Stan Wyjątkowy” ujawnia: żeby przejąć kawalerkę pana Jerzego, Nawrocki przyprowadził notariusza do aresztu [PODCAST

By | May 17, 2025

Stan Wyjątkowy” ujawnia: żeby przejąć kawalerkę pana Jerzego, Nawrocki przyprowadził notariusza do aresztu

W najnowszym odcinku podcastu „Stan Wyjątkowy” dziennikarze śledczy ujawniają wstrząsające kulisy sprawy, która mogłaby posłużyć za scenariusz do filmu sensacyjnego, gdyby nie fakt, że wydarzyła się naprawdę. Chodzi o próbę przejęcia mieszkania 78-letniego Jerzego K., który od kilku miesięcy przebywał w areszcie śledczym na warszawskiej Białołęce. Zgromadzone przez redakcję dokumenty i relacje świadków wskazują, że znany warszawski biznesmen, Mirosław Nawrocki, doprowadził do zorganizowania wizyty notariusza w areszcie po to, by zdobyć podpis pana Jerzego na akcie notarialnym przekazującym mu prawo własności do niewielkiej kawalerki na Pradze-Północ.

Areszt, akt notarialny i podstęp

Sprawa zaczęła się niewinnie. Jerzy K., były pracownik kolei i emeryt, został tymczasowo aresztowany pod zarzutem drobnego oszustwa, które – jak dziś wiemy – najprawdopodobniej było pomyłką śledczych. W tym czasie jego mieszkanie stało puste. I właśnie wtedy wkroczył Nawrocki – człowiek o przeszłości pełnej kontrowersji, właściciel kilku firm zajmujących się „pomocą prawną” i „zarządzaniem majątkiem seniorów”.

Z dokumentów, do których dotarli dziennikarze „Stanu Wyjątkowego”, wynika, że Nawrocki miał już wcześniej kontakt z Jerzym K. – najprawdopodobniej przez ogłoszenie w gazecie oferujące pomoc w spłacie zadłużeń komunalnych. Gdy tylko dowiedział się, że starszy pan trafił do aresztu, zaczął działać. Najpierw zgłosił się do rodziny Jerzego z pytaniem, czy ten nie chciałby „zabezpieczyć swojego majątku”. Kiedy spotkał się z odmową, postanowił działać na własną rękę.

W lutym 2025 roku, Nawrocki uzyskał zgodę dyrekcji aresztu na „wizytę prawną” u Jerzego K. W towarzystwie notariusza, który – jak sam twierdzi – nie wiedział o pełnym kontekście sprawy, udał się do aresztu. Tam, pod pozorem „potrzeby szybkiego uporządkowania spraw mieszkaniowych”, przedłożył starszemu panu dokumenty, które ten podpisał – być może nieświadomie, być może pod wpływem manipulacji.

Rodzina alarmuje, prokuratura milczy

Kiedy o sprawie dowiedziała się siostrzenica Jerzego, pani Anna M., natychmiast udała się do notariusza z żądaniem unieważnienia aktu. Jednak dokument – choć podpisany w kontrowersyjnych warunkach – miał pełną moc prawną. „Byłam w szoku, gdy notariusz powiedział mi, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Jakim cudem ktoś może sprzedać mieszkanie z aresztu?” – pytała w rozmowie z „Stanem Wyjątkowym”.

Dziennikarze podcastu skierowali zapytania do prokuratury, sądu, a także do dyrekcji aresztu, pytając o to, czy rzeczywiście możliwe jest podpisywanie aktów notarialnych przez osoby tymczasowo aresztowane. Odpowiedzi były zdawkowe, a niektóre instytucje odmówiły komentarza.

Tymczasem Nawrocki rozpoczął procedury eksmisyjne – mimo że pan Jerzy wciąż przebywał w areszcie. Gdy w kwietniu został uniewinniony i wyszedł na wolność, zastał swoje mieszkanie zamknięte na nowy zamek. „Nie mogłem uwierzyć. Poszedłem do sąsiadki, która powiedziała mi, że jakiś człowiek już tu kilka razy był, mierzył drzwi, mówił, że będzie remontował. Wtedy zrozumiałem, że coś jest bardzo nie tak” – mówił Jerzy w rozmowie z dziennikarzami.

Co na to władze?

Ministerstwo Sprawiedliwości, zapytane przez „Stan Wyjątkowy”, oświadczyło, że „nie ma kompetencji do komentowania indywidualnych przypadków”, ale jednocześnie zapowiedziało „analizę procedur związanych z dostępem notariuszy do osób osadzonych”. Prawnicy, z którymi rozmawiali dziennikarze, nie mają jednak wątpliwości – choć cała operacja może być legalna, to sposób jej przeprowadzenia budzi poważne wątpliwości etyczne.

„Mamy tu do czynienia z wykorzystaniem osoby starszej, będącej w izolacji, pozbawionej pełnego kontaktu z rodziną i światem zewnętrznym. Nawet jeśli podpisała dokument dobrowolnie, to należy zadać pytanie, czy była świadoma skutków swoich działań” – mówi adwokatka Katarzyna Król z Fundacji Praw Seniora.

Kim jest Nawrocki?

Mirosław Nawrocki to postać znana już wcześniej ze spraw o wykorzystywanie luk prawnych w celu przejmowania nieruchomości. Choć nigdy nie został prawomocnie skazany, jego nazwisko pojawiało się w co najmniej trzech postępowaniach cywilnych dotyczących przejęć mieszkań po osobach starszych. Każdorazowo tłumaczył się tym, że działał zgodnie z prawem i „pomagał ludziom wychodzić z długów”.

Tym razem jednak sprawa może przybrać inny obrót. Po emisji podcastu do redakcji zgłosiło się kilku innych seniorów, którzy rozpoznali Nawrockiego jako człowieka, który próbował przekonać ich do podpisywania pełnomocnictw lub „tymczasowych aktów własności”. Jeden z nich, pan Stanisław z Grochowa, twierdzi, że Nawrocki oferował mu „pożyczkę pod hipotekę”, która okazała się de facto sprzedażą mieszkania.

Co dalej?

Sprawa pana Jerzego trafiła już do sądu cywilnego, gdzie rodzina będzie próbować unieważnić akt notarialny na podstawie „wprowadzenia w błąd” i „braku świadomości podpisującego”. Prokuratura zapowiedziała wszczęcie postępowania wyjaśniającego, ale nie wiadomo jeszcze, czy zostaną postawione zarzuty karne.

W międzyczasie redakcja „Stanu Wyjątkowego” zapowiada kolejne odsłony śledztwa – być może to dopiero początek większej afery dotyczącej nielegalnych przejęć mieszkań przez ludzi, którzy działają na pograniczu prawa, wykorzystując luki w systemie i bezradność najstarszych obywateli.

Czy pan Jerzy odzyska swoją kawalerkę? Czy Mirosław Nawrocki poniesie konsekwencje? A może – jak już nie raz bywało – sprawa rozejdzie się po kościach? Tego jeszcze nie wiemy. Jedno jest pewne – sprawa, którą ujawnia „Stan Wyjątkowy”, to sygnał alarmowy dla wszystkich: nasze państwo wciąż nie potrafi skutecznie chronić najsłabszych przed bezwzględnymi graczami tego świata.