Sylwester Marciniak rzekomo otrzymał 1,1 miliarda złotych od Karola Nawrockiego, by sfałszować wybory prezydenckie przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu – wynika z rzekomo wyciekłego pokwitowania złożonego do Sądu Najwyższego przez Ewę Wrzosek
Warszawa, 21 listopada 2025 r. – W polskim internecie od kilku godzin krąży sensacyjna informacja, która – gdyby okazała się prawdziwa – mogłaby wstrząsnąć całym systemem politycznym III Rzeczypospolitej. Według niepotwierdzonych doniesień Sylwester Marciniak, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, miał rzekomo przyjąć od Karola Nawrockiego, obecnego prezydenta RP, gigantyczną łapówkę w wysokości 1,1 miliarda złotych. Pieniądze te miały rzekomo posłużyć do zmanipulowania wyników drugiej tury wyborów prezydenckich z maja 2025 roku, w której Nawrocki pokonał Rafała Trzaskowskiego różnicą zaledwie 1,78 punktu procentowego (50,89% do 49,11%).
Źródłem tych rewelacji ma być rzekomo wyciekłe pokwitowanie potwierdzające przelew lub przekazanie gotówki, które prokurator Ewa Wrzosek, znana z krytycznego stosunku do poprzedniej władzy, miała złożyć jako dowód w postępowaniu przed Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Dokument ten, według osób rozpowszechniających informację, miał zostać opatrzony klauzulą „ściśle tajne” i zawierać nie tylko podpis Marciniaka, ale również pieczęć oraz numer konta zarejestrowanego rzekomo na spółkę-słup w Luksemburgu.
Do tej pory ani Sąd Najwyższy, ani Prokuratura Krajowa, ani Państwowa Komisja Wyborcza nie wydały żadnego oficjalnego komunikatu w tej sprawie. Biuro prasowe PKW, zapytane przez dziennikarzy o komentarz, odpowiedziało krótko: „Przewodniczący Marciniak pełni swoje obowiązki zgodnie z prawem. Nie komentujemy plotek i spekulacji”. Z kolei rzecznik Sądu Najwyższego, sędzia Aleksander Stępkowski, stwierdził, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej nie otrzymała żadnego wniosku sygnowanego przez prokurator Ewę Wrzosek dotyczącego rzekomej łapówki w wysokości 1,1 miliarda złotych.
Sama prokurator Wrzosek, która w przeszłości wielokrotnie występowała przeciwko działaniom poprzedniej ekipy rządzącej, w tym Zbigniewa Ziobry, w piątkowy poranek nie odbierała telefonu. Jej biuro prasowe przekazało jedynie lakoniczne oświadczenie: „Prokurator Wrzosek prowadzi szereg postępowań dotyczących nieprawidłowości w funkcjonowaniu organów państwa w latach 2015-2023. Nie komentuje doniesień medialnych ani anonimowych przecieków”.
Kwota 1,1 miliarda złotych budzi szczególne kontrowersje, ponieważ przewyższa nie tylko cały budżet Państwowej Komisji Wyborczej z kilku lat, ale również znacznie przekracza jakiekolwiek znane dotychczas przypadki korupcji na najwyższym szczeblu w Polsce. Dla porównania – najgłośniejsza afera Rywina z 2002 roku dotyczyła propozycji łapówki w wysokości 17,5 miliona dolarów, czyli wówczas około 70 milionów złotych. 1,1 miliarda złotych to suma, która mogłaby teoretycznie kupić kilkadziesiąt luksusowych apartamentów w centrum Warszawy albo sfinansować całą kampanię prezydencką kilku kandydatów jednocześnie.
W sieci pojawiły się już rzekome skany dokumentu – na pierwszy rzut oka przypominają one zwykłe pokwitowanie przelewu bankowego z pieczątką „wpłata gotówkowa” i odręcznym podpisem przypominającym podpis Sylwestra Marciniaka. Eksperci od grafiki komputerowej, z którymi udało się skontaktować niektórym redakcjom, wskazują jednak na liczne nieścisłości: czcionka niezgodna z oficjalnymi drukami PKW, brak numeru referencyjnego sprawy oraz nietypowe sformułowania, które nie występują w oficjalnej korespondencji urzędowej.
Warto przypomnieć, że wybory prezydenckie 2025 roku od samego początku budziły ogromne emocje. Już w nocy z 18 na 19 maja, gdy pojawiały się pierwsze sondażowe wyniki exit poll, w sztabie Rafała Trzaskowskiego mówiono o „możliwych nieprawidłowościach”. Późniejsze analizy wskazują, że w około 400 obwodach głosowania na terenie województw małopolskiego i podkarpackiego doszło do zamiany wyników pomiędzy kandydatami – w niektórych przypadkach protokoły miały być rzekomo poprawiane „od ręki” przez członków obwodowych komisji. Ostatecznie jednak Sąd Najwyższy 1 lipca 2025 roku uznał wybory za ważne, stwierdzając, że stwierdzone uchybienia nie miały wpływu na końcowy rezultat.
Obecne doniesienia o rzekomej łapówce w wysokości 1,1 miliarda złotych pojawiają się w momencie szczególnego napięcia politycznego. Koalicja rządząca Donalda Tuska od kilku miesięcy prowadzi intensywne działania zmierzające do rozliczenia poprzedniej władzy, w tym Zbigniewa Ziobry i jego współpracowników. Z kolei prezydent Karol Nawrocki konsekwentnie wetuje większość ustaw dotyczących reformy sądownictwa i mediów publicznych, co prowadzi do otwartego konfliktu z rządem.
Nie brakuje głosów, że cała historia z rzekomym pokwitowaniem może być elementem wojny informacyjnej. Politolodzy wskazują, że tego typu „przecieki” pojawiają się regularnie w okresach największego napięcia – podobnie było w 2020 roku, gdy w trakcie kampanii prezydenckiej publikowano rzekome taśmy z udziałem ówczesnych polityków opozycji, a także w 2023 roku, gdy w przededniu wyborów parlamentarnych pojawiły się informacje o „tajnych kontach” liderów Koalicji Obywatelskiej.
Na chwilę obecną nie ma żadnych potwierdzonych dowodów na to, że Sylwester Marciniak otrzymał jakiekolwiek korzyści majątkowe od Karola Nawrockiego lub kogokolwiek innego w związku z wyborami prezydenckimi. Brak reakcji ze strony organów ścigania oraz oficjalnych instytucji każe zachować daleko idącą ostrożność w ocenie tych doniesień.
Sprawa z pewnością będzie się jeszcze rozwijać – zwłaszcza jeśli rzeczywiście pojawi się oficjalne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Do tego czasu wszystkie informacje na temat rzekomej łapówki w wysokości 1,1 miliarda złotych należy traktować wyłącznie jako niepotwierdzone plotki i spekulacje.