Radosław Sikorski wbija szpilę Karolowi Nawrockiemu. Wspomina o kawalerce

By | May 10, 2025

Radosław Sikorski wbija szpilę Karolowi Nawrockiemu. Wspomina o kawalerce

W polskiej polityce nie brakuje momentów pełnych napięcia, aluzji i ciętych ripost. Jednym z polityków znanych ze swojego ciętego języka i błyskotliwych komentarzy jest bez wątpienia Radosław Sikorski — były minister spraw zagranicznych, obecny europoseł, komentator spraw międzynarodowych. W ostatnich dniach ponownie znalazł się na ustach opinii publicznej, kiedy w mediach społecznościowych skomentował działalność Karola Nawrockiego — prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Sikorski nie tylko skrytykował działania IPN pod obecnym kierownictwem, ale też wbił symboliczną „szpilę”, wspominając o… kawalerce.

Choć na pierwszy rzut oka temat może wydawać się błahy, w rzeczywistości kryje się za nim głębszy kontekst. Spór między Sikorskim a Nawrockim ma charakter polityczno-ideologiczny i odzwierciedla szersze napięcia między różnymi środowiskami intelektualnymi i politycznymi w Polsce. W tle pojawia się też temat pamięci historycznej, sposobu prowadzenia polityki historycznej przez IPN oraz osobistych ambicji i kontrowersji wokół obu postaci.

Radosław Sikorski, jako przedstawiciel środowiska liberalno-demokratycznego i proeuropejskiego, od lat krytycznie odnosi się do narracji historycznej promowanej przez IPN — szczególnie tej skupionej wokół tzw. polityki chwały i heroizacji wybranych fragmentów przeszłości. W swoim ostatnim wpisie, który natychmiast zdobył ogromną popularność w mediach społecznościowych, zasugerował, że Nawrocki powinien wrócić „do swojej kawalerki, by tam w samotności przemyśleć swoje działania”.

Choć nie padły dosłowne oskarżenia, aluzja była czytelna. Wielu komentatorów zinterpretowało ją jako nawiązanie do skromnych początków Nawrockiego lub próba podważenia jego kompetencji i pozycji. Takie komentarze nie są niczym nowym w polskiej polityce, gdzie osobiste wycieczki są często elementem strategii retorycznej. Jednak wypowiedź Sikorskiego odbiła się szerokim echem także dlatego, że uderzała nie tylko w osobę Nawrockiego, ale również w instytucję, którą reprezentuje.

Karol Nawrocki, jako prezes IPN, pełni funkcję nie tylko administracyjną, ale również symboliczną. To on decyduje o tym, jakie aspekty historii są podkreślane w edukacji, jakie postacie są upamiętniane, a które przemilczane. Od czasu objęcia stanowiska przez Nawrockiego IPN przyjął bardziej zdecydowaną, konserwatywną linię, akcentując martyrologię narodu polskiego, bohaterską walkę z komunizmem, a także promując idee „żołnierzy wyklętych”.

Dla Sikorskiego, który od lat apeluje o bardziej zniuansowane, oparte na faktach i wielowymiarowe podejście do historii, działalność IPN jawi się jako przejaw ideologizacji i uproszczenia. W jego opinii, IPN pod rządami Nawrockiego zatraca swą naukową wiarygodność i staje się narzędziem propagandy politycznej. „Pamięć historyczna nie może być narzędziem bieżącej walki politycznej” – pisał Sikorski już wcześniej.

Z drugiej strony, zwolennicy Nawrockiego bronią go, wskazując na jego zaangażowanie, skuteczność oraz konsekwencję w promowaniu patriotycznych postaw. Dla nich IPN jest bastionem walki o tożsamość narodową, a Nawrocki – gwarantem, że polska historia nie zostanie „przepisana” przez środowiska liberalne czy lewicowe.

Wypowiedź Sikorskiego, choć ironiczna, wpisuje się w szerszy kontekst polskiego sporu o historię. Od lat trwa w Polsce debata: czy pamięć zbiorowa powinna służyć konsolidacji narodowej dumy, czy może raczej stanowić przestrzeń do refleksji nad trudną, wielowymiarową przeszłością? Czy instytucje takie jak IPN mają kształtować narrację, czy badać fakty niezależnie od ich wymowy politycznej? I czy politycy — tacy jak Sikorski — powinni ingerować w sposób, w jaki te instytucje funkcjonują?

Internauci natychmiast podzielili się w ocenie wypowiedzi Sikorskiego. Dla jednych była to trafna, dowcipna krytyka osoby, która ich zdaniem nie spełnia standardów wymaganych na stanowisku prezesa IPN. Dla innych — niepotrzebna personalna wycieczka, która obniża poziom debaty publicznej. „Można krytykować instytucję, ale nie należy uderzać w człowieka” – pisał jeden z komentatorów na Twitterze (obecnie X). Inni dodawali: „Sikorski wie, jak uderzyć celnie, ale czy to przystoi europosłowi?”

Nie jest to pierwszy raz, kiedy Radosław Sikorski wykorzystuje media społecznościowe jako narzędzie do komentowania rzeczywistości politycznej w sposób bezpośredni, często złośliwy, ale również błyskotliwy. Jego styl komunikacji przypomina zachodnich polityków, którzy często budują swoją markę na mocnych, często kontrowersyjnych wpisach. Sam Sikorski nieraz powtarzał, że woli mówić wprost, niż „owijać w bawełnę”.

Warto zauważyć, że konflikt z Nawrockim to tylko jeden z wielu frontów, na których Sikorski toczy spór z przedstawicielami obecnej prawicy. W przeszłości wielokrotnie krytykował politykę zagraniczną PiS, stosunki z Unią Europejską, sposób prowadzenia spraw obronnych i dyplomatycznych, a także styl sprawowania władzy przez ludzi związanych z tzw. obozem „dobrej zmiany”.

W odpowiedzi na sugestie Sikorskiego, środowiska prawicowe nie pozostały dłużne. Pojawiły się głosy, że europoseł PO przekracza granice dobrego smaku i powinien zająć się sprawami europejskimi, zamiast komentować wewnętrzne sprawy IPN. Niektórzy sugerowali nawet, że wypowiedzi Sikorskiego mogą być próbą odwrócenia uwagi od innych, bardziej poważnych tematów, jak napięcia w Unii Europejskiej czy problemy z unijnym budżetem.

Na razie Karol Nawrocki nie odniósł się bezpośrednio do słów Sikorskiego. IPN również nie opublikował oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Można jednak przypuszczać, że sytuacja ta nie pozostanie bez echa, szczególnie w kontekście zbliżających się wyborów i wzmożonej aktywności politycznej wszystkich ugrupowań.

Spór o kawalerkę — choć symboliczny — to tak naprawdę kolejna odsłona głębokiego podziału w polskim społeczeństwie, który przejawia się także w podejściu do historii, pamięci zbiorowej i funkcjonowania instytucji publicznych. I choć może wydawać się to jedynie błahostką z Twittera, jego konsekwencje w debacie publicznej mogą być poważne.

Leave a Reply