
Według nieoficjalnych, rzekomych informacji, które pojawiły się w mediach społecznościowych i w kilku portali internetowych, Rafał Trzaskowski – były kandydat na urząd prezydenta – miał złożyć formalne odwołanie od ogłoszonych wyników ostatnich wyborów prezydenckich. Powodem tej decyzji ma być, rzekomo, posiadanie przez niego nagrania, które w sposób szokujący ma dokumentować rzekome fałszowanie głosów przez przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, pana Marciniaka.
Niepotwierdzone źródła sugerują, że wspomniane nagranie miało zostać zarejestrowane w noc wyborczą, w jednym z pomieszczeń technicznych komisji. Według tych relacji, widać na nim, jak grupa osób – w tym rzekomo sam Marciniak – ingeruje w protokoły wyborcze, dopisując i skreślając określone liczby głosów. Należy jednak podkreślić, że żadna z tych informacji nie została oficjalnie zweryfikowana, a samo nagranie, choć podobno istnieje, nie zostało jeszcze publicznie udostępnione w pełnej wersji.
W oświadczeniu, które rzekomo miał wygłosić podczas konferencji prasowej, Trzaskowski podkreślił, że „nie może przejść obojętnie obok tak poważnych nieprawidłowości, które – jeśli się potwierdzą – podważają fundamenty demokracji w Polsce”. Dodał również, że jego odwołanie jest „nie tylko próbą obrony własnego wyniku wyborczego, ale przede wszystkim walką o uczciwość procesu wyborczego jako takiego”.
Rzekome nagranie miało zostać przekazane do analizy zespołowi niezależnych ekspertów od cyfrowej weryfikacji materiałów wideo. Według osób zaznajomionych ze sprawą, materiał jest wyraźny, choć w niektórych fragmentach wymaga wzmocnienia obrazu i dźwięku, by jednoznacznie zidentyfikować wszystkie osoby obecne w kadrze.
Cała sytuacja wywołała lawinę komentarzy w mediach społecznościowych. Zwolennicy Trzaskowskiego twierdzą, że jeśli nagranie jest prawdziwe, to mamy do czynienia z największym skandalem wyborczym w historii III RP. Krytycy natomiast podkreślają, że może to być element rzekomej kampanii dezinformacyjnej, mającej na celu zdyskredytowanie PKW i osłabienie zaufania obywateli do instytucji państwa.
Rzekoma reakcja obozu Marciniaka była szybka i stanowcza. W wydanym oświadczeniu przewodniczący PKW zaprzeczył wszystkim zarzutom, określając je mianem „bezpodstawnych, szkalujących insynuacji”. Dodał, że nigdy nie brał udziału w żadnych działaniach, które mogłyby naruszać prawo wyborcze, a cała sprawa jest – jego zdaniem – „politycznym spektaklem, mającym przykryć porażkę wyborczą kandydata opozycji”.
Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że pojawienie się tego rodzaju doniesień w tak krótkim czasie po wyborach może rzekomo sugerować przygotowaną wcześniej strategię medialną. Wskazują na fakt, że fragmenty rzekomego nagrania zostały opublikowane najpierw na anonimowych kanałach w serwisach streamingowych, a dopiero później podchwyciły je większe media.
W debacie publicznej pojawia się również pytanie o ewentualne konsekwencje prawne. Jeśli nagranie okaże się autentyczne, mogłoby to doprowadzić do unieważnienia wyborów i konieczności ich powtórzenia. Jeśli jednak materiał okaże się fałszywy, osoby odpowiedzialne za jego stworzenie i rozpowszechnianie mogą ponieść odpowiedzialność karną za zniesławienie, manipulowanie opinią publiczną i naruszenie dóbr osobistych.
Obserwatorzy sceny politycznej zauważają, że sytuacja ta jest testem dla instytucji państwowych, mediów oraz samych obywateli. W czasach, gdy informacja – prawdziwa lub rzekoma – rozchodzi się z prędkością błyskawicy, umiejętność krytycznego myślenia i weryfikowania źródeł staje się kluczowa dla utrzymania zdrowej debaty publicznej.
W kuluarach mówi się także, że sprawą interesują się międzynarodowe organizacje monitorujące procesy demokratyczne, w tym rzekomo misja obserwacyjna OBWE. Choć na tym etapie nie wydano żadnego oficjalnego komunikatu, to obecność zagranicznych ekspertów w Warszawie w najbliższych dniach ma – według niepotwierdzonych informacji – służyć analizie sytuacji i ocenie, czy polskie wybory były przeprowadzone zgodnie z międzynarodowymi standardami.
Sprawa ta, niezależnie od dalszego rozwoju wydarzeń, już teraz stała się jednym z najgłośniejszych tematów politycznych roku. Rzekome nagranie i odwołanie Trzaskowskiego od wyników wyborów stały się symbolem rosnącej polaryzacji w społeczeństwie, w którym każda strona sporu interpretuje fakty na swoją korzyść. Jedni widzą w tym odważny krok w obronie demokracji, inni – cyniczną grę polityczną obliczoną na zdobycie uwagi mediów.