
Polacy w USA już zagłosowali. Rekordowa frekwencja
Tegoroczne wybory parlamentarne w Polsce wywołały poruszenie nie tylko w kraju, ale także wśród polskiej diaspory rozsianej po całym świecie. Szczególnie widoczne stało się zaangażowanie Polonii mieszkającej w Stanach Zjednoczonych. Według oficjalnych danych, w tegorocznym głosowaniu za oceanem odnotowano rekordową frekwencję – najwyższą w historii III Rzeczypospolitej. Polacy w USA ustawiali się w kolejkach do głosowania, często czekając po kilka godzin. Co sprawiło, że tak wielu rodaków zdecydowało się aktywnie wziąć udział w tych wyborach? Jakie są motywacje, nadzieje i obawy tej społeczności?
Historyczny moment
Frekwencja wśród Polonii amerykańskiej zwykle oscylowała wokół kilkunastu procent. Jednak w tegorocznych wyborach liczba głosujących wzrosła o kilkadziesiąt procent w porównaniu do poprzednich lat. W największych ośrodkach polonijnych – takich jak Nowy Jork, Chicago, Boston, Los Angeles czy Miami – komisje wyborcze musiały przedłużać godziny pracy i przygotowywać dodatkowe pakiety wyborcze. W niektórych przypadkach karty do głosowania skończyły się szybciej, niż przewidywano, co zmusiło konsulaty do szybkiego reagowania.
Niektórzy głosujący przyjeżdżali z odległych stanów, pokonując setki kilometrów, by oddać głos. W sieci szybko pojawiły się zdjęcia długich kolejek przed konsulatami, a także relacje z tego, jak Polacy dzielili się samochodami i organizowali grupowe przejazdy, by umożliwić innym dotarcie do komisji. Widok ten wzbudzał zarówno podziw, jak i refleksję: dlaczego właśnie teraz Polonia zmobilizowała się tak licznie?
Czynniki mobilizujące
Powody wzmożonego zainteresowania wyborami są wielowymiarowe. Po pierwsze – wiele osób mieszkających w USA wciąż czuje silną więź z krajem ojczystym. Dla niektórych emigracja była tymczasowa, inni mimo wieloletniego pobytu za granicą nadal interesują się sprawami Polski, mają tam rodzinę, plany powrotu, inwestycje. Głosowanie to dla nich nie tylko obywatelski obowiązek, ale także wyraz troski o przyszłość ojczyzny.
Po drugie – wybory 2025 roku były postrzegane jako moment przełomowy. Polityczna polaryzacja, napięcia społeczne, konflikty wokół praworządności, stosunków z Unią Europejską, edukacji i ochrony zdrowia sprawiły, że wielu obywateli, także za granicą, poczuło, że stawką jest coś więcej niż tylko skład Sejmu i Senatu. Dla jednych była to obrona dotychczasowego porządku, dla innych szansa na zmianę i „nowe otwarcie”.
Trzeci czynnik to szeroko zakrojona kampania informacyjna prowadzona wśród Polonii. Organizacje społeczne, media polonijne i wolontariusze zachęcali do rejestracji i udziału w głosowaniu. Pojawiły się kampanie pod hasłami „Twój głos ma znaczenie”, „Zagłosuj, zanim będzie za późno”, „Polska to także Twoja sprawa”. Dzięki aktywności środowisk emigracyjnych udało się zaktywizować także osoby, które wcześniej rezygnowały z udziału w wyborach, uważając, że ich głos nie ma wpływu.
Jak głosowała Polonia?
Choć oficjalne wyniki głosowania w USA zostały już podliczone, ich analiza wciąż trwa. Zwykle Polonia amerykańska wykazywała większe poparcie dla partii konserwatywnych i centroprawicowych. W wyborach 2023 roku zdecydowana większość głosów oddanych w USA przypadła Prawu i Sprawiedliwości oraz Konfederacji. Tym razem jednak, ku zaskoczeniu niektórych analityków, zauważalny był wzrost poparcia dla ugrupowań opozycyjnych – przede wszystkim Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi.
W Chicago, uważanym za „stolicę polskości” w Ameryce, zwycięstwo odniosła KO, uzyskując ponad 40% głosów. W Nowym Jorku i Los Angeles przewagę miała Trzecia Droga, a w Miami i Houston – Konfederacja. PiS, mimo spadku poparcia w porównaniu z 2023 rokiem, utrzymał silną pozycję wśród Polonii o bardziej konserwatywnych poglądach.
Eksperci podkreślają, że struktura demograficzna Polonii również się zmienia. Coraz więcej młodych ludzi wyjeżdża do USA po studiach lub w ramach programów zawodowych. Ci wyborcy mają inne doświadczenia, inne potrzeby i często bardziej liberalne poglądy niż starsze pokolenie emigrantów z lat 80. i 90. To właśnie oni stanowili dużą część nowych wyborców w tegorocznych wyborach.
Głos z zagranicy a polityka krajowa
Choć głosy oddane poza granicami kraju nie mają decydującego wpływu na wynik ogólnopolski, ich znaczenie rośnie. Po pierwsze – są ważnym sygnałem politycznym. Pokazują, jak postrzegają Polskę ci, którzy wyjechali, ale nie zerwali więzi z ojczyzną. Po drugie – w niektórych okręgach różnica głosów była na tyle niewielka, że nawet stosunkowo niewielka liczba głosów z USA mogła przesądzić o zdobyciu mandatu.
Ponadto, frekwencja wśród Polonii jest często barometrem nastrojów społecznych. Jej wzrost może świadczyć o rosnącym poczuciu odpowiedzialności obywatelskiej lub – przeciwnie – o głębokim kryzysie zaufania do klasy politycznej i potrzebie zmiany. W obu przypadkach sygnał jest czytelny: Polonia chce być słyszana.
Emocje, nadzieje, rozczarowania
Rozmawiając z Polakami mieszkającymi w USA, łatwo zauważyć, jak wiele emocji wzbudziły tegoroczne wybory. Jedni mówili o nadziei, że Polska powróci na ścieżkę demokratycznych standardów i europejskiej współpracy. Inni wyrażali rozczarowanie obecnym kierunkiem zmian i lęk przed utratą tradycyjnych wartości. Wszyscy jednak zgodnie podkreślali, że ich głosowanie to nie tylko akt polityczny, ale i gest symboliczny – wyraz troski o kraj, który choć daleko, wciąż pozostaje bliski.
„Nie chodziło mi o partię, chodziło mi o Polskę” – powiedział Marek, 54-letni emigrant z New Jersey, który po raz pierwszy od 10 lat zdecydował się pójść do urny. „Czasem trzeba coś zrobić, żeby mieć czyste sumienie – niezależnie od tego, kto wygra”.
Podsumowanie
Rekordowa frekwencja wśród Polonii amerykańskiej to bez wątpienia jedno z najważniejszych zjawisk tegorocznych wyborów. Pokazuje, że mimo odległości geograficznej, Polacy w USA wciąż żywo interesują się losem ojczyzny, chcą współdecydować o jej przyszłości i nie zamierzają pozostawać bierni. Ich zaangażowanie to także sygnał dla klasy politycznej w kraju – że odpowiedzialność za Polskę to sprawa globalna, a głosy spoza kraju mają nie tylko wagę polityczną, ale i moralną.