
Po zakończeniu II tury wyborów samorządowych i uzupełniających, które odbyły się w kilkunastu regionach kraju, atmosfera polityczna w Polsce ponownie się zaogniła. Fala protestów wyborczych zaczęła napływać do Sądu Najwyższego niemal natychmiast po ogłoszeniu wyników. Wiele z nich dotyczy nieprawidłowości proceduralnych, podejrzeń o fałszerstwa, błędów komisji wyborczych czy też niejasności związanych z liczeniem głosów. Rzecznik Sądu Najwyższego, sędzia Aleksander Stępkowski, postanowił zabrać głos w sprawie, uspokajając opinię publiczną i zapewniając, że każda skarga zostanie rozpatrzona zgodnie z prawem.
Fala niepokoju po ogłoszeniu wyników
Już w godzinach nocnych po zamknięciu lokali wyborczych, w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się wpisy wskazujące na możliwe nieprawidłowości. Wielu kandydatów, zwłaszcza z mniejszych komitetów oraz środowisk niezależnych, twierdziło, że doszło do manipulacji. Zarzuty dotyczyły między innymi braku kart do głosowania, nieprawidłowego zamykania urn czy też obecności osób nieuprawnionych w lokalach wyborczych.
Niektóre z tych relacji były szeroko komentowane i podchwytywane przez media, co tylko potęgowało atmosferę niepewności. W związku z tym do Sądu Najwyższego napłynęła rekordowa liczba protestów wyborczych – jak podkreśla rzecznik SN, skarg jest znacznie więcej niż po poprzednich tego typu wyborach.
Co mówią przepisy?
Zgodnie z Kodeksem wyborczym, każda osoba mająca interes prawny (czyli np. kandydat lub wyborca z danego okręgu) może złożyć protest wyborczy, jeżeli uważa, że doszło do naruszenia przepisów, które mogło wpłynąć na wynik wyborów. Sąd Najwyższy ma obowiązek rozpatrzyć każdy z tych protestów i ocenić, czy istnieją podstawy do unieważnienia wyniku w danym okręgu.
Sędzia Stępkowski zapewnił, że Sąd Najwyższy działa w pełni niezależnie i zgodnie z procedurą. – “Każdy protest traktujemy poważnie, niezależnie od tego, czy pochodzi on od dużej partii politycznej czy od pojedynczego obywatela” – podkreślił.
Najwięcej protestów z południa Polski
Według informacji przekazanych przez biuro prasowe SN, największa liczba protestów pochodzi z województw małopolskiego, śląskiego oraz dolnośląskiego. Tam też doszło do najzacieklejszej rywalizacji między kandydatami, zwłaszcza w miastach takich jak Nowy Sącz, Rybnik czy Wałbrzych. Część komitetów kwestionuje wynik w zaledwie kilku okręgach, ale są też przypadki, gdzie całe wybory w danym mieście są uznawane przez składających protesty za nieważne.
Nie brakuje też kontrowersji. W niektórych przypadkach do protestów dołączane są nagrania wideo, fotografie czy relacje świadków. Zdarzają się również oskarżenia o kupowanie głosów czy wywieranie presji na członkach komisji wyborczych.
Głos rzecznika Sądu Najwyższego
Wobec narastającej fali komentarzy, rzecznik Sądu Najwyższego postanowił wystąpić publicznie. – “Obywatele mają prawo wyrażać swoje wątpliwości, ale przestrzegam przed pochopnym wyciąganiem wniosków. Od momentu złożenia protestu do jego rozpatrzenia prowadzone jest szczegółowe postępowanie, które obejmuje także zbieranie dowodów i przesłuchania świadków” – powiedział.
Stępkowski zaznaczył również, że celem SN nie jest rozstrzyganie sporów politycznych, ale dbałość o legalność i prawidłowość procesu wyborczego. – “Nie jesteśmy arbitrem politycznym. Nasza rola to strzeżenie litery prawa” – dodał.
Co dalej?
Proces rozpatrywania protestów może potrwać kilka tygodni. W skrajnych przypadkach, jeśli Sąd Najwyższy uzna, że doszło do poważnych naruszeń, możliwe będzie unieważnienie wyników i zarządzenie ponownych wyborów w danym okręgu. Taki scenariusz jest jednak stosowany bardzo rzadko i musi być poparty niezbitymi dowodami.
W międzyczasie atmosfera polityczna nie uspokaja się. Partie polityczne wykorzystują sytuację do wzajemnych oskarżeń, a wielu obywateli traci zaufanie do instytucji państwowych. Z drugiej strony, rosnąca liczba protestów może też świadczyć o większej świadomości obywatelskiej i chęci obrony demokratycznych zasad.
Podsumowanie
Wybory są fundamentem demokracji, dlatego każda, nawet najmniejsza nieprawidłowość musi być traktowana poważnie. Fala protestów po II turze wyborów samorządowych pokazuje, że zaufanie do systemu wyborczego wymaga wzmocnienia. Sąd Najwyższy stoi przed poważnym wyzwaniem – musi nie tylko rozpatrzyć setki protestów, ale również uspokoić społeczne emocje i przywrócić wiarę w uczciwość procesu wyborczego.
Jak zakończy się ta historia? Czas pokaże. Jedno jest pewne: transparentność, uczciwość i poszanowanie prawa to wartości, które nie mogą zostać naruszone – bez względu na to, kto wygrywa wybory