Marek Sawicki z alternatywą dla Tuska. Padły stanowcze słowa

By | June 3, 2025

Marek Sawicki z alternatywą dla Tuska. Padły stanowcze słowa

W polskiej polityce niewiele jest postaci równie doświadczonych, a jednocześnie tak konsekwentnie budujących swoją pozycję poza głównym nurtem medialnym, jak Marek Sawicki. Były minister rolnictwa, wieloletni poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, człowiek kojarzony z pragmatyzmem i chłodną oceną rzeczywistości – właśnie on zdecydował się zabrać głos w sposób, który nie tylko przykuł uwagę opinii publicznej, ale również wywołał falę komentarzy w całym obozie opozycyjnym.

Sawicki – znany z tego, że nie boi się mówić rzeczy niepopularnych – tym razem zaproponował coś więcej niż tylko krytykę Donalda Tuska. Zaproponował alternatywę. I nie chodziło wyłącznie o personalne roszady, lecz o kierunek myślenia, strategię oraz wizję przyszłości opozycji, która – jak zaznaczył – „nie może być zakładniczką jednej partii, jednej osoby ani jednego stylu politycznego”.

Stanowcze słowa padły podczas wywiadu udzielonego jednej z rozgłośni radiowych, a potem zostały rozwinięte w felietonie opublikowanym na łamach opiniotwórczego tygodnika. „Polska potrzebuje lidera, który potrafi słuchać, a nie tylko przemawiać. Potrzebujemy przywództwa opartego na konsensusie, nie na konflikcie” – mówił Sawicki. I choć nie padły bezpośrednie zarzuty wobec Tuska, nie sposób było nie odczytać tych słów jako wyraźnej sugestii, że obecny premier – choć skuteczny w walce z PiS – niekoniecznie jest odpowiedzią na wszystkie wyzwania, