PILNE: Hołownia rezygnuje — Oto, co się stało

By | July 8, 2025

:

W świecie polityki nic nie dzieje się bez powodu. Rezygnacja Szymona Hołowni z funkcji Marszałka Sejmu — nawet jeśli byłaby tylko hipotetyczna — wywołałaby prawdziwą burzę w polskim życiu publicznym. Choć oficjalnie nie potwierdzono takiego scenariusza, warto rozważyć, jak wyglądałaby Polska po jego odejściu. Jakie byłyby przyczyny? Kto by skorzystał? A kto straciłby najwięcej?

Szymon Hołownia, jako lider Polski 2050 i jeden z architektów Trzeciej Drogi, odegrał kluczową rolę w zbudowaniu obecnej koalicji rządzącej. Jego obecność w Sejmie jako Marszałka miała być gwarancją nowego stylu polityki — bardziej obywatelskiego, spokojniejszego, opartego na debacie, a nie krzyku.

Jego potencjalna rezygnacja byłaby symbolicznym końcem tej idei. Dla wielu wyborców był on nadzieją na to, że polityka może wyglądać inaczej. Odejście mogłoby być odebrane jako porażka idei centrum – między PO a PiS – czyli dokładnie tej przestrzeni, którą Hołownia miał zagospodarować.

Od samego początku kadencji nowego rządu widać było, że koalicja obywatelska, Lewica i Trzecia Droga mówią różnymi językami. Hołownia, mimo że oficjalnie reprezentuje jedną z partii koalicyjnych, wielokrotnie wypowiadał się w sposób niezależny. Przypomnijmy jego krytykę działań ministra sprawiedliwości Adama Bodnara czy sposób prowadzenia debat sejmowych, gdzie często odbierał głos przedstawicielom PiS, wzbudzając kontrowersje.

Czy rezygnacja byłaby efektem politycznej presji ze strony PO, która coraz częściej domaga się pełnej lojalności od wszystkich koalicjantów? A może to raczej efekt osobistego zmęczenia, potrzeby powrotu do „normalności”, o której Hołownia mówił już wielokrotnie w wywiadach?

Donald Tusk, jako premier, opiera swoją większość na kruchym porozumieniu między trzema różnymi blokami politycznymi. Odejście Hołowni mogłoby być sygnałem, że to porozumienie zaczyna się rozpadać. PSL, będący dotąd lojalnym partnerem, może zacząć się dystansować, a Lewica — już teraz niezadowolona z roli „młodszego brata” — mogłaby uznać, że pora na nowe rozdanie.

W takiej sytuacji PiS, mimo bycia w opozycji, zyskuje nową przestrzeń do działania. W mediach i na ulicach natychmiast pojawiłyby się spekulacje o możliwym rozpadzie rządu, przyspieszonych wyborach lub próbach zbudowania nowej większości parlamentarnej.

Krytycy Hołowni od dawna twierdzą, że nie radzi sobie z presją polityczną. Zarzucają mu brak stanowczości, nadmierną moralizatorską narrację i oderwanie od realiów politycznych. Rezygnacja — nawet jeśli podyktowana względami osobistymi — zostałaby natychmiast odczytana jako akt kapitulacji.

Z drugiej strony jego zwolennicy mogliby uznać to za gest odwagi. W końcu ilu polityków w Polsce potrafi powiedzieć „dość” zanim system ich zniszczy?

W przypadku rzeczywistej rezygnacji Hołowni, koalicja musiałaby szybko wskazać nowego marszałka. Zgodnie z umową koalicyjną, już w listopadzie 2025 miało dojść do rotacji — na fotel marszałka miał wejść Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy.

Przyspieszenie tego procesu mogłoby jednak zostać źle odebrane — jako dowód na to, że cała „nowa polityka” była tylko fasadą dla partyjnych interesów. A Czarzasty, choć doświadczony, nie wzbudza takiej samej sympatii społecznej, co Hołownia. Wizerunkowo byłaby to poważna strata dla koalicji.

Nawet jeśli Hołownia pozostałby posłem, jego brak w fotelu marszałka oznaczałby wyraźną zmianę tonu w polskim parlamencie. Sejm ponownie mógłby stać się areną brutalnych sporów, a nie miejscem instytucjonalnego dialogu. Jego styl — czasem surowy, ale zrównoważony — był czymś unikalnym na tle krzykliwych emocji innych polityków.

Dla części społeczeństwa jego rezygnacja byłaby sygnałem, że „normalność” w polityce jeszcze nie nadeszła. Że nawet ci, którzy obiecywali nową jakość, nie są w stanie przetrwać w realiach polskiej polityki.

Rezygnacja Szymona Hołowni z funkcji marszałka Sejmu byłaby wydarzeniem o gigantycznym znaczeniu — symbolicznym, politycznym i społecznym. Nawet jeśli do niej nie doszło, sama możliwość jej wystąpienia pokazuje, jak niestabilny jest obecny układ sił w Polsce.

Dla jednych byłby to dowód słabości Hołowni. Dla innych – jego siły i uczciwości. Ale jedno jest pewne: polityczna mapa Polski musiałaby zostać przerysowana od nowa.

Leave a Reply