
Państwowe spółki “odchudzone” o kilkadziesiąt miliardów. Oto “Skarby Tuska” po cłach
Od kilku tygodni w mediach i debacie publicznej coraz częściej pojawia się temat spadku wartości państwowych spółek giełdowych. W centrum tej dyskusji znajduje się rzekome „odchudzenie” majątku narodowego o kilkadziesiąt miliardów złotych, które według krytyków rządu Donalda Tuska ma być konsekwencją jego działań i decyzji gospodarczych. W tej narracji często pojawia się określenie „Skarby Tuska” — ironicznie odnoszące się do tego, co pozostało z państwowego majątku po objęciu władzy przez nową koalicję rządzącą.
Jednym z czynników mających wpływać na wycenę polskich spółek giełdowych są także globalne zjawiska, takie jak wojny celne, zmiany polityki monetarnej głównych banków centralnych, inflacja oraz kryzysy geopolityczne. Warto zatem przyjrzeć się zarówno czynnikom wewnętrznym, jak i zewnętrznym wpływającym na wartość spółek Skarbu Państwa oraz zrozumieć, czy rzeczywiście mamy do czynienia z „kradzieżą narodowego majątku”, czy może z typową dla rynków kapitałowych zmiennością.
Dziedzictwo rządów PiS – rozbudowa państwowego kapitału
Aby zrozumieć kontekst obecnej sytuacji, należy cofnąć się do lat rządów Prawa i Sprawiedliwości (2015–2023), kiedy to mocno stawiano na umacnianie państwowego kapitału. Spółki Skarbu Państwa były regularnie wykorzystywane do realizacji celów politycznych – czy to poprzez inwestycje infrastrukturalne, wspieranie rządowych projektów (np. Centralny Port Komunikacyjny), czy poprzez przejmowanie strategicznych sektorów gospodarki, jak energetyka, przemysł chemiczny, czy bankowość.
Często jednak działania te budziły wątpliwości ekonomistów i inwestorów – z jednej strony bowiem państwowe spółki rosły pod względem formalnym, z drugiej zaś ich struktury finansowe bywały sztucznie nadmuchiwane, a efektywność zarządzania pozostawiała wiele do życzenia. Przypadki nepotyzmu, nieprzejrzystości i decyzji biznesowych motywowanych polityką to tylko niektóre z zarzutów, jakie kierowano wobec zarządów tych firm.
Zmiana władzy i zmiana narracji
Po wyborach parlamentarnych w 2023 roku nowa koalicja rządząca z Donaldem Tuskiem na czele przejęła stery państwa, w tym również nadzór właścicielski nad spółkami Skarbu Państwa. Jedną z zapowiadanych reform była depolityzacja zarządów, wprowadzenie zasad korporacyjnego nadzoru oraz rozliczenie poprzednich władz z kontrowersyjnych decyzji.
Tymczasem na giełdzie zaczął się zauważalny spadek wyceny spółek z udziałem państwa. W ciągu pierwszych trzech miesięcy 2024 roku kapitalizacja niektórych z nich zmniejszyła się nawet o 30%. Przykładowo, PKN Orlen, który przez lata był symbolem ekspansji państwowego kapitału, stracił miliardy na wartości, podobnie jak Lotos, KGHM, PKO BP czy Grupa Azoty.
Przykład PKN Orlen
Orlen, który za rządów Daniela Obajtka był nie tylko koncernem paliwowym, ale również inwestorem w media (przejęcie Polska Press), energetykę odnawialną czy rafinerie zagraniczne, został brutalnie zweryfikowany przez rynek. W momencie, gdy nowy zarząd zaczął audytować poprzednie decyzje, ujawniono szereg problemów – m.in. niedoszacowane zobowiązania, wątpliwe przejęcia, czy też koszty polityczne działań „PR-owych”.
Rynki finansowe, które cenią stabilność, transparentność i przewidywalność, zareagowały na to wszystko nerwowo. Wielu inwestorów zaczęło wyprzedawać akcje, przewidując turbulencje oraz potencjalne straty. Spadek wartości Orlenu to jeden z najbardziej jaskrawych przykładów obecnej sytuacji.
Czy Donald Tusk odpowiada za spadki?
Krytycy obecnego rządu, w tym politycy PiS, obarczają Tuska i jego ludzi odpowiedzialnością za gwałtowny spadek wyceny spółek państwowych. Zarzuty te opierają się na twierdzeniu, że działania nowej władzy zniechęciły inwestorów, podważyły wiarygodność zarządów oraz naraziły spółki na destabilizację.
Jednak zwolennicy Tuska wskazują, że obecna wycena to rezultat wyłącznie korekty rynku i odkłamywania poprzednich narracji. Ich zdaniem, spółki Skarbu Państwa były „przepompowane” sztucznie, a ich realna wartość była znacznie niższa niż ta notowana w ostatnich miesiącach rządów PiS. Dodatkowo podkreślają, że czyszczenie zarządów i wprowadzanie transparentnych zasad zarządzania to długoterminowe działania, które muszą początkowo kosztować, by przynieść zyski w przyszłości.
Wpływ globalnych ceł i napięć gospodarczych
Oprócz czynników krajowych, warto zwrócić uwagę na tło międzynarodowe. W ostatnich miesiącach nasiliły się napięcia gospodarcze między Chinami, USA a Unią Europejską. Pojawiły się nowe taryfy celne na niektóre towary przemysłowe, w tym na surowce i komponenty niezbędne dla polskiego przemysłu chemicznego i energetycznego.
KGHM, Grupa Azoty czy JSW są szczególnie podatne na globalne zmiany cen surowców oraz ograniczenia w dostępie do rynków eksportowych. Dla wielu z nich wzrost ceł oznacza spadek konkurencyjności oraz wyższe koszty produkcji. To również wpływa na notowania giełdowe.
Zatem „cła Tuska”, jak ironicznie nazywają to niektórzy komentatorzy, niekoniecznie są rezultatem decyzji samego premiera, lecz częścią szerszej układanki geopolitycznej. Jednak polityka komunikacyjna rządu nie zawsze potrafiła jasno wyjaśnić tę sytuację opinii publicznej, co pogłębiało narrację o „upadku polskiego kapitału”.
Komentarze ekspertów
Wielu niezależnych analityków giełdowych wskazuje, że paniczne reakcje inwestorów są zrozumiałe w krótkim okresie, ale niekoniecznie mają odzwierciedlenie w długoterminowym potencjale spółek. Zdaniem prof. Marka Belki, byłego prezesa NBP, obecna sytuacja to „naturalna korekta po latach politycznej interwencji w gospodarkę”. Z kolei ekonomista dr Wojciech Kaczmarczyk zaznacza:
> „Zamiast mówić o stracie kilkudziesięciu miliardów, powinniśmy mówić o urealnieniu wyceny. To, co działo się w niektórych spółkach, przypominało piramidę finansową opartą na PR-ze i narracji sukcesu”.
Nie brakuje jednak głosów przeciwnych. Dla wielu inwestorów decyzje o usuwaniu całych zarządów w jeden dzień, ogłaszanie publicznych audytów oraz kampanie medialne wokół „sprzątania po PiS” to sygnał niestabilności. Rynki nie lubią rewolucji – wolą ewolucję.
Co dalej z “Skarbami Tuska”?
Przed rządem stoi poważne wyzwanie – jak odzyskać zaufanie inwestorów i jednocześnie przeprowadzić reformy, które zapobiegłyby dalszemu „rozmrażaniu” państwowego majątku. W planach Ministerstwa Aktywów Państwowych znajduje się nowa ustawa o zasadach nadzoru właścicielskiego, która miałaby wprowadzić przejrzystość i mechanizmy kontroli podobne do tych, które funkcjonują w krajach skandynawskich.
Premier Tusk zapowiedział także przegląd wszystkich strategicznych inwestycji z ostatnich ośmiu lat oraz wstrzymanie projektów, które nie spełniają norm efektywności ekonomicznej. Jednocześnie resort finansów pracuje nad stworzeniem funduszy wspierających innowacyjność i zrównoważony rozwój w sektorze spółek publicznych.
Społeczne postrzeganie
Na ulicy przeciętny obywatel nie odczuwa bezpośrednio spadku kapitalizacji KGHM czy Orlenu. Jednak polityczne wykorzystanie tego tematu przez opozycję sprawia, że narasta poczucie chaosu. Narracja o „rozgrabianiu majątku narodowego” trafia na podatny grunt w społeczeństwie zmęczonym inflacją, kredytami i niepewnością gospodarczą.
Z drugiej strony, dla wielu osób była to także okazja do refleksji nad rzeczywistą rolą państwa w gospodarce. Czy państwo powinno posiadać tak rozbudowany portfel inwestycyjny? Czy może lepszym rozwiązaniem byłoby skoncentrowanie się na kilku strategicznych sektorach i oddanie reszty w ręce rynku?
Podsumowanie
Spadek wartości państwowych spółek o kilkadziesiąt miliardów złotych to złożone zjawisko wynikające zarówno z decyzji politycznych, jak i globalnych uwarunkowań ekonomicznych. Nie sposób jednoznacznie obarczyć winą ani obecnego, ani poprzedniego rządu – choć obie strony konfliktu politycznego usilnie próbują narzucić swoją narrację.
„Skarby Tuska” to nie tylko ironiczne określenie, ale również wyzwanie: jak zreformować sektor państwowy, by był efektywny, przejrzysty i odporny na polityczne zawieruchy. Czy się to uda? Odpowiedź poznamy zapewne dopiero za kilka lat – a na razie trwa walka o przekonania opinii publicznej, zaufanie inwestorów i kształtowanie obrazu przyszłości polskiej gospodarki.