
Polska opinia publiczna wstrzymała oddech, gdy wczoraj późnym wieczorem w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z udziałem legendarnego przywódcy „Solidarności” i byłego prezydenta RP, Lecha Wałęsy. W krótkim, ale szokującym komunikacie Wałęsa nie owijał w bawełnę. Stojąc na tle flagi narodowej, z widocznym wzburzeniem w głosie, ogłosił: „Nawrocki nie zostanie prezydentem Polski. Wspieram tylko Rafała. Głupi Nawrocki!”. Słowa te natychmiast wywołały falę komentarzy, burzliwych debat i gwałtownych sporów wśród polityków, komentatorów oraz zwykłych obywateli.
Dlaczego ta wypowiedź wstrząsnęła krajem? Lech Wałęsa od lat znany jest ze swoich barwnych, często kontrowersyjnych opinii. Jednak tym razem ton jego oświadczenia był wyjątkowo ostry. Nazwanie Karola Nawrockiego, urzędującego przewodniczącego jednej z kluczowych instytucji państwowych i kandydata na prezydenta, „głupim” oraz publiczne odrzucenie jego kandydatury zostało odebrane jako bezprecedensowy atak. Wałęsa jednocześnie bez ogródek zadeklarował poparcie dla Rafała – choć nie sprecyzował, czy chodzi o Rafała Trzaskowskiego, Rafała Dutkiewicza, czy innego polityka z pierwszych stron gazet. Ta niejednoznaczność dodatkowo podsyciła gorączkę medialną.
Od godzin porannych stacje telewizyjne i portale informacyjne powtarzają fragmenty nagrania, opatrzone komentarzami ekspertów i byłych współpracowników Wałęsy. Jedni chwalą jego odwagę, mówiąc, że zawsze był „sumieniem narodu” i potrafi głośno wyrazić to, co inni myślą po cichu. Inni natomiast zarzucają mu, że swoim stylem wypowiedzi szkodzi powadze urzędu prezydenckiego oraz autorytetowi, który sam budował przez dziesięciolecia.
W wielu miastach Polski rozpoczęły się spontaniczne manifestacje. W Gdańsku, rodzinnym mieście Wałęsy, przed pomnikiem „Solidarności” zebrał się tłum z transparentami: „Popieramy Wałęsę!”, „Precz z Nawrockim!”, ale także kontrmanifestanci z hasłami: „Szacunek dla wszystkich kandydatów!”, „Stop podziałom!”. Napięcie narastało z godziny na godzinę. Policja musiała interweniować, by nie doszło do starć.
Karol Nawrocki w odpowiedzi wydał krótkie oświadczenie prasowe, w którym podkreślił, że „szanuje dokonania Lecha Wałęsy, lecz w kampanii prezydenckiej liczą się programy i konkretne rozwiązania dla obywateli, a nie emocjonalne inwektywy”. Stwierdził też, że nie zamierza rezygnować z ubiegania się o najwyższy urząd w państwie, niezależnie od krytyki, jaka spada na niego z ust historycznych postaci.
Co ciekawe, obóz Rafała Trzaskowskiego – jeśli to właśnie jego miał na myśli Wałęsa – przyjął słowa byłego prezydenta z wyraźną rezerwą. Rzecznik sztabu stwierdził, że „szanują wsparcie każdego obywatela, także tak wybitnego jak Lech Wałęsa, ale kampania to miejsce na merytoryczną dyskusję, a nie na wyzwiska”. Mimo to w kuluarach politycznych aż huczy od plotek o możliwym sojuszu między obozem Wałęsy a ekipą Rafała.
Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że wypowiedź Wałęsy może być próbą odwrócenia uwagi od innych tematów – choćby od niedawnych kontrowersji wokół finansowania kampanii czy ujawnionych listów lobbystów. Inni twierdzą, że to po prostu wybuch autentycznych emocji człowieka, który przez dekady był w samym centrum walki o wolną Polskę i nie potrafi milczeć, gdy w jego odczuciu stawką jest przyszłość kraju.
W mediach społecznościowych trwa prawdziwa burza. Hashtag #PolskaWHańbie stał się numerem jeden na Twitterze (X), a memy z cytatem „głupi Nawrocki” zalewają Facebooka i TikToka. Internauci tworzą setki przeróbek, wstawiając zdjęcia Nawrockiego w absurdalnych kontekstach albo cytując Wałęsę na tle historycznych ujęć z lat 80. Jednocześnie pojawia się wiele poważnych analiz i długich postów blogowych, które próbują zrozumieć motywacje legendarnego lidera.
Sondaże opublikowane dziś rano pokazują, że wypowiedź Wałęsy już wpłynęła na preferencje wyborcze: część niezdecydowanych wyborców zaczęła wyrażać sympatię wobec Rafała, natomiast elektorat Nawrockiego mobilizuje się, twierdząc, że „stare elity boją się świeżych pomysłów”. Eksperci mówią o możliwym nowym rozdziale kampanii, w którym to właśnie Wałęsa – mimo że nie kandyduje – stanie się jednym z najważniejszych rozgrywających.
Trudno dziś przewidzieć, jakie będą dalsze konsekwencje tego wystąpienia. Jedno jest pewne: historia jeszcze nieraz zaskoczy Polskę, a słowa „Polska w hańbie” zapiszą się na dłużej w krajobrazie politycznym. Czy Lech Wałęsa swoją kontrowersyjną wypowiedzią rzeczywiście zmieni bieg kampanii? Czy Karol Nawrocki zdoła odbudować swój wizerunek? Czy Rafał – kimkolwiek jest ów Rafał, którego wspiera Wałęsa – wykorzysta ten niespodziewany prezent w kluczowym momencie walki o prezydenturę?