
Rafał Trzaskowski o obcej ingerencji w wybory: „Nie ma zgody na rosyjską propagandę”
W obliczu narastających napięć geopolitycznych i wzmożonej dezinformacji w przestrzeni publicznej, prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski, stanowczo odniósł się do doniesień o próbach ingerencji zewnętrznych sił w proces demokratyczny w Polsce. Podczas konferencji prasowej zorganizowanej w stołecznym ratuszu polityk wyraził zaniepokojenie działaniami o charakterze propagandowym, które – jak podkreślił – noszą wyraźne znamiona rosyjskiej aktywności informacyjnej.
Jego wypowiedź jest odpowiedzią na rosnące sygnały, zarówno ze strony służb specjalnych, jak i niezależnych ekspertów, że Polska – podobnie jak inne kraje Unii Europejskiej – stała się celem ataków informacyjnych mających na celu destabilizację sceny politycznej przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi.
Dezinformacja jako broń XXI wieku
– „Musimy jasno powiedzieć: Polska nie jest samotną wyspą. To, co dzieje się w przestrzeni informacyjnej, to część większego planu. Rosja od lat wykorzystuje propagandę jako narzędzie wpływu, a wybory to dla niej doskonały moment, żeby siać chaos, wzmacniać podziały i podważać zaufanie do demokracji” – mówił Rafał Trzaskowski.
W jego opinii, szczególną uwagę należy zwrócić na media społecznościowe, które są głównym kanałem rozpowszechniania dezinformacji. Zautomatyzowane konta, tzw. boty, fałszywe profile oraz spreparowane materiały wideo i grafiki są wykorzystywane do wzmacniania skrajnych emocji i antagonizmów.
– „Rosyjska propaganda nie musi przekonywać. Wystarczy, że zasiewa wątpliwości. Ich celem nie jest przekonać kogoś do Putina, ale sprawić, żebyśmy przestali sobie ufać. I na to nie może być zgody – ani w Polsce, ani w Europie” – zaznaczył Trzaskowski.
Sygnały ostrzegawcze
W ostatnich tygodniach Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz NASK (Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa) informowały o wzmożonej aktywności cybernetycznej wymierzonej w polskie instytucje publiczne, samorządy i media. Ujawniono próby włamań na skrzynki mailowe urzędników, rozpowszechnianie spreparowanych wiadomości oraz manipulowanie wypowiedziami polityków. W kilku przypadkach zidentyfikowano powiązania z grupami działającymi na zlecenie rosyjskich służb specjalnych.
Trzaskowski zaapelował do wszystkich ugrupowań politycznych o powściągliwość w powielaniu niesprawdzonych informacji i zachowanie odpowiedzialności w debacie publicznej.
– „Walka polityczna jest rzeczą naturalną w demokracji. Ale nie możemy jej toczyć za pomocą fake newsów, które pochodzą z zewnątrz. Trzeba umieć odróżnić debatę od sabotażu” – powiedział.
Wspólna odpowiedzialność instytucji i obywateli
Prezydent Warszawy podkreślił, że przeciwdziałanie obcej ingerencji w proces wyborczy nie jest zadaniem tylko dla służb specjalnych czy rządu – to wyzwanie dla całego społeczeństwa. W jego opinii, niezbędna jest szeroka edukacja medialna, która pomoże obywatelom rozpoznawać manipulacje i nie ulegać emocjonalnym przekazom tworzonym na potrzeby destabilizacji.
– „Nie możemy być bierni. Każdy z nas ma wpływ – tym, co czyta, co udostępnia, co komentuje. Tylko świadome społeczeństwo jest w stanie obronić się przed dezinformacją. I tu rola samorządów, edukacji, ale też dziennikarzy jest kluczowa” – przekonywał.
Trzaskowski zapowiedział, że miasto stołeczne Warszawa uruchomi specjalną kampanię informacyjną, która ma na celu podnoszenie świadomości mieszkańców w zakresie zagrożeń informacyjnych. W ramach programu planowane są spotkania z ekspertami ds. cyberbezpieczeństwa, warsztaty w szkołach oraz działania w mediach lokalnych.
Poparcie ze strony środowisk eksperckich
Wypowiedź prezydenta Warszawy spotkała się z pozytywnym odbiorem w środowiskach zajmujących się bezpieczeństwem informacyjnym. Prof. Marek Borkowski z Akademii Sztuki Wojennej zwrócił uwagę, że aktywność władz lokalnych w zakresie przeciwdziałania dezinformacji jest potrzebna, bo to właśnie na poziomie lokalnym obywatele są najbardziej narażeni na wpływ manipulacji.
– „Dezinformacja działa najlepiej wtedy, gdy dotyka spraw codziennych – cen żywności, lokalnych protestów, bezpieczeństwa dzieci w szkołach. Ataki informacyjne często mają właśnie charakter lokalny, dlatego dobrze, że samorządy zaczynają reagować” – podkreślił ekspert.
Z kolei dr Anna Gajda z Instytutu Studiów Politycznych PAN zwróciła uwagę na znaczenie słów Trzaskowskiego w kontekście międzynarodowym:
– „Wypowiedź prezydenta Warszawy wpisuje się w szerszy trend w Europie, gdzie samorządowcy zaczynają odgrywać coraz większą rolę w przeciwdziałaniu zagrożeniom hybrydowym. To ważny sygnał – także dla partnerów zagranicznych – że Polska traktuje bezpieczeństwo demokratycznych procesów poważnie”.
Opozycja i rząd: rzadki konsensus?
Choć Trzaskowski reprezentuje opozycję, jego słowa spotkały się z częściowym poparciem również ze strony przedstawicieli rządu. Wiceszef MSWiA odpowiedzialny za sprawy cyberbezpieczeństwa przyznał, że konieczne jest „zjednoczenie sił” w walce z zagrożeniami zewnętrznymi, niezależnie od różnic politycznych.
– „Walka z rosyjską propagandą to nie kwestia lewicy czy prawicy. To kwestia interesu państwa” – powiedział podczas panelu w Krynicy.
Choć nadal widoczne są różnice w sposobach walki z dezinformacją, eksperci podkreślają, że samo zbudowanie świadomości i podjęcie tematu przez osoby z różnych stron sceny politycznej to krok w dobrym kierunku.
Społeczne oczekiwania wobec liderów
W obliczu zagrożeń hybrydowych, rośnie oczekiwanie społeczne wobec polityków, by zamiast pogłębiać podziały – podejmowali realne działania chroniące demokrację. W sondażach coraz więcej Polaków wyraża obawę przed dezinformacją i manipulacją w trakcie kampanii wyborczych.
Słowa Rafała Trzaskowskiego wpisują się więc w rosnącą potrzebę liderów, którzy – niezależnie od afiliacji – staną w obronie rzetelnych informacji i uczciwego procesu wyborczego.
„Nie ma zgody”
Na zakończenie konferencji Trzaskowski podkreślił, że Polska musi wysłać wyraźny sygnał: nie ma i nie będzie zgody na ingerencję zewnętrzną w krajowy porządek demokratyczny.
– „Możemy się różnić, możemy się spierać. Ale jedno musi nas łączyć: nie możemy pozwolić, by ktoś z zewnątrz decydował o tym, jak wyglądają nasze wybory i nasza debata. To nasza suwerenność. I jej musimy bronić wspólnie” – zakończył prezydent stolicy