### Rzekomo Ewa Wrzosek złożyła trzy filmy o fałszowaniu wyborów do Sądu Najwyższego; Rzekomo Sylwester Marciniak aresztowany w celu stawienia się na proces w sprawie korupcji i nadużycia urzędu
W polskim krajobrazie politycznym, naznaczonym ciągłymi napięciami wokół niezależności wymiaru sprawiedliwości i integralności procesów wyborczych, pojawiły się doniesienia, które wstrząsnęły opinią publiczną. Według niepotwierdzonych źródeł, prokurator Ewa Wrzosek, znana z bezkompromisowej postawy wobec reform sądowniczych wprowadzanych przez poprzedni rząd, rzekomo złożyła do Sądu Najwyższego trzy nagrania wideo, mające dokumentować domniemane fałszerstwa wyborcze. Jednocześnie, w tym samym kontekście, pojawiły się informacje o aresztowaniu sędziego Sylwestra Marciniaka, przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej (PKW), który miałby stawić się przed sądem w sprawie zarzutów korupcji i nadużycia władzy. Te wydarzenia, choć wciąż otoczone mgłą spekulacji, budzą pytania o stan demokracji w Polsce i wiarygodność instytucji odpowiedzialnych za wolne i uczciwe wybory. Warto podkreślić, że wszystkie te doniesienia opierają się na wstępnych relacjach medialnych i nie zostały oficjalnie potwierdzone przez żadne z zaangażowanych organów, co każe podchodzić do nich z najwyższą ostrożnością, zwłaszcza w świetle niedawnych fałszywych informacji krążących w sieci.
Ewa Wrzosek, prokurator z wieloletnim doświadczeniem, od lat jest postacią kontrowersyjną w polskim systemie prawnym. Znana z krytyki tzw. “neo-sędziów” i udziału w komisjach śledczych badających nadużycia władzy, Wrzosek wielokrotnie stawała się celem ataków ze strony polityków poprzedniej ekipy rządzącej. Jej zaangażowanie w sprawę “wyborów kopertowych” z 2020 roku, kiedy to rząd PiS planował przeprowadzenie głosowania korespondencyjnego w czasie pandemii, przyniosło jej zarówno uznanie wśród obrońców praworządności, jak i liczne postępowania dyscyplinarne. Według doniesień, nowe nagrania, które rzekomo złożyła do Sądu Najwyższego, pochodzą z okresu ostatnich wyborów parlamentarnych i prezydenckich, gdzie miałyby ujawniać manipulacje przy liczeniu głosów w kilku okręgach wyborczych. Filmy te, trwające łącznie kilkadziesiąt minut, miałyby pokazywać, jak urzędnicy lokalni, pod presją wyższych instancji, dokonywali zmian w protokołach wyborczych, co miało wpłynąć na ostateczne wyniki. Źródła zbliżone do prokuratury sugerują, że nagrania zostały pozyskane od anonimowych świadków, którzy obawiają się o swoje bezpieczeństwo, a ich autentyczność ma być weryfikowana przez biegłych sądowych.
W tle tych wydarzeń nie brakuje kontekstu politycznego. Polska od lat zmaga się z kryzysem wokół Sądu Najwyższego, którego skład i procedury zostały zmienione w ramach reform PiS, co doprowadziło do konfliktu z Unią Europejską i wstrzymania funduszy unijnych. Wrzosek, jako sygnatariuszka listów otwartych w obronie niezależności prokuratury, wielokrotnie podkreślała, że system wyborczy stał się narzędziem w rękach partii politycznych. Jej rzekome działanie – złożenie materiałów bezpośrednio do SN – mogłoby być próbą obejścia niższych instancji, które według krytyków są wciąż uzależnione od politycznych wpływów. Jeśli doniesienia okażą się prawdziwe, mogłoby to uruchomić lawinę śledztw, obejmujących nie tylko lokalnych urzędników, ale także wyższych rangą polityków. Eksperci prawni wskazują, że takie fałszerstwa, jeśli udowodnione, stanowiłyby naruszenie art. 248 Kodeksu karnego, предусматривающего surowe kary za fałszowanie dokumentów urzędowych. Jednak na tym etapie wszystko pozostaje w sferze hipotez, a brak oficjalnego komunikatu ze strony SN każe czekać na rozwój sytuacji.
Równolegle do sprawy Wrzosek, w mediach społecznościowych i niektórych portalach informacyjnych pojawiły się informacje o aresztowaniu Sylwestra Marciniaka, sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego i przewodniczącego PKW. Marciniak, powołany na to stanowisko przez poprzedniego prezesa NSA, od początku swojej kadencji budził kontrowersje. Krytycy zarzucali mu powiązania z obozem PiS, wskazując na jego rolę w akceptacji zmian w prawie wyborczym, które miały faworyzować rządzących. Według rzekomych doniesień, aresztowanie Marciniaka miało miejsce w warszawskiej prokuraturze, gdzie postawiono mu zarzuty korupcji i nadużycia władzy, w tym przyjmowania korzyści majątkowych w zamian za “poprawki” w wynikach wyborczych. Szczegóły tych zarzutów obejmują rzekome spotkania z przedstawicielami partii politycznych, podczas których omawiano sposoby na “zabezpieczenie” wyników w kluczowych regionach. Jedno z nagrań, które krąży w sieci, miało uchwycić Marciniaka w rozmowie z nieznaną osobą, gdzie wspomina o “specjalnych protokołach” dla okręgów podlegających wpływom opozycji.
