Straszna śmierć studentki w Rzymie. Wybiegła z restauracji, by szukać ratunku. Nie zdążyła

By | April 12, 2025

Straszna śmierć studentki w Rzymie. Wybiegła z restauracji, by szukać ratunku. Nie zdążyła

W ciepły, wiosenny wieczór w centrum Rzymu, pełnym życia, gwaru i turystów, doszło do tragedii, która wstrząsnęła zarówno lokalną społecznością, jak i opinią publiczną w Polsce. Młoda Polka, studentka jednej z rzymskich uczelni, zmarła w dramatycznych okolicznościach po tym, jak zasłabła w restauracji i próbowała sama wezwać pomoc. Niestety, nie zdążyła. Jej historia poruszyła serca tysięcy ludzi i stała się pretekstem do szerszej dyskusji na temat pierwszej pomocy, reakcji otoczenia oraz sytuacji studentów za granicą.

Kim była ofiara?

Ofiara tragicznego zdarzenia to 23-letnia Anna K., pochodząca z Krakowa. Była studentką czwartego roku medycyny, a do Rzymu przyjechała w ramach programu Erasmus+. Jej znajomi i wykładowcy opisują ją jako osobę ambitną, uśmiechniętą i pełną pasji do nauki. Miała marzenie, by zostać lekarzem pediatrą i pomagać dzieciom. Jej nagła i tragiczna śmierć przerwała nie tylko jej edukację, ale również życie, które dopiero się zaczynało.

Co wydarzyło się feralnego wieczoru?

Zdarzenie miało miejsce w jednej z popularnych rzymskich restauracji, mieszczącej się w dzielnicy Trastevere, znanej z urokliwych uliczek i życia nocnego. Według świadków, Anna przyszła do restauracji ze znajomymi, by uczcić zakończenie semestru. W pewnym momencie, podczas wspólnego posiłku, nagle osunęła się na ziemię, chwytając się za szyję. Z relacji obecnych wynika, że studentka miała poważne problemy z oddychaniem.

Wszystko wskazuje na to, że doszło do silnej reakcji alergicznej – prawdopodobnie na orzechy, które mogły być składnikiem jednego z dań. Anna, świadoma swojego uczulenia, zawsze nosiła przy sobie ampułkostrzykawkę z adrenaliną, jednak tego dnia – jak się później okazało – nie miała jej przy sobie. Najprawdopodobniej doszło do nieporozumienia w zamówieniu, a obsługa nie była w pełni świadoma zagrożenia wynikającego z alergii pokarmowej.

Walka o życie

Z relacji świadków wynika, że w momencie wystąpienia objawów Anna wstała i wybiegła z restauracji. Najprawdopodobniej chciała sama dotrzeć do apteki lub wezwać karetkę, jednak jej stan szybko się pogarszał. Po kilkudziesięciu metrach upadła na chodniku. Przechodnie, zszokowani widokiem młodej kobiety walczącej o oddech, początkowo nie wiedzieli, jak zareagować.

W końcu jeden z turystów zadzwonił na numer alarmowy, a inna osoba podjęła próbę udzielenia pierwszej pomocy. Niestety, mimo szybkiego przyjazdu pogotowia, życia Anny nie udało się uratować. Zmarła kilka minut po przewiezieniu do szpitala.

Reakcje w Polsce i we Włoszech

Śmierć Anny wywołała falę smutku i współczucia. Jej znajomi ze studiów w Krakowie zorganizowali czuwanie oraz zbiórkę pieniędzy dla rodziny, która musiała natychmiast udać się do Włoch. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie, w którym wyrażono kondolencje i zapewniono o wsparciu konsularnym. Z kolei władze Uniwersytetu w Rzymie, gdzie Anna studiowała, ogłosiły dzień żałoby akademickiej.

Media zarówno w Polsce, jak i we Włoszech, nagłośniły sprawę, zwracając uwagę na rosnący problem reakcji alergicznych i potrzebę edukacji społecznej w zakresie pierwszej pomocy. Włosi poruszyli również kwestię odpowiedzialności restauratorów i konieczność dokładnego informowania klientów o potencjalnych alergenach w serwowanych potrawach.

Brak epipenu – tragiczny przypadek czy systemowy problem?

Historia Anny unaoczniła, jak ważna jest dostępność do środków ratujących życie – takich jak adrenalina w ampułkostrzykawkach (epipen). Eksperci medyczni podkreślają, że osoby z ciężkimi alergiami powinny mieć przy sobie zawsze taki preparat. W tym przypadku zawiodło wiele czynników: od błędu w zamówieniu, przez brak szybkiej reakcji otoczenia, po brak własnego zabezpieczenia medycznego.

Organizacje pacjenckie apelują, by wprowadzić przepisy umożliwiające szerszy dostęp do epipenów – np. w szkołach, restauracjach, kinach i innych miejscach publicznych. Wskazują też na potrzebę obowiązkowych szkoleń dla pracowników gastronomii, aby wiedzieli, jak reagować w sytuacjach zagrożenia życia.

Życie przerwane nagle

Najbardziej wstrząsające w tej tragedii jest to, że można jej było zapobiec. Gdyby reakcja była szybsza, gdyby epipen był pod ręką, gdyby więcej osób znało zasady postępowania przy anafilaksji – Anna mogłaby żyć. Jej śmierć pozostawia pustkę nie tylko wśród bliskich, ale także jako ostrzeżenie dla społeczeństwa.

Rodzina Anny zaapelowała w mediach, by nie traktować jej śmierci jako sensacyjnego wydarzenia, ale jako przestrogę i impuls do zmiany. W wywiadach podkreślali, że chcą, aby ta tragedia przyczyniła się do poprawy bezpieczeństwa innych osób z alergiami.

Co dalej?

Po pogrzebie Anny w Krakowie, rodzina planuje założyć fundację jej imienia, której celem będzie edukacja na temat alergii, pierwszej pomocy i zdrowia publicznego. Chcą organizować szkolenia, kampanie informacyjne i współpracować z instytucjami publicznymi w Polsce i za granicą.

W Rzymie restauracja, w której doszło do zdarzenia, została tymczasowo zamknięta. Prowadzone jest dochodzenie, które ma ustalić, czy doszło do zaniedbania ze strony obsługi, oraz czy informacje o alergenach były prawidłowo udostępnione.

Pamięć, która może uratować innych

Choć życie Anny zostało nagle przerwane, jej historia może uratować inne istnienia. Wystarczy odpowiednia reakcja, szybkie działanie i wiedza. W obliczu takiej tragedii warto zadać sobie pytanie: czy potrafił(a)bym pomóc, gdyby ktoś obok mnie nagle przestał oddychać?

Społeczeństwo ma dziś szansę wyciągnąć wnioski z tej bolesnej lekcji. I choć nie można cofnąć czasu, można uczynić wszystko, by kolejne „Anny” miały szansę przeżyć.

Leave a Reply