Sędzia Anna Maria Wesołowska nie wytrzymała. Ostre słowa o Nawrockim tuż przed wyborami

By | May 31, 2025

Sędzia Anna Maria Wesołowska nie wytrzymała. Ostre słowa o Nawrockim tuż przed wyborami

W polskim życiu publicznym nie brakuje momentów, które elektryzują opinię publiczną. Jednym z nich stała się niedawna, zaskakująco ostra wypowiedź sędzi Anny Marii Wesołowskiej, znanej szerokiej publiczności nie tylko jako doświadczona prawniczka, ale też jako popularyzatorka wiedzy o prawie. Tym razem jednak jej głos nie miał charakteru edukacyjnego – był to głos sprzeciwu. I to bardzo wyraźny.

Kilka dni przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi, Wesołowska zdecydowała się publicznie skomentować działalność Tomasza Nawrockiego – kontrowersyjnego prawnika i doradcy jednego z ugrupowań politycznych, który w ostatnich miesiącach zyskał rozgłos dzięki swoim radykalnym wystąpieniom i niepokojącym opiniom na temat reformy sądownictwa. Choć sędzia Wesołowska zwykle unika zaangażowania politycznego, tym razem – jak sama stwierdziła – „miarka się przebrała”.

Kiedy milczenie staje się współudziałem

„Nie jestem politykiem, nie kandyduję i nie mam zamiaru tego robić. Ale jestem sędzią i jako sędzia nie mogę dłużej milczeć, gdy prawo jest deptane w biały dzień” – powiedziała w wywiadzie dla jednego z ogólnopolskich portali. Wesołowska nie kryła oburzenia wypowiedziami Nawrockiego, który jej zdaniem wielokrotnie przekraczał granice odpowiedzialności, prezentując sądownictwo jako instytucję skorumpowaną, upolitycznioną i wrogą wobec obywateli.

Szczególnie ostro skrytykowała jego pomysł wprowadzenia „izb obywatelskiej kontroli sędziów” – struktury, która według Nawrockiego miałaby monitorować i raportować działalność orzeczniczą poszczególnych sędziów. „To nie reforma, to zemsta. Nie myślmy, że kiedy zaczniemy prześwietlać sędziów niczym funkcjonariuszy służb specjalnych, odzyskamy zaufanie do wymiaru sprawiedliwości. Zyskamy jedynie chaos i strach” – mówiła sędzia, nie kryjąc emocji.

Między autorytetem a populizmem

Wypowiedzi Wesołowskiej odbiły się szerokim echem w mediach. Część komentatorów uznała je za spóźnione, inni – za odważne i potrzebne. Niewątpliwie jednak miały one wpływ na dalszy przebieg debaty publicznej. Głos osoby tak rozpoznawalnej, a przy tym darzonej szacunkiem ponad podziałami politycznymi, nie mógł zostać zignorowany.

To, co najbardziej niepokoiło sędzię, to postępujący proces „populizacji” wymiaru sprawiedliwości. „Wmawia się ludziom, że sądy są ich wrogiem. Że każdy wyrok nie po ich myśli to spisek. Że sędzia to urzędnik do wymiany. Tak się rodzi anarchia prawna, a z niej już tylko krok do tego, by siłę prawa zastąpiło prawo siły” – mówiła.

Jej słowa zostały odczytane jako wyraźna przestroga przed dalszym demontażem instytucji państwa prawa. Nawrocki, w reakcji na te oskarżenia, wydał krótki komunikat, w którym zarzucił Wesołowskiej „polityczne zaangażowanie i stronniczość”. Nie odniósł się jednak merytorycznie do żadnego z podniesionych przez nią zarzutów.

Społeczne znaczenie wypowiedzi

Nie sposób nie zauważyć, że wypowiedź Wesołowskiej pojawiła się w bardzo specyficznym momencie – zaledwie tydzień przed wyborami parlamentarnymi. Wielu obserwatorów zadaje sobie pytanie, czy był to przypadek, czy świadome działanie, mające na celu zwrócenie uwagi opinii publicznej na zagrożenia wynikające z dalszej erozji niezależności sądów.

Jak podkreślają eksperci, wypowiedź tak znaczącej postaci może wpłynąć na decyzje wyborców, szczególnie tych niezdecydowanych. Wesołowska nie poparła żadnej konkretnej partii, ale jej słowa były czytelnym sygnałem, że nie wszystkie reformy reklamowane jako „proobywatelskie” są w rzeczywistości korzystne dla obywateli.

„To nie jest czas na milczenie. To jest czas, by stanąć po stronie prawa – nawet jeśli nikomu się to nie podoba” – zakończyła swoją wypowiedź sędzia, co przez wielu zostało odebrane jako apel do środowiska prawniczego, by bardziej stanowczo reagowało na próby upolityczniania wymiaru sprawiedliwości.

Polityczne echa i społeczne refleksje

Choć Anna Maria Wesołowska nigdy nie była postrzegana jako aktywna uczestniczka życia politycznego, jej obecność w debacie zawsze niosła za sobą pewną wagę. Tym razem jednak stawką jest nie tylko reputacja sądów, ale fundamentalne zasady demokratycznego państwa prawa.

Reakcje społeczne na jej wypowiedź są mieszane. Część internautów wyraża uznanie dla jej odwagi i jednoznaczności, inni – zarzucają jej brak obiektywizmu i „polityczne granie autorytetem”. Niemniej jednak trudno nie zgodzić się z tym, że głos tak doświadczonego prawnika powinien być brany pod uwagę w dyskusji o przyszłości wymiaru sprawiedliwości w Polsce.

Czy to zmieni coś przed wyborami?

Na kilka dni przed głosowaniem trudno jednoznacznie ocenić, czy wypowiedź Wesołowskiej wpłynie na wyniki wyborów. Jedno jest pewne – obudziła debatę o tym, kto i w jaki sposób ma prawo reformować sądy oraz jakie granice nie powinny być przekraczane, niezależnie od politycznych intencji.

W czasie, gdy zaufanie społeczne do instytucji państwowych jest na rekordowo niskim poziomie, każda wypowiedź, która wnosi do debaty odrobinę autentycznej troski o państwo prawa, zasługuje na szczególną uwagę. Nawet jeśli boli. A może właśnie dlatego.