Nieprawidłowości w wyborach prezydenckich. Niebywałe, w ilu komisjach stwierdzono błędy

By | July 25, 2025

Nieprawidłowości w wyborach prezydenckich. Niebywałe, w ilu komisjach stwierdzono błędy

Wybory prezydenckie, które miały być świętem demokracji, znów wzbudzają kontrowersje. Najnowsze informacje wskazują, że w setkach obwodowych komisji wyborczych doszło do licznych nieprawidłowości. Państwowa Komisja Wyborcza oraz organizacje monitorujące proces wyborczy otrzymują coraz więcej zgłoszeń dotyczących błędów proceduralnych, braków w dokumentacji oraz wątpliwości co do rzetelności liczenia głosów.

Skala problemu zaskoczyła wszystkich

Według wstępnych danych opublikowanych przez PKW, błędy wykryto aż w 317 komisjach wyborczych na terenie całego kraju. Dotyczą one głównie nieprawidłowego sporządzenia protokołów, braków podpisów członków komisji, błędów matematycznych w zliczaniu głosów, a nawet przypadków znikających kart do głosowania.

— To sytuacja absolutnie nieakceptowalna. Każdy błąd w procedurach wyborczych godzi w fundamenty demokracji — powiedział dr hab. Tomasz Wojtunik, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Najwięcej uchybień w dużych miastach

Nieprawidłowości wystąpiły zarówno w małych gminach, jak i w dużych aglomeracjach. Szczególnie niepokojące są dane z Warszawy, Krakowa i Wrocławia. W stolicy błędy stwierdzono w ponad 50 komisjach, w Krakowie w 34, a we Wrocławiu w 29.

W części przypadków chodziło o zaginione karty do głosowania, które nie zostały ujęte w końcowych protokołach. W innych — członkowie komisji błędnie przyporządkowywali głosy do kandydatów lub nieprawidłowo sumowali wyniki.

Niezgodności z kodeksem wyborczym

W raporcie przygotowanym przez Fundację Wolne Wybory wskazano, że co najmniej 112 komisji dopuściło się działań niezgodnych z Kodeksem wyborczym. Dotyczy to m.in. przedwczesnego otwierania urn, zakazu fotografowania protokołów przez mężów zaufania, czy też niedopuszczenia obserwatorów obywatelskich do lokali wyborczych.

— Mieliśmy przypadek w Łodzi, gdzie obserwator został wyproszony z lokalu „ze względu na brak legitymacji”, mimo że miał wszystkie wymagane dokumenty — informuje Anna Gawryluk, koordynatorka monitoringu wyborów z ramienia Obywateli RP.

Reakcja PKW i rządu

Państwowa Komisja Wyborcza zapowiedziała już kontrolę wewnętrzną i wyciągnięcie konsekwencji wobec przewodniczących komisji, które dopuściły się rażących naruszeń. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji z kolei zapewnia, że “incydenty nie miały wpływu na ogólny wynik wyborów”, jednak opozycja żąda ponownego przeliczenia głosów w niektórych okręgach.

Lider największego ugrupowania opozycyjnego, Donald Tusk, podczas konferencji prasowej stwierdził:

— Jeśli nie możemy mieć zaufania do procesu wyborczego, to oznacza, że demokracja w Polsce jest poważnie zagrożona. Domagamy się jawnych i publicznych kontroli wszystkich kontrowersyjnych protokołów.

Interwencja międzynarodowych obserwatorów

Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), której obserwatorzy przyglądali się przebiegowi głosowania, również odnotowała szereg uchybień. W swoim raporcie piszą o „zauważalnych nieprawidłowościach proceduralnych” i „braku transparentności w kilku kluczowych lokalach wyborczych”.

— To, co się dzieje, przypomina nam sytuacje z krajów, gdzie demokracja jest w odwrocie. Polska powinna stanąć na wysokości zadania i zadbać o pełną przejrzystość procesu — oświadczył Michael Roth, obserwator OBWE.

Społeczne konsekwencje

W mediach społecznościowych zawrzało. Internauci udostępniają zdjęcia protokołów z błędami, filmy z komisji oraz relacje o długich kolejkach i problemach z dopisaniem się do spisu wyborców.

— Mój głos zniknął. Dopisałem się do listy wyborców, ale w lokalu mnie nie było. Pytam: kto w takim razie zagłosował za mnie? — pisze jeden z użytkowników Twittera.

Z kolei znana aktywistka społeczna, Elżbieta Podleśna, opublikowała dokumenty z jednej z komisji, które miały różnić się od oficjalnych danych podanych przez PKW.

Czy wybory trzeba będzie powtórzyć?

Pojawiają się pytania, czy w związku ze skalą nieprawidłowości możliwe będzie złożenie skutecznego protestu wyborczego. Zgodnie z prawem, każdy obywatel może złożyć protest do Sądu Najwyższego w ciągu 14 dni od ogłoszenia oficjalnych wyników. Do tej pory wpłynęło już ponad 5 tysięcy protestów.

Sąd Najwyższy ma czas do 60 dni na rozpatrzenie wszystkich protestów i wydanie orzeczenia. W wyjątkowych przypadkach, jeśli zostanie udowodnione, że błędy mogły wpłynąć na końcowy wynik, sąd może zarządzić ponowne przeliczenie głosów lub nawet powtórzenie wyborów w wybranych okręgach.

Konkluzja

Wybory prezydenckie 2025 miały być symbolem dojrzałości polskiej demokracji. Tymczasem setki uchybień, błędów i naruszeń procedur budzą poważne wątpliwości co do ich uczciwości. Politycy, prawnicy i obywatele czekają teraz na rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego, który może mieć decydujący głos w tej sprawie. Czy Polska stanie na wysokości zadania i udowodni, że potrafi rozliczyć się ze swoich błędów? Odpowiedź poznamy w najbliższych tygodniach.

Leave a Reply