
Nawrocki i Grand Hotel. Onet ujawnia szokujące informacje na temat kandydata na prezydenta
Gdy na początku roku nazwisko Marka Nawrockiego pojawiło się na liście kandydatów na prezydenta, wielu komentatorów politycznych przyjęło tę wiadomość z umiarkowanym zainteresowaniem. Uważany za outsidera, przedsiębiorca z branży hotelarskiej i były doradca samorządowy, nie wzbudzał kontrowersji – do czasu. Jak wynika z ustaleń dziennikarzy Onetu, historia jego powiązań z Grand Hotelem w Zakopanem rzuca nowe światło na jego przeszłość, a niektóre fakty budzą poważne pytania o jego wiarygodność i moralną gotowość do objęcia najwyższego urzędu w państwie.
Początki kariery i „układ zakopiański”
Marek Nawrocki, 52-letni przedsiębiorca, rozpoczął swoją karierę w latach 90., kiedy to wraz z grupą wspólników przejął zarządzanie kilkoma ośrodkami wypoczynkowymi w Tatrach. Kluczową rolę odegrał wówczas Grand Hotel – luksusowy obiekt w centrum Zakopanego, który przez lata pozostawał pod zarządem spółki kontrolowanej przez rodzinę Nawrockiego. Jak ustalili dziennikarze Onetu, to właśnie w tym miejscu miało dochodzić do spotkań, które dziś można uznać za kontrowersyjne – z udziałem lokalnych polityków, biznesmenów i osób powiązanych z tzw. układem zakopiańskim.
Według jednego z byłych pracowników hotelu, który zgodził się rozmawiać z Onetem anonimowo, obiekt służył nie tylko jako miejsce luksusowego wypoczynku, ale także jako centrum nieformalnych negocjacji. – „To było miejsce, gdzie dogadywano różne interesy. Spotykali się tu ludzie, którzy dzielili między sobą strefy wpływów – od turystyki, przez deweloperkę, aż po zamówienia publiczne” – mówi informator.
Wątpliwe przetargi i spółka-córka
Szczególną uwagę zwraca działalność spółki-córki Grand Hotelu – TatraInvest. Firma ta, według dokumentów KRS, była formalnie niezależna, lecz wszystkie jej decyzje zatwierdzane były przez radę nadzorczą, w której przez wiele lat zasiadał sam Nawrocki. TatraInvest wygrywała w latach 2012–2017 przetargi na modernizację obiektów turystycznych w Zakopanem i okolicach o łącznej wartości przekraczającej 120 milionów złotych. Jak ustalili dziennikarze Onetu, część z tych przetargów miała charakter ograniczony, a w co najmniej trzech przypadkach pojawiają się wątpliwości co do kryteriów ich przyznania.
– „Procedury były pozornie zgodne z prawem, ale wszystko wyglądało na ustawione. Dokumentacja była pisana pod konkretną firmę, a konkurenci nie mieli realnych szans” – mówi były urzędnik zakopiańskiego magistratu, również proszący o anonimowość.
Ukryte udziały i fundusz zagraniczny
Najbardziej szokującą informacją, do której dotarł Onet, są dane dotyczące właścicielskiej struktury Grand Hotelu. Choć oficjalnie firma zarządzająca hotelem jest w pełni polska, z rejestru spółek zagranicznych na Cyprze wynika, że co najmniej 37% udziałów posiada fundusz inwestycyjny zarejestrowany w Nikozji – Aegean Ventures Ltd. Fundusz ten powiązany jest z firmą prawniczą, która wcześniej reprezentowała interesy osób zamieszanych w pranie brudnych pieniędzy w Europie Wschodniej. W dokumentach pojawia się również nazwisko Marka Nawrockiego – jako członka rady doradczej Aegean Ventures w latach 2014–2016.
Gdy dziennikarze Onetu zapytali sztab kandydata o te powiązania, otrzymali lakoniczną odpowiedź: „Pan Marek Nawrocki zakończył wszelką współpracę z Aegean Ventures przed ogłoszeniem swojej kandydatury i nie ma obecnie żadnych relacji z tą firmą”. Brak jednak jasnych dokumentów potwierdzających zerwanie tych związków.
Reakcje polityczne i komentarze ekspertów
Wiadomości ujawnione przez Onet odbiły się szerokim echem w świecie polityki. Kandydaci konkurencyjnych komitetów zażądali pełnej przejrzystości i publicznego wyjaśnienia sprawy. – „Nie możemy sobie pozwolić, by osoba z niejasną przeszłością i powiązaniami z funduszami o wątpliwej reputacji aspirowała do roli głowy państwa” – powiedział w programie „Kropka nad i” jeden z rywali Nawrockiego.
Z kolei prof. Maria Jarosz, ekspertka ds. etyki w życiu publicznym z Uniwersytetu Warszawskiego, ocenia, że sprawa Grand Hotelu stawia pod znakiem zapytania wiarygodność Nawrockiego. – „W sytuacji, gdy mamy do czynienia z tak poważnymi zarzutami dotyczącymi przeszłości kandydata, konieczne jest, by sam zainteresowany udostępnił pełną dokumentację swojej działalności. Milczenie może być odebrane jako forma przyznania się do winy” – podkreśla prof. Jarosz.
Sztab reaguje: „Atak polityczny”
W odpowiedzi na publikację Onetu sztab Marka Nawrockiego wydał oświadczenie, w którym oskarża media o prowadzenie zorganizowanej kampanii oszczerstw. „Artykuł Onetu to element szerszego planu dyskredytowania naszego kandydata przez ludzi powiązanych z obecnym układem politycznym. Marek Nawrocki nigdy nie złamał prawa i wszystkie jego działania były zgodne z obowiązującymi przepisami. Złożyliśmy już zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa zniesławienia” – czytamy w komunikacie.
Pomimo deklaracji o pełnej przejrzystości, Nawrocki nie pojawił się na planowanej konferencji prasowej, podczas której miał odpowiedzieć na pytania dziennikarzy.
Co dalej z kampanią?
Choć oficjalnie kampania Marka Nawrockiego trwa, a jego plakaty i spoty wyborcze nadal pojawiają się w przestrzeni publicznej, wielu komentatorów uważa, że ujawnione informacje mogą zakończyć jego polityczne ambicje. – „Wizerunek niezależnego przedsiębiorcy i patrioty został poważnie nadszarpnięty. Nawet jeśli nie ma tu dowodów na złamanie prawa, sama skala niejasności wystarczy, by wyborcy zaczęli wątpić” – mówi politolog dr Tomasz Czajka z UJ.