
Karol Nawrocki i tajemnicza propozycja. Czy zmieni bieg wyborów prezydenckich? (część II)
Według nieoficjalnych, ale powtarzających się doniesień medialnych, propozycja, którą otrzymał Karol Nawrocki, nie dotyczyła tylko funkcji, ale strategicznego sojuszu politycznego. Źródła zbliżone do obozu rządzącego mówią o próbie utworzenia “frontu patriotycznego” – szerokiej koalicji środowisk konserwatywnych, która miałaby dać Nawrockiemu realną szansę na pokonanie kandydata opozycji już w pierwszej turze wyborów.
Kulisy politycznej gry: wspólny kandydat prawicy?
Z naszych informacji wynika, że propozycja mogła pochodzić od liderów tzw. twardego jądra PiS, ale również od bardziej umiarkowanych działaczy Suwerennej Polski oraz środowisk skupionych wokół Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Ich wspólny cel: zapobiec powrotowi do Pałacu Prezydenckiego sił liberalnych i zatrzymać narastającą dezintegrację prawej strony sceny politycznej.
Kluczowym elementem propozycji miało być wystawienie Nawrockiego jako kandydata jedności – takiego, który nie budzi ostrej niechęci żadnej z frakcji prawicy, a jednocześnie posiada potencjał do zdobycia głosów umiarkowanego centrum. W zamian za poparcie miałby otrzymać pełne zaplecze organizacyjne i medialne Zjednoczonej Prawicy oraz możliwość wpływu na kształt przyszłego obozu władzy – niezależnie od wyniku samych wyborów.
Dlaczego właśnie Nawrocki?
Karol Nawrocki – doktor historii, były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, a obecnie prezes Instytutu Pamięci Narodowej – to postać wciąż stosunkowo świeża w polityce, ale już rozpoznawalna. Dla jednych – człowiek ideowy, nieugięty obrońca pamięci narodowej i wartości konserwatywnych. Dla innych – polityk bez doświadczenia wyborczego, z wizerunkiem zbyt sztywnym, by skutecznie rywalizować w ogólnopolskim starciu o Pałac Prezydencki.
Ale właśnie jego brak partyjnej przeszłości miał być jego największym atutem. Dla wielu wyborców zmęczonych wojną PO–PiS, Nawrocki może jawić się jako “trzecia droga w obrębie prawicy” – kandydat nienależący do żadnej ze skompromitowanych grup, ale gotowy realizować konserwatywny program.
– To człowiek bez politycznego bagażu, ale z jasnym światopoglądem – mówi anonimowy działacz PiS z Pomorza. – Ma autorytet, nie wdaje się w pyskówki, reprezentuje styl bardziej prezydencki niż partyjny. Taki kandydat może przyciągnąć także wyborców niezdecydowanych.
Nietypowość propozycji: nie stanowisko, a misja
Niecodzienne w całej sytuacji jest to, że propozycja, jaką miał otrzymać Nawrocki, nie dotyczyła żadnej konkretnej funkcji czy obietnicy władzy, a raczej zaproszenia do pełnienia określonej roli historycznej – jak mówią wtajemniczeni. W zamyśle pomysłodawców miałby on nie tylko wystartować, ale też nadać kampanii ton moralny, zbudować przekaz oparty na odpowiedzialności, wspólnocie i historycznej ciągłości państwa.
To bardzo odmienna strategia od tej, jaką przez lata prezentował obóz Jarosława Kaczyńskiego. Tam, gdzie wcześniej stawiano na polityczne zwarcie, teraz ma pojawić się kandydat z przekazem pojednawczym, ale lojalnym wobec idei patriotyzmu i suwerenności.
– Jeśli Nawrocki zgodzi się na tę rolę, zmieni nie tylko kształt tej kampanii, ale i sposób, w jaki w przyszłości będziemy rozumieć prezydenturę – twierdzi publicysta konserwatywnego tygodnika.
Wewnętrzne napięcia i pytania bez odpowiedzi
Nie wszyscy jednak w Zjednoczonej Prawicy są zachwyceni tym pomysłem. Dla części polityków – zwłaszcza tych, którzy sami liczą na nominację – ewentualna kandydatura Nawrockiego to cios w ambicje. W kuluarach mówi się, że niektórzy widzieliby na tym miejscu Beatę Szydło, Zbigniewa Ziobrę, a nawet Mariusza Błaszczaka. Pojawienie się “zewnętrznego” kandydata może więc wywołać poważne wewnętrzne napięcia.
Dodatkowo, Nawrocki – jako obecny prezes IPN – musiałby zrezygnować z tej funkcji, by móc prowadzić kampanię. A to oznacza również narażenie się na atak ze strony opozycji, która z pewnością zarzuciłaby mu upolitycznienie instytucji.
Czy decyzja zapadła?
Na razie Karol Nawrocki nie potwierdza doniesień. W krótkim oświadczeniu przesłanym do mediów jego biuro prasowe poinformowało, że „pan prezes koncentruje się obecnie na pracy merytorycznej w IPN i nie komentuje spekulacji politycznych”. Jednak w otoczeniu politycznym panuje przekonanie, że decyzja jest blisko i może zostać ogłoszona jeszcze przed wakacjami.
Jak twierdzą osoby związane z PiS, ostateczna decyzja będzie uzależniona nie tylko od osobistych ambicji Nawrockiego, ale też od sondaży i analizy szans. Jeśli z analiz wynikać będzie, że tylko on może realnie powalczyć z kandydatem opozycji, presja na jego start będzie ogromna.
Polityczny moment prawdy
Wszystko wskazuje na to, że propozycja, jaką otrzymał Nawrocki, to nie tylko polityczna ciekawostka, ale jeden z kluczowych elementów strategii wyborczej całej prawicy. W momencie, gdy Platforma Obywatelska coraz pewniej mówi o starcie Rafała Trzaskowskiego, a Lewica rozważa wystawienie Adriana Zandberga lub Włodzimierza Czarzastego, decyzja, kto stanie naprzeciwko nich z ramienia prawicy, może przesądzić o przyszłości Pałacu Prezydenckiego na kolejne pięć lat.
Czy Karol Nawrocki przyjmie tę nietypową ofertę i podejmie polityczne wyzwanie? Czy jego kandydatura naprawdę może zmienić układ sił? Czy Polska jest gotowa na prezydenta wywodzącego się z Instytutu Pamięci Narodowej, a nie z partyjnych struktur?