany emocjonalnie, podkreśla, że kierowała nim miłość i troska. „Nie podjąłem tej decyzji z egoizmu. To nie była kwestia zmęczenia czy rezygnacji. To była decyzja o tym, co jest najlepsze dla mojego syna. Chcę, by miał dostęp do ludzi, którzy mają wiedzę i doświadczenie, jakich ja, mimo najlepszych chęci, nie posiadam” – powiedział w niedawnym wywiadzie.
To wyznanie spotkało się z dużym zrozumieniem wśród fanów, ale też wśród innych rodziców opiekujących się niepełnosprawnymi dziećmi. W sieci pojawiło się mnóstwo słów wsparcia, podziękowań i wzruszających komentarzy. Wielu podkreślało, że Farrell łamie tabu i daje przykład innym, że nie ma nic złego w proszeniu o pomoc czy korzystaniu z instytucjonalnego wsparcia. W społeczeństwie, które często idealizuje rodzicielstwo, przyznanie się do własnych ograniczeń i podjęcie decyzji wbrew emocjom bywa heroiczne.
Sprawa Farrella skłoniła też opinię publiczną do refleksji nad opieką długoterminową nad osobami z niepełnosprawnością. W wielu krajach, w tym w Polsce, temat domów opieki, hospicjów i placówek specjalistycznych wciąż budzi kontrowersje. Często spotyka się z niezrozumieniem, a nawet z oskarżeniami o „pozbywanie się problemu”. Tymczasem eksperci przypominają, że dobrze prowadzona, specjalistyczna opieka to nie kapitulacja, ale wyraz odpowiedzialności i dojrzałości.
Colin Farrell pozostaje zaangażowany w życie syna i nie zamierza wycofywać się z opieki. Jak podkreślił, będzie odwiedzać Jamesa tak często, jak to tylko możliwe, a każda decyzja dotycząca terapii, leczenia czy edukacji nadal będzie podejmowana wspólnie z zespołem placówki. „James zawsze będzie moim dzieckiem. Niezależnie od tego, gdzie mieszka i kto pomaga mi w jego opiece. Miłość do niego nie zna granic” – dodał aktor.
Nie brakuje także głosów wsparcia ze świata show-biznesu. Znani aktorzy i reżyserzy, którzy mieli okazję pracować z Farrellem, wyrażają uznanie dla jego odwagi i dojrzałości. W mediach społecznościowych pojawiły się wpisy takich gwiazd jak Nicole Kidman, Jared Leto czy Emma Thompson. Wszyscy podkreślali, że Colin Farrell od lat pokazuje, iż sława i pieniądze nie zwalniają z odpowiedzialności, a życie prywatne bywa równie wymagające jak najtrudniejsze role filmowe.
Decyzja Colina Farrella rzuca również światło na to, jak niewidzialna często bywa rzeczywistość rodzin zmagających się z ciężkimi chorobami. W obliczu błysków fleszy, premier filmowych i nagród, łatwo zapomnieć, że nawet największe gwiazdy muszą mierzyć się z problemami, które nie mają prostych rozwiązań. Historia Jamesa to przypomnienie, że za kulisami czerwonych dywanów kryją się zwykłe ludzkie dramaty, a każda decyzja – nawet ta najbardziej osobista – może mieć wartość edukacyjną i społeczną.
Na koniec warto dodać, że Farrell nie zamierza przestawać walczyć o prawa osób z niepełnosprawnościami. Zapowiedział, że będzie kontynuować swoje zaangażowanie w działalność organizacji non-profit i że planuje współtworzyć dokument, który ma pokazać, z jakimi wyzwaniami codziennie mierzą się rodziny takie jak jego. Jego celem jest zwiększenie świadomości społecznej i pokazanie, że osoby z zespołem Angelmana – choć często niewerbalne – mają prawo do pełnego, godnego życia.