
„Przebierańcy Bąkiewicza” na granicy. Chaos na trasach przy polsko-niemieckim przejściu granicznym
W ostatnich dniach media społecznościowe i portale informacyjne obiegły niepokojące doniesienia z zachodniej granicy Polski. Grupa osób powiązana z Ruchem Obrony Granic, inicjatywą kierowaną przez Roberta Bąkiewicza, pojawiła się przy przejściach granicznych z Niemcami, zatrzymując samochody i legitymując kierowców. Internauci i politycy alarmują: „To się nie dzieje naprawdę”.
Z relacji świadków wynika, że mężczyźni ubrani byli w mundury przypominające wojskowe lub policyjne, jednak nieposiadające oficjalnych oznaczeń. W niektórych przypadkach nosili kamizelki odblaskowe z napisem „Straż Graniczna – Obywatelska”, który nie ma żadnej podstawy prawnej. Zatrzymywali przypadkowe samochody, szczególnie z niemieckimi tablicami rejestracyjnymi, i pytali kierowców o cel podróży. W niektórych przypadkach – według świadków – dochodziło do przeszukiwań bagażników i agresywnych zachowań.
Sprawa wzbudziła natychmiastowe reakcje polityczne. Minister Spraw Wewnętrznych wydał specjalne oświadczenie, w którym podkreślił, że nikt poza funkcjonariuszami państwowych służb nie ma prawa dokonywać kontroli drogowych ani legitymować obywateli. „Działania podejmowane przez członków tej grupy są nielegalne i będą ścigane z pełną surowością prawa” – powiedział minister. Dodał również, że prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podszywania się pod funkcjonariuszy publicznych.
Robert Bąkiewicz, lider Ruchu Obrony Granic, nie odciął się jednoznacznie od działań swoich sympatyków. W wypowiedzi dla jednej z telewizji stwierdził, że „Polacy mają prawo bronić swojej ojczyzny, jeśli państwo zawodzi”, choć jednocześnie dodał, że „każdy musi działać w ramach prawa”. Słowa te zostały uznane przez wielu komentatorów jako niebezpieczne przyzwolenie na tworzenie oddolnych formacji paramilitarnych.
Tymczasem mieszkańcy pogranicza mówią o narastającym strachu i chaosie. „Nie wiemy, kto to jest. Czy to wojsko? Policja? Kim oni są?” – pyta jedna z mieszkanek Słubic. Lokalne władze domagają się natychmiastowego rozwiązania problemu i przywrócenia porządku prawnego na granicy.
Sprawa „przebierańców Bąkiewicza” staje się symbolem niepokojącego zjawiska rosnącej samowoli i braku kontroli nad radykalnymi grupami. Eksperci ostrzegają, że tolerowanie takich działań może doprowadzić do eskalacji przemocy i zagrozić bezpieczeństwu publicznemu.
Ministerstwo zapowiada wzmożone patrole Straży Granicznej i Policji w rejonach przygranicznych oraz kampanię informacyjną, by kierowcy wiedzieli, kto ma prawo ich zatrzymywać, a kto jedynie odgrywa tę rolę.