
Niepojęte, na co wydano 500 tys. zł z KPO. Polacy są wściekli
W ostatnich dniach opinię publiczną zelektryzowała informacja dotycząca kontrowersyjnego wydatku z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Według ujawnionych dokumentów, na jeden z projektów w ramach funduszy unijnych przeznaczono aż 500 tysięcy złotych. Problem w tym, że cel, na który wydano te środki, budzi ogromne wątpliwości, a wielu obywateli pyta wprost: „Jak to możliwe, że pieniądze przeznaczone na odbudowę gospodarki po pandemii zostały spożytkowane w taki sposób?”.
Sprawa wyszła na jaw po tym, jak w mediach społecznościowych opublikowano fragment sprawozdania z realizacji projektów finansowanych z KPO. Wynika z niego, że pół miliona złotych zostało przeznaczone na organizację „cyklu spotkań integracyjno-promocyjnych” dla wybranej grupy uczestników, w tym przedstawicieli administracji, sektora pozarządowego oraz przedsiębiorców. Jak czytamy w raporcie, wydarzenia te miały na celu „wzmocnienie współpracy międzysektorowej, rozwój dialogu obywatelskiego oraz promocję wartości europejskich”.
„Spotkania” w luksusowych warunkach
Szybko okazało się, że pod enigmatycznym określeniem „spotkania integracyjno-promocyjne” kryją się trzydniowe wyjazdy do ekskluzywnych ośrodków wypoczynkowych. Według ustaleń dziennikarzy, uczestnicy nocowali w hotelach o standardzie co najmniej czterech gwiazdek, a program obejmował nie tylko wykłady i panele dyskusyjne, lecz także bankiety, występy artystyczne oraz atrakcje rekreacyjne, w tym rejsy łodziami i degustacje win.
Koszt pojedynczego takiego wydarzenia przekraczał 160 tysięcy złotych, a uczestniczyło w nim średnio około 50 osób. Daje to w przeliczeniu ponad 3 tysiące złotych na jednego uczestnika. To właśnie ta kwota stała się punktem zapalnym w debacie publicznej — wielu komentatorów wskazuje, że za takie pieniądze można by sfinansować kilkumiesięczne stypendia dla zdolnej młodzieży, zakupić sprzęt medyczny czy przeprowadzić modernizację szkół.
Fala krytyki w sieci
W mediach społecznościowych pojawiły się setki komentarzy oburzonych obywateli. Internauci nie kryją gniewu:
> „Mieli odbudowywać gospodarkę po pandemii, a wydają kasę na imprezy dla wybranych. Skandal!” – napisał jeden z użytkowników platformy X (dawny Twitter).
> „500 tys. zł za trzy wyjazdy? Ile z tego poszło na faktyczne wsparcie gospodarki, a ile na przyjemności?” – pyta retorycznie inny komentator.
Niektórzy poszli jeszcze dalej, domagając się szczegółowego audytu wszystkich wydatków z KPO i publikacji pełnej listy beneficjentów.
Odpowiedź organizatorów
Organizator projektu – konsorcjum dwóch fundacji – w swoim oświadczeniu podkreśliło, że wszystkie działania zostały zrealizowane zgodnie z umową i w ramach obowiązujących przepisów.
„Celem wydarzeń było stworzenie przestrzeni do wymiany doświadczeń, nawiązania kontaktów międzysektorowych i zainicjowania wspólnych projektów. Wysoki standard obiektów wynikał z wymogów logistycznych i dostępności odpowiedniej infrastruktury” – czytamy w komunikacie.
Fundacje zaznaczyły również, że środki z KPO mają szerokie spektrum przeznaczenia, a integracja i promocja wartości europejskich są jednym z priorytetów programu.
Polityczna burza
Sprawa błyskawicznie trafiła do polityków. Opozycja zarzuca rządowi i instytucjom pośredniczącym w dystrybucji środków brak nadzoru i tolerowanie marnotrawstwa.
– To przykład patologii, w której unijne fundusze służą wąskiej grupie osób zamiast społeczeństwu. Potrzebne są kontrole, a osoby odpowiedzialne za taki wydatek powinny ponieść konsekwencje – powiedział w Sejmie poseł jednego z klubów opozycyjnych.
Z kolei przedstawiciele partii rządzącej bronią się, twierdząc, że wydarzenia te wpisują się w cele KPO, a ataki opozycji mają charakter czysto polityczny. – Nie można sprowadzać całego projektu do prostych haseł. Rozwój społeczny, integracja i edukacja to równie ważne elementy odbudowy po pandemii – stwierdziła posłanka partii rządzącej.
Eksperci podzieleni
Ekonomiści i eksperci ds. funduszy unijnych są w tej sprawie podzieleni. Część uważa, że wydatki na promocję, networking i integrację mają sens, jeśli przynoszą długofalowe efekty. Inni wskazują jednak, że pół miliona złotych to suma nieproporcjonalna do potencjalnych korzyści, szczególnie w sytuacji, gdy wiele samorządów i instytucji boryka się z brakami w finansowaniu podstawowych usług.
Dr Katarzyna Nowak, ekspertka ds. polityki regionalnej, mówi wprost: – Wydatki z KPO powinny być szczególnie transparentne. W tym przypadku brakuje przekonującego uzasadnienia, dlaczego akurat taki standard i taka skala kosztów były konieczne.
Co dalej?
Najwyższa Izba Kontroli już zapowiedziała, że przyjrzy się tej sprawie w ramach szerszego audytu wydatkowania środków z KPO. Według zapowiedzi, wyniki kontroli mają zostać opublikowane jeszcze w tym roku.
Tymczasem rośnie presja społeczna, aby stworzyć publiczną bazę wszystkich projektów finansowanych z KPO wraz z dokładnym rozliczeniem wydatków. – Skoro to nasze, unijne pieniądze, mamy prawo wiedzieć, na co są wydawane – podkreślają aktywiści organizacji watchdogowych.
Symbol szerszego problemu
Choć sama kwota 500 tys. zł to ułamek budżetu całego KPO, dla wielu obywateli ta sprawa stała się symbolem braku przejrzystości i odpowiedzialności w zarządzaniu publicznymi pieniędzmi. W czasach, gdy rosną koszty życia, a szpitale i szkoły apelują o dodatkowe wsparcie, wiadomość o luksusowych wyjazdach za unijne środki działa jak iskra na suche drewno.
– Nie chodzi o to, że komuś zazdrościmy integracji. Chodzi o to, że te pieniądze mogły realnie poprawić życie setek osób, a poszły na trzydniowe „networkingi” w spa – podsumowuje jeden z mieszkańców Warszawy.