
Propozycja Nawrockiego: źródło kontrowersji społecznej i politycznej
W ostatnich dniach polska opinia publiczna została zelektryzowana propozycją wysuniętą przez Karola Nawrockiego, obecnego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, a także coraz częściej pojawiającego się w kontekście politycznym kandydata na ważne stanowiska publiczne. Jego propozycja, choć formalnie nie została jeszcze przedstawiona jako projekt ustawy, wywołała burzliwą debatę w mediach, środowiskach politycznych i społecznych. Wszystko za sprawą jednej, krótkiej, ale jakże mocnej wypowiedzi: „Dawno nie słyszałam tak obrzydliwego pomysłu” – powiedziała jedna z czołowych polityczek opozycji, komentując publicznie propozycję Nawrockiego.
Czego dotyczyła propozycja Nawrockiego?
Według nieoficjalnych źródeł oraz przecieków medialnych, propozycja Karola Nawrockiego miała dotyczyć zmian w sposobie edukowania młodzieży na temat historii Polski w okresie PRL, ze szczególnym uwzględnieniem „bohaterów narodowych” wyklętych przez poprzedni ustrój. Miałaby ona wprowadzać obowiązek uczestnictwa w specjalnych pokazach edukacyjnych, zorganizowanych przez IPN, w których przedstawiano by „pełną, nieskażoną ideologią wersję polskiej historii”.
Oprócz tego, mówiło się o pomyśle umieszczania w każdej szkole portretów wybranych postaci historycznych, m.in. rotmistrza Pileckiego, Zygmunta Szendzielarza “Łupaszki”, a także Lecha Kaczyńskiego jako „wzorców moralnych dla młodzieży”.
Choć sam Nawrocki nie potwierdził oficjalnie, że planuje forsować taki projekt ustawodawczy, jego wypowiedzi w mediach oraz treść kilku wystąpień publicznych zdają się potwierdzać istnienie takiego pomysłu.
Polityczna reakcja – fala oburzenia
Nie trzeba było długo czekać na reakcję ze strony polityków, zwłaszcza przedstawicieli opozycji demokratycznej. Joanna Szumowska z Koalicji Obywatelskiej na antenie jednej z telewizji powiedziała: „Dawno nie słyszałam tak obrzydliwego pomysłu. To jest próba ideologicznej indoktrynacji młodzieży. Zamiast uczyć historii krytycznie i refleksyjnie, pan Nawrocki chce stworzyć coś na kształt państwowego kultu.”
Podobne zdanie wyraziła Paulina Górska z Nowej Lewicy, która określiła propozycję jako „krok w stronę autorytaryzmu”. – „Nie godzimy się na to, by państwo narzucało jedną, jedynie słuszną wersję historii. Szkoła ma uczyć myślenia, nie ślepego podążania za władzą.”
Społeczne poruszenie
Na ulicach największych miast odbyły się spontaniczne demonstracje. W Warszawie, Krakowie i Poznaniu zorganizowano manifestacje przeciwko „upolitycznianiu szkoły”. Młodzi ludzie, nauczyciele oraz rodzice zgromadzili się z transparentami: „Historia to nie propaganda”, „Nie dla kultu jednostki w szkole” oraz „Chcemy edukacji, nie indoktrynacji”.
Również w internecie rozpoczęła się ogólnopolska akcja pod hasztagiem #NieDlaIndoktrynacji, która w krótkim czasie zdobyła ogromną popularność. Internauci – w tym wielu uczniów i nauczycieli – dzielili się swoimi opiniami, zdjęciami z protestów oraz komentarzami.
Głos ekspertów: pedagogika czy propaganda?
Środowisko akademickie i eksperci zajmujący się edukacją również włączyli się w debatę. Profesor Ewa Tomaszewska z Uniwersytetu Warszawskiego zaznaczyła: „Nie chodzi tylko o konkretne postaci historyczne, ale o sam mechanizm budowania obowiązkowej narracji. Historia w szkole musi być oparta na faktach, ale również na dyskusji i wieloaspektowym spojrzeniu na przeszłość. W przeciwnym razie wchodzimy na bardzo niebezpieczne pole propagandy.”
Z kolei dr Paweł Krajewski, socjolog edukacji, stwierdził: „To klasyczny przykład tzw. polityki pamięci narzuconej odgórnie. Ma ona na celu kształtowanie określonej tożsamości narodowej, co samo w sobie nie jest złe, ale staje się niebezpieczne, gdy eliminuje inne punkty widzenia.”
IPN w ogniu krytyki
Instytut Pamięci Narodowej, który od lat budzi mieszane uczucia wśród Polaków, znalazł się ponownie w centrum kontrowersji. Wielu komentatorów politycznych uznało, że IPN pod wodzą Nawrockiego zbytnio angażuje się w bieżące spory polityczne, zamiast pełnić rolę neutralnej instytucji badawczej.
Warto przypomnieć, że IPN już wcześniej był krytykowany za jednostronne przedstawianie historii – m.in. za kontrowersyjne materiały edukacyjne dotyczące Żołnierzy Wyklętych, w których pomijano ich udział w kontrowersyjnych akcjach zbrojnych wobec ludności cywilnej.
Czy to początek kampanii wyborczej?
Nie brakuje głosów, że cała propozycja to początek nieformalnej kampanii politycznej Karola Nawrockiego, który miałby ubiegać się w przyszłości o wysokie stanowisko publiczne – być może nawet prezydenturę.
Publicysta Michał Zieliński w swoim komentarzu dla „Polityki” napisał: „Nawrocki testuje, jak daleko może się posunąć w tworzeniu narracji narodowo-katolickiej, która mogłaby mu zagwarantować poparcie najbardziej konserwatywnych środowisk. To typowy ruch polityczny – zapal iskierkę, zobacz, kto się przyłączy do ognia.”
Czy propozycja ma szansę na realizację?
Formalnie żadna ustawa czy projekt zmian nie trafiły jeszcze do Sejmu. Jednak w kuluarach mówi się, że kilku posłów związanych z Prawem i Sprawiedliwością oraz Konfederacją rozważa wsparcie takiej inicjatywy.
Jeśli propozycja miałaby formę ustawy, musiałaby przejść przez całą ścieżkę legislacyjną – a obecny układ sił w parlamencie sprawia, że jej przeforsowanie mogłoby okazać się niemożliwe.
Podsumowanie: kontrowersja, która dzieli
Propozycja Karola Nawrockiego, choć jeszcze nieformalna, wywołała lawinę reakcji. Pokazała wyraźny podział w polskim społeczeństwie: między tymi, którzy chcieliby bardziej narodowej, jednoznacznej narracji historycznej, a tymi, którzy bronią pluralizmu, otwartości i różnorodności interpretacyjnej.
Czy mamy do czynienia z chwilową burzą medialną, czy początkiem większych zmian w edukacji i polityce pamięci? Czas pokaże. Jedno jest pewne – temat ten nie zniknie szybko z debaty publicznej.