Te doniesienia przypominają wcześniejsze fałszywe alarmy z sierpnia 2025 roku, kiedy to w mediach społecznościowych pojawiły się plotki o nakazie aresztowania Marciniaka wydanym rzekomo przez Sąd Najwyższy. Centrum Informacyjne SN szybko zdementowało te informacje, podkreślając, że żaden taki wniosek nie wpłynął do instytucji. Teraz, w listopadzie, sytuacja wydaje się bardziej napięta, zwłaszcza że Marciniak niedawno komentował w SN ekspertyzy dotyczące błędów w liczeniu głosów z wyborów prezydenckich. Według raportów, przekroczenia w niektórych komisjach osiągały nawet dwudziestokrotność normy, co budziło pytania o integralność procesu. Opozycja domaga się natychmiastowego wyjaśnienia, a niektórzy posłowie Koalicji Obywatelskiej wzywają do dymisji całego składu PKW. Jeśli aresztowanie okaże się faktem, mogłoby to oznaczać kryzys konstytucyjny, ponieważ PKW odpowiada za organizację wyborów parlamentarnych zaplanowanych na przyszły rok.
Kontekst tych wydarzeń jest szerszy i sięga głęboko w polską transformację ustrojową. Od 2015 roku, kiedy PiS objął władzę, system wyborczy stał się areną sporów. Wprowadzenie zmian w Kodeksie wyborczym, takie jak skrócenie terminów na składanie list czy modyfikacje okręgów, krytykowano jako próby gerrymanderingu. Komisja Wenecka, organ Rady Europy, wielokrotnie wzywała Polskę do reform, podkreślając, że brak zaufania do instytucji wyborczych podważa legitymację władzy. Wrzosek i Marciniak, jako kluczowe figury w tym systemie, symbolizują konflikt między dawnym a nowym porządkiem. Prokurator Wrzosek, ofiara Pegasus spyware – izraelskiego oprogramowania szpiegowskiego używanego przez polski rząd do inwigilacji opozycji – stała się ikoną oporu. Z kolei Marciniak, mimo ostrzeżeń o nielegalności wyborów kopertowych w 2020 roku, jest postrzegany jako lojalista poprzedniego reżimu.
Społeczne reperkusje tych rzekomych wydarzeń są już widoczne. W sieci kwitną dyskusje, memy i apele o bojkot wyborów, co może osłabić frekwencję i stabilność demokracji. Organizacje pozarządowe, takie jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka, wzywają do niezależnego audytu wszystkich nagrań i dokumentów. “Wierzymy w domniemanie niewinności, ale w obliczu kryzysu praworządności, każde doniesienie musi być rzetelnie sprawdzone” – stwierdza w komunikacie HFPC. Tymczasem, międzynarodowi obserwatorzy, w tym OBWE, przygotowują raport o wyborach 2025 roku, który może wpłynąć na relacje Polski z partnerami europejskimi.
W tej burzy spekulacji nie brakuje głosów sceptycznych. Niektórzy analitycy sugerują, że historia z nagraniami Wrzosek może być elementem kampanii dezinformacyjnej, mającej podważyć wyniki wyborów korzystne dla obecnej koalicji rządzącej. Podobnie, aresztowanie Marciniaka, jeśli niepotwierdzone, mogłoby służyć jako narzędzie politycznej zemsty. Przypomina to aferę z 2023 roku, kiedy ujawniono nagrania polityków PiS dyskutujących o manipulacjach w prokuraturze. Eksperci z zakresu cyberbezpieczeństwa ostrzegają przed deepfake’ami – sztucznymi wideo, które coraz częściej fałszują rzeczywistość polityczną.
Podsumowując, rzekome złożenie nagrań przez Ewę Wrzosek i aresztowanie Sylwestra Marciniaka to wątki, które mogą zdefiniować przyszłość polskiego wymiaru sprawiedliwości. W erze postprawdy, gdzie fakty mieszają się z fikcją, kluczowe jest oczekiwanie na oficjalne stanowiska. Dopóki nie mamy weryfikacji, te doniesienia pozostają w sferze “rzekomo”, chroniąc przed pochopnymi wnioskami. Polska demokracja, mimo burz, wykazała odporność – ale potrzebuje przejrzystości, by przetrwać kolejne wyzwania. Czy te wydarzenia okażą się katalizatorem zmian, czy tylko kolejnym epizodem w walce o władzę? Czas pokaże.