
Nie żyje Bruno Pizzul. Legendarny włoski komentator, który przez długi czas związany był z włoską kadrą, zmarł w wieku 86 lat. – Zawsze był gospodarzem, zawsze był charyzmatyczny, zawsze miał swoje zdanie. Wielka postać dziennikarstwa – powiedział Mateusz Borek w Kanale Sportowym.
Smutne wieści napłynęły do nas z Włoch w środowy poranek. W wieku 86 lat zmarł legendarny komentator Bruno Pizzul. Dziennikarz przez lata był związany z transmisjami meczów reprezentacji Włoch. Relacjonował także dramatyczne wydarzenia ze stadionu Heysel, gdzie w finale Pucharu Europy zginęło 39 osób.
Nie żyje Bruno Pizzul. Dziennikarze wspominają legendarnego komentatora
Pizzul urodził się w 1938 roku i na początku próbował sił w piłce nożnej. Grał między innymi w Catanii i Cremonese. Po zakończeniu kariery zajął się dziennikarstwem i w 1969 roku dołączył do włoskiej telewizji RAI. W 1986 roku został głównym komentatorem spotkań włoskiej reprezentacji. Funkcję tę pełnił aż do 2002 roku. Wówczas skomentował ostatnie starcie włoskiej kadry, kiedy ta zmierzyła się ze Słowenią.
W trakcie kariery relacjonował wydarzenia z mistrzostw świata i Europy. Jego głos był bardzo rozpoznawalny dla ludzi z tamtego pokolenia, dzięki czemu stał się legendą włoskiego dziennikarstwa. Zmarłego Pizzula wspomnieli w Kanale Sportowym Mateusz Borek i Tomasz Lipiński, który porównał go do legendarnego polskiego komentatora Jana Ciszewskiego.
– Czy podczas pielgrzymek po stadionach przeciąłeś się z nim? Bo to taki Jan Ciszewski – zapytał Lipiński Borka. – Przeciąłem się. Wtedy to był już starszy, schorowany pan. Muszę natomiast powiedzieć, że w moich stronach można było złapać przez antenę satelitarną Rai UNO. Muszę więc powiedzieć, że jako wielki fan piłki włoskiej, byłem oszołomiony, gdy doświadczałem tych magazynów. Zawsze był gospodarzem, zawsze był charyzmatyczny, zawsze miał swoje zdanie. Wielka postać dziennikarstwa – odpowiedział.