Prokurator Ewa Wrzosek rzekomo złożyła trzy filmy dotyczące rzekomego fałszowania wyborów w Sądzie Najwyższym

By | December 24, 2025

W ostatnim czasie w polskim środowisku politycznym i prawnym pojawiły się doniesienia, które wzbudzają wiele emocji i dyskusji. Chodzi o dwie sprawy, które – jak twierdzą niektóre źródła – mogą mieć związek z procesem wyborczym w Polsce, w tym z wyborami prezydenckimi w 2025 roku. Prokurator Ewa Wrzosek, znana z wcześniejszych kontrowersyjnych działań i krytyki poprzednich władz, miała rzekomo przedłożyć do Sądu Najwyższego trzy nagrania wideo, które miałyby przedstawiać dowody na manipulacje lub fałszowanie wyborów. Z kolei Sylwester Marciniak, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej (PKW), miał zostać aresztowany w związku z zarzutami korupcji i nadużycia władzy. Wszystkie te informacje należy traktować z dużą ostrożnością, ponieważ opierają się na niepotwierdzonych doniesieniach i mogą być elementem szerszej walki politycznej.

Ewa Wrzosek to prokurator, która od lat budzi kontrowersje. W przeszłości była obiektem śledztw, m.in. w związku z rzekomym wynoszeniem informacji ze śledztw czy kontaktami z politykami opozycji. W 2020–2021 roku jej telefon miał być inwigilowany za pomocą oprogramowania Pegasus, co samo w sobie stało się symbolem nadużyć władzy poprzedniego rządu. Wrzosek wielokrotnie publicznie krytykowała działania Zbigniewa Ziobry i reformy wymiaru sprawiedliwości wprowadzane przez PiS. Po zmianie władzy w 2023 roku wróciła do aktywniejszej roli w prokuraturze i została nawet delegowana do Ministerstwa Sprawiedliwości. W kontekście wyborów prezydenckich 2025 roku, które zakończyły się zwycięstwem kandydata opozycji (według oficjalnych wyników), pojawiły się spekulacje, że Wrzosek – jako osoba krytyczna wobec poprzednich struktur – mogła zebrać materiały wskazujące na nieprawidłowości w procesie liczenia głosów lub organizacji wyborów.

Te rzekome trzy filmy wideo, które miały trafić do Sądu Najwyższego (SN), mogłyby dotyczyć m.in. anomalii w protokołach z komisji wyborczych, problemów z systemem informatycznym PKW czy innych incydentów, które według niektórych obserwatorów mogły wpłynąć na wynik wyborów. Sąd Najwyższy jest organem odpowiedzialnym za stwierdzenie ważności wyborów prezydenckich, więc przekazanie takich materiałów mogłoby być próbą zainicjowania procedury kontroli lub nawet unieważnienia części wyników. Jednak brak oficjalnych komunikatów z SN czy prokuratury sprawia, że cała sprawa pozostaje w sferze plotek i spekulacji medialnych. Zwolennicy teorii o fałszerstwach wskazują na to jako na dowód systemowych problemów, podczas gdy krytycy widzą w tym próbę podważania legitymacji nowo wybranego prezydenta i destabilizacji państwa.

Równolegle do sprawy Wrzosek pojawiły się informacje o rzekomym aresztowaniu Sylwestra Marciniaka. Marciniak pełnił funkcję przewodniczącego PKW od 2020 roku. Jako sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA) jest doświadczonym prawnikiem specjalizującym się w prawie administracyjnym i wyborczym. Pod jego kierownictwem PKW organizowała wybory parlamentarne 2023, samorządowe 2024 oraz prezydenckie 2025. W przeszłości Marciniak był krytykowany za niektóre decyzje, np. dotyczące sprawozdań finansowych komitetów wyborczych (w tym PiS) czy zarządzania protokołami. Pojawiły się zarzuty, że mógł nadużywać uprawnień, np. w kwestii interpretacji przepisów o ważności wyborów lub w kontaktach z administracją rządową.

Rzekome aresztowanie Marciniaka miałoby dotyczyć korupcji i nadużycia urzędu – przestępstw z art. 231 Kodeksu karnego (nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego) oraz ewentualnie przepisów o korupcji. Według niepotwierdzonych doniesień, mogłoby chodzić o naciski na członków komisji, manipulacje danymi czy korzyści majątkowe związane z kontraktami na systemy wyborcze. Aresztowanie szefa PKW w okresie po wyborach prezydenckich byłoby wydarzeniem bezprecedensowym i mogłoby wstrząsnąć zaufaniem do całego procesu wyborczego. Jednak brak oficjalnych komunikatów z Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA), prokuratury czy sądów każe traktować te informacje jako niepotwierdzone. W Polsce aresztowania wysokich urzędników często wiążą się z politycznymi rozliczeniami – podobnie jak w przypadku byłych ministrów PiS.

Obie sprawy – rzekome filmy Wrzosek i aresztowanie Marciniaka – wpisują się w szerszy kontekst polaryzacji politycznej w Polsce po 2023 roku. Po przejęciu władzy przez koalicję Donalda Tuska rozpoczęły się liczne śledztwa wobec osób z poprzedniego obozu rządzącego. Z drugiej strony opozycja (PiS, Konfederacja) oskarża nową władzę o upolitycznienie prokuratury i próbę „polowania na czarownice”. Wybory prezydenckie 2025, które według oficjalnych wyników wygrał kandydat wsparty przez obecną koalicję rządzącą, stały się punktem zapalnym. Część środowisk prawicowych twierdzi, że wyniki mogły być zmanipulowane, wskazując na anomalie w frekwencji, protokołach czy systemie informatycznym. Inni widzą w tym jedynie próbę podważania demokratycznego wyboru Polaków.

Warto podkreślić, że do tej pory nie ma publicznie dostępnych dowodów ani oficjalnych decyzji sądowych potwierdzających te zarzuty. Sąd Najwyższy nie wydał komunikatu o przyjęciu jakichkolwiek filmów od Ewy Wrzosek w kontekście fałszowania wyborów. Nie ma też potwierdzenia aresztowania Sylwestra Marciniaka – informacje te mogą pochodzić z nieoficjalnych źródeł, mediów społecznościowych lub stron o charakterze sensacyjnym. W polskim prawie karnym każda osoba jest niewinna do czasu prawomocnego skazania, a zarzuty muszą być poparte dowodami.

Te doniesienia pokazują, jak krucha jest wiara w instytucje w podzielonym społeczeństwie. Wybory to fundament demokracji, a wszelkie wątpliwości co do ich uczciwości wymagają rzetelnego wyjaśnienia. Jeśli filmy Wrzosek istnieją i zawierają realne dowody, powinny zostać poddane weryfikacji przez niezależne organy. Podobnie w przypadku zarzutów wobec Marciniaka – tylko transparentne postępowanie sądowe może rozwiać wątpliwości.

W Polsce od lat trwa debata o niezależności sądów, prokuratury i PKW. Pegasus, afery wizowe, rozliczenia z poprzednią władzą – to wszystko pokazuje, że system wymaga reform, ale nie w formie politycznych polowań. Obywatele mają prawo do prawdy, a instytucje – do zaufania. Dopóki nie pojawią się twarde fakty, wszelkie sensacyjne nagłówki należy traktować z rezerwą i dodawać słowo „rzekomo”, by uniknąć pochopnych wniosków i ewentualnych konsekwencji prawnych.

Sprawa ta może mieć dalszy ciąg – zarówno w sądach, jak i w debacie publicznej. W 2025 roku Polska stoi przed wyzwaniami: stabilizacja instytucji, walka z dezinformacją i odbudowa zaufania do wyborów. Tylko rzetelność i transparentność pozwolą wyjść z tego impasu.

Leave a Reply