Oburzenie po wizycie Nawrockiego w Kłodzku. Mieszkańcy mają żal

By | May 16, 2025

Oburzenie po wizycie Nawrockiego w Kłodzku. Mieszkańcy mają żal

Wizyta kandydata na prezydenta Karola Nawrockiego w Kłodzku, niewielkim mieście na Dolnym Śląsku, która miała być elementem ogólnopolskiej kampanii wyborczej, wywołała nieoczekiwane emocje. Zamiast oklasków i entuzjazmu, spotkała się z wyraźnym rozczarowaniem i oburzeniem części mieszkańców. Powód? Według wielu lokalnych głosów – ignorancja, brak kontaktu z realnymi problemami regionu oraz kontrowersyjne wypowiedzi samego polityka.

Spotkanie, które miało być symbolicznym gestem

Karol Nawrocki, prowadzący kampanię pod hasłem „Godność. Tradycja. Bezpieczeństwo”, odwiedza mniejsze miejscowości, gdzie – jak sam deklaruje – „biją prawdziwe serca Polski”. Wizyta w Kłodzku była zapowiadana jako symboliczna: miał to być wyraz szacunku dla tzw. Polski powiatowej, często pomijanej przez elity polityczne.

Spotkanie odbyło się na Rynku pod Ratuszem. Władze miejskie, choć zachowały neutralność, udostępniły miejsce, a lokalne media relacjonowały wydarzenie na żywo. Oczekiwania mieszkańców były duże – liczyli na konkrety, zainteresowanie sprawami regionu i szczery dialog. Tymczasem – jak relacjonują uczestnicy – rzeczywistość okazała się inna.

Kontrowersyjne wypowiedzi i „spacer w stylu PRL”

Podczas swojego wystąpienia Nawrocki skupił się głównie na sprawach ogólnopolskich: bezpieczeństwie narodowym, polityce historycznej, walce z ideologią gender i obronie tradycyjnych wartości. Ani słowem nie wspomniał o kluczowych problemach regionu: trudnej sytuacji służby zdrowia w powiecie kłodzkim, dramatycznym stanie lokalnej infrastruktury kolejowej, czy braku inwestycji w miejsca pracy.

– Czuliśmy się, jakby przyjechał tu tylko po zdjęcie na tle Ratusza, a nie porozmawiać z nami – mówi pani Renata, nauczycielka z Kłodzka. – Zero odniesienia do naszej codzienności.

Do oburzenia przyczyniło się także zachowanie sztabu kandydata. Po przemówieniu Nawrocki odbył tzw. „spacer po mieście” w obstawie ochrony i lokalnych polityków, nie zatrzymując się na rozmowy z przechodniami. Wielu mieszkańców oceniło to jako „szopkę propagandową w stylu PRL” – przygotowaną dla kamer, bez kontaktu z realnymi ludźmi.

Zlekceważenie pytań mieszkańców

Jeszcze większy niesmak wywołał fakt, że mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie przewidziano żadnej sesji pytań i odpowiedzi. Jak twierdzi pan Artur, emerytowany kolejarz:
– Miałem przygotowane pytanie o reaktywację linii do Stronia Śląskiego. To ważny temat dla wielu rodzin. Ale nie dano nam nawet mikrofonu. Tylko przemowa, zdjęcia i do auta.

Grupy młodzieży, które chciały zapytać o plany kandydata wobec edukacji i rynku pracy, również nie doczekały się odpowiedzi. – Nie jesteśmy tylko tłem do kampanii, mówili rozgoryczeni studenci lokalnego technikum.

Reakcja lokalnych władz i społeczników

Choć samorządowcy oficjalnie nie komentują przebiegu wizyty, kilku radnych miasta nie ukrywa rozczarowania. Radna niezależna Anna Lipińska napisała w mediach społecznościowych:

„Kiedy zapraszamy kandydatów do Kłodzka, liczymy na otwartość, dialog i szacunek. Tymczasem zobaczyliśmy polityczny monolog. Szkoda.”

Stowarzyszenie „Nowe Kłodzko”, które od lat działa na rzecz rozwoju regionu, wystosowało list otwarty, w którym zarzuca kandydatowi „instrumentalne traktowanie społeczności lokalnej i ignorowanie realnych potrzeb Dolnego Śląska”.

Oświadczenie sztabu: „Nieporozumienie i manipulacja”

W odpowiedzi na medialną burzę, sztab Karola Nawrockiego opublikował krótkie oświadczenie:

„Wizyta w Kłodzku była częścią napiętego grafiku kampanii. Pan Karol Nawrocki spotkał się z przedstawicielami lokalnych organizacji, odwiedził miejsca ważne dla tożsamości miasta. Próby przedstawienia wydarzenia jako oderwanego od lokalnego kontekstu są nieuczciwe i służą politycznym przeciwnikom.”

Nie wspomniano jednak o zarzutach braku dialogu czy pominięcia konkretnych tematów lokalnych. To jeszcze bardziej rozzłościło wielu mieszkańców, którzy uznali, że zostali potraktowani „jak publiczność, a nie jak obywatele”.

Echo w ogólnopolskich mediach

Sprawa błyskawicznie trafiła do ogólnopolskich serwisów informacyjnych. „Gazeta Wyborcza” zatytułowała jeden z artykułów: „Kampania bez kontaktu. Nawrocki w Kłodzku i głosy zawodu”, natomiast konserwatywna „Gazeta Polska” broniła kandydata, twierdząc, że „lewicowe media wykorzystują incydent do ataku na wartości patriotyczne”.

W mediach społecznościowych rozgorzała gorąca debata. Część internautów broniła Nawrockiego, argumentując, że „nie może on znać wszystkich lokalnych problemów”, inni odpowiadali: „Jeśli nie zna – niech nie kandyduje na prezydenta”.

Polityczne konsekwencje?

Czy oburzenie po wizycie w Kłodzku odbije się na notowaniach Karola Nawrockiego? Trudno przewidzieć. Według ostatnich sondaży jego poparcie oscyluje wokół 26–28%, co daje mu miejsce w ścisłej czołówce. Jednak kampania to nie tylko liczby – to także emocje, symboliczne gesty i umiejętność słuchania.

Politolog dr Michał Wyrzykowski z Uniwersytetu Wrocławskiego komentuje:

„Ten incydent pokazuje, jak ważna w dzisiejszej polityce jest autentyczność. Nawet najlepiej przygotowane przemówienie nie zastąpi kontaktu z ludźmi. A jeśli lokalna społeczność czuje się zlekceważona, to taki gest może wrócić rykoszetem w drugiej turze.”

Głos mieszkańców: „Nie jesteśmy statystami”

Wielu mieszkańców Kłodzka podkreśla, że nie chodzi im o sympatie partyjne czy ideologiczne spory, ale o potrzebę zauważenia ich codziennych problemów. Brak lekarzy, fatalne drogi, odpływ młodych ludzi, zamknięte połączenia kolejowe – to tematy, które powinni podejmować wszyscy kandydaci, niezależnie od poglądów.

– Chcemy, żeby przyszły prezydent wiedział, gdzie leży Kłodzko, czym żyją jego mieszkańcy i czego od niego oczekują – mówi pan Zbyszek, właściciel lokalnego sklepu. – Nie potrzebujemy pokazówki, tylko zainteresowania.

Podsumowanie

Wizyta Karola Nawrockiego w Kłodzku miała być częścią kampanii blisko ludzi. Wyszła z niej historia o polityku, który nie wyszedł poza własny scenariusz. Choć sztab stara się bagatelizować sprawę, to nastroje wśród mieszkańców Dolnego Śląska są wyraźnym sygnałem: w XXI wieku nawet najmniejsze miejscowości oczekują prawdziwej rozmowy, a nie tylko obecności kamer i sloganów.

W kolejnych tygodniach kampanii okaże się, czy Nawrocki i inni kandydaci wyciągną z tego incydentu wnioski. Kłodzko przemówiło głośno – i choć to tylko jedno z tysięcy polskich miast, jego głos może mieć znaczenie w decydującym momencie wyborów.

Leave a Reply