
Wybory prezydenckie w Polsce w 2025 roku nie tylko doprowadziły do dużych zmian na scenie politycznej, ale stały się także przedmiotem rosnącej kontrowersji. Najnowsze doniesienia sugerują, że w noc poprzedzającą oficjalne ogłoszenie wyników doszło do rzekomych rozmów telefonicznych między Karolem Nawrockim — ogłoszonym zwycięzcą drugiej tury wyborów z dnia 1 czerwca 2025 — a Przewodniczącym Państwowej Komisji Wyborczej (PKW).
Te sensacyjne twierdzenia opierają się na rzekomo wyciekłych logach połączeń telefonicznych, które miały zostać ujawnione przez anonimowych informatorów związanych z sektorem telekomunikacyjnym w Polsce. Według niezweryfikowanych dokumentów krążących w sieci, między godziną 23:47 a 00:38 miały mieć miejsce dwa połączenia między Nawrockim a centralą PKW w Warszawie — tuż przed ogłoszeniem wyników wyborów.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbyła się 18 maja 2025 roku. Żaden z kandydatów nie zdobył wówczas ponad 50% głosów, co doprowadziło do drugiej tury między dwoma liderami — Karolem Nawrockim, popieranym przez środowiska konserwatywne i prawicowe, a Rafałem Trzaskowskim, liberalnym prezydentem Warszawy i byłym kandydatem na prezydenta.

Sondaże przed drugą turą wskazywały na wyrównany pojedynek, a wiele z nich dawało lekką przewagę Trzaskowskiemu. Ostateczny wynik — zwycięstwo Nawrockiego z wynikiem 51,2% — został przez wielu określony jako „szokujący” i doprowadził do protestów w różnych miastach oraz oskarżeń o nieprawidłowości w mediach społecznościowych.
Według niepotwierdzonych informacji, numery telefonów osobistego Karola Nawrockiego miały zostać połączone z zabezpieczoną linią należącą do centralnego biura PKW w Warszawie.
Pierwsze połączenie miało miejsce o godzinie 23:47 i trwało niecałe 7 minut. Drugie rozpoczęło się o 00:23 i miało trwać prawie 15 minut — zakończyło się zaledwie kilka minut przed oficjalnym ogłoszeniem wyników.
Chociaż treść rozmów pozostaje nieznana, anonimowe źródła bliskie Komisji miały przekazać niezależnym mediom, że w tym czasie wydano polecenie „przygotowania zmienionej wersji oficjalnych wyników”. Informacje te nie zostały potwierdzone, lecz są szeroko rozpowszechniane w sieci, m.in. pod hashtagami #PKWLeaks i #AferaNawrockiego.
Sztab Rafała Trzaskowskiego nie oskarżył formalnie PKW o fałszerstwo, jednak jeden z jego doradców, wypowiadający się nieoficjalnie, stwierdził:
> „Jest co najmniej podejrzane, że do takiej komunikacji doszło w momencie, gdy Komisja powinna działać z pełną niezależnością i przejrzystością. Domagamy się pełnego ujawnienia informacji.”
W miniony weekend w Krakowie i Warszawie odbyły się protesty, podczas których domagano się powołania niezależnej komisji parlamentarnej w sprawie działań PKW. Wśród haseł widniały transparenty „Demokracja umarła o północy” i „Kto tak naprawdę wygrał?”.
Pod rosnącą presją społeczną, PKW wydała krótkie oświadczenie:
> „Państwowa Komisja Wyborcza działa zgodnie z Konstytucją RP i własnym statutem. Jakiekolwiek zarzuty dotyczące niewłaściwego działania lub zewnętrznego wpływu są kategorycznie odrzucane.”
Jednak krytycy szybko zauważyli, że oświadczenie to nie odniosło się bezpośrednio do rzekomych rozmów telefonicznych i nie zaprzeczyło ich istnieniu.
Zespół Karola Nawrockiego określił te doniesienia jako „rozpaczliwe kłamstwa przegranych” i ostrzegł media przed „publikowaniem zniesławiających treści bez dowodów”.
Ponieważ nie istnieje żadne nagranie ani transkrypt rozmów, pojawiły się liczne spekulacje. Niepotwierdzone źródła sugerują, że Nawrocki mógł dopytywać o stan liczenia głosów i „zaproponować” opóźnienie ogłoszenia wyników w przypadku „konieczności przeliczenia niektórych głosów”.
Inni podejrzewają, że rozmowy miały na celu wywarcie presji na Komisję w sprawie „dostosowania” wyników w kluczowych regionach, gdzie Trzaskowski miał przewagę. W jednym z popularnych, choć niezweryfikowanych wpisów na Telegramie pojawiło się stwierdzenie, że urzędnik PKW został przyłapany na słowach: „Kazano nam to lepiej wyglądać — zmieńcie Lublin i Szczecin.”
Wszystkie te doniesienia pozostają jednak bez potwierdzenia. Zarówno PKW, jak i Karol Nawrocki stanowczo zaprzeczają jakimkolwiek nieprawidłowościom.
Zdaniem ekspertów prawa konstytucyjnego oraz organizacji zajmujących się ochroną demokracji, nawet jeśli nie doszło do złamania prawa, sama sytuacja rodzi poważne wątpliwości etyczne.
Prof. Tomasz Biernat z Uniwersytetu Gdańskiego powiedział:
> „Już samo wrażenie nieprawidłowości może podważać zaufanie obywateli. Jeśli to, co opisano, miało miejsce — należy to wyjaśnić w ramach niezależnego śledztwa.”
Zagraniczni obserwatorzy obecni podczas wyborów zauważyli drobne nieprawidłowości, ale żadne z nich nie zostały uznane za fałszerstwa. Niemniej jednak Europejska Rada ds. Nadzoru Wyborczego zażądała od rządu polskiego pilnych wyjaśnień w sprawie przejrzystości procesu wyborczego.
Media międzynarodowe — w tym Reuters, Politico Europe oraz The Guardian — zaczęły relacjonować tę sprawę, sugerując, że w Polsce może rozgrywać się potencjalny skandal powyborczy.
Jeśli presja społeczna będzie nadal narastać, Sejm może zostać zmuszony do powołania oficjalnej komisji śledczej lub wymusić pełną przejrzystość działań PKW — w tym udostępnienie wewnętrznej korespondencji, logów serwerów i nagrań monitoringu z nocy ogłoszenia wyników.
Czy doszło do przestępstwa — pozostaje sprawą otwartą. Jednak w oczach opinii publicznej zaufanie do procesu wyborczego już zostało nadwyrężone. Jeśli pojawią się dalsze dowody na nieuprawniony wpływ, może to doprowadzić do masowych protestów, procesów sądowych, a nawet żądań powtórzenia wyborów.
Choć rozmowy między Karolem Nawrockim a Przewodniczącym PKW pozostają na razie jedynie przedmiotem domysłów i nie zostały oficjalnie potwierdzone, temat już wywołał falę oburzenia i nieufności. Bez względu na to, czy złamano prawo — ta sytuacja ukazuje, jak kruche są instytucje demokratyczne i jak łatwo można podważyć zaufanie społeczne przez brak przejrzystości.
Polska czeka — na odpowiedzi, na wyjaśnienia i na liderów, którzy zapewnią uczciwość kolejnych wyborów, niezależnie od politycznego wyniku.