Nawrocki czy Trzaskowski? Ten kandydat bardziej opłaca się Mentzenowi. “Są naturalnymi sojusznikami”

By | May 27, 2025

Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, znalazł się w centrum medialnego zainteresowania po tym, jak zdecydował się publicznie ogłosić, że poddał się testowi na obecność substancji psychoaktywnych. Decyzja ta została podjęta w odpowiedzi na pojawiające się w przestrzeni publicznej spekulacje oraz zarzuty dotyczące jego zachowania podczas ostatnich wydarzeń z udziałem przedstawicieli władz państwowych.

Tło sprawy

W ciągu ostatnich tygodni w mediach społecznościowych oraz niektórych serwisach internetowych zaczęły pojawiać się anonimowe wpisy, insynuujące, że Karol Nawrocki mógł być pod wpływem środków odurzających w trakcie oficjalnych wystąpień. Pomówienia te, choć niepoparte dowodami, zyskały pewną popularność, szczególnie w środowiskach opozycyjnych, co skłoniło prezesa IPN do zdecydowanego kroku.

– „Nie mam nic do ukrycia. Jako urzędnik państwowy i osoba odpowiedzialna za pielęgnowanie pamięci narodowej, muszę dawać przykład transparentności i rzetelności. Dlatego podjąłem decyzję o wykonaniu testu na obecność narkotyków w organizmie” – powiedział Nawrocki podczas krótkiej konferencji prasowej.

Przebieg testu

Test został przeprowadzony w niezależnym laboratorium toksykologicznym w Warszawie. Zgodnie z informacjami podanymi przez biuro prasowe IPN, procedura objęła badanie moczu i krwi pod kątem obecności najczęściej stosowanych substancji psychoaktywnych, takich jak marihuana (THC), amfetamina, kokaina, opioidy oraz benzodiazepiny.

Badanie zostało przeprowadzone zgodnie z wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia oraz przy zachowaniu wszystkich zasad poufności i obiektywizmu. Wzięło w nim udział dwóch niezależnych toksykologów, którzy nie byli poinformowani, czyją próbkę badają, co miało zagwarantować pełną neutralność analizy.

Wyniki testu

Wyniki badań, które opublikowano w specjalnym komunikacie na stronie IPN, są jednoznaczne. Zarówno próbki krwi, jak i moczu nie wykazały obecności żadnych nielegalnych substancji psychoaktywnych. Test nie wykazał również śladów leków uspokajających czy przeciwbólowych, które mogłyby wpłynąć na percepcję lub zachowanie.

– „Z satysfakcją informuję opinię publiczną, że wyniki testu są negatywne. Mam nadzieję, że zakończy to raz na zawsze spekulacje oraz oszczerstwa kierowane pod moim adresem” – skomentował Karol Nawrocki w krótkim nagraniu wideo udostępnionym na platformie X (dawniej Twitter).

Reakcje opinii publicznej

Decyzja Nawrockiego o wykonaniu testu spotkała się z mieszanymi reakcjami. Zwolennicy docenili jego transparentność i determinację w walce z pomówieniami, podkreślając, że politycy i urzędnicy publiczni powinni być gotowi do takich gestów w sytuacjach kryzysowych.

– „To przykład odpowiedzialności publicznej. Nawrocki pokazał, że nie boi się stawić czoła oskarżeniom i potrafi działać z pełnym poszanowaniem zasad etyki urzędniczej” – powiedział dr hab. Andrzej Nowak, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Z kolei część komentatorów zauważyła, że cała sytuacja mogła być próbą odwrócenia uwagi od innych kontrowersyjnych działań IPN, zwłaszcza w kontekście ostatnich decyzji kadrowych oraz projektów ustawowych przygotowywanych przez instytut.

Nie zabrakło także głosów krytycznych wobec mediów, które – zdaniem niektórych analityków – zbyt pochopnie podchwyciły anonimowe doniesienia bez weryfikacji ich źródła. – „Wrzucanie do obiegu publicznego niesprawdzonych informacji podważa zaufanie do dziennikarstwa i niszczy reputacje. Sprawa Nawrockiego to jaskrawy przykład takiego mechanizmu” – oceniła Karolina Romanowska z Fundacji Wolne Słowo.

Kontekst polityczny

Karol Nawrocki kieruje Instytutem Pamięci Narodowej od 2021 roku. Jego kadencja przypadła na okres dużych napięć politycznych oraz zaostrzających się sporów o interpretację historii Polski XX wieku. W tym czasie IPN stał się instytucją o jeszcze większym znaczeniu symbolicznym i politycznym, co uczyniło jego prezesa celem ataków zarówno ze strony środowisk lewicowych, jak i liberalnych.

W ostatnich miesiącach IPN znalazł się w centrum kontrowersji po publikacji dokumentów dotyczących rzekomych kontaktów niektórych opozycyjnych polityków z dawnymi służbami PRL. Krytycy zarzucali instytutowi selektywność i upolitycznienie działań, a sama osoba prezesa Nawrockiego była wielokrotnie wymieniana jako ta, która podejmuje decyzje kierując się nie tylko interesem naukowym, ale i politycznym.

Wnioski i dalsze kroki

Sam Nawrocki zapowiedział, że nie zamierza dochodzić roszczeń wobec osób, które rozpowszechniały nieprawdziwe informacje na jego temat. Jak podkreślił, najważniejsze dla niego było „oczyszczenie się w oczach opinii publicznej i udowodnienie, że urzędnicy państwowi muszą być odporni na hejt”.

Jednocześnie zaznaczył, że IPN planuje opracowanie wewnętrznych procedur reagowania na sytuacje kryzysowe związane z reputacją kierownictwa instytucji. Mają one zawierać wytyczne dotyczące komunikacji kryzysowej, współpracy z mediami oraz możliwości przeprowadzania niezależnych audytów w sytuacjach wątpliwych.

– „Nasza instytucja działa w bardzo wymagającym środowisku. Musimy być przygotowani na każdy scenariusz. Nie możemy sobie pozwolić na to, by plotki wpływały na ocenę naszej pracy” – podsumował Nawrocki.

Znaczenie dla życia publicznego

Sprawa testu narkotykowego Karola Nawrockiego wywołała szerszą debatę na temat granic prywatności osób publicznych oraz tego, na ile powinny one reagować na niezweryfikowane informacje pojawiające się w internecie. Wielu ekspertów zauważyło, że w erze mediów społecznościowych granice między opinią a faktem zacierają się w sposób niebezpieczny.

Z drugiej strony, przykład Nawrockiego może stać się precedensem – sygnałem, że przejrzystość i gotowość do weryfikacji oskarżeń to skuteczna strategia przeciwdziałania dezinformacji. W sytuacji, gdy społeczne zaufanie do instytucji państwowych maleje, takie działania mogą mieć pozytywny wpływ na odbiór urzędów przez obywateli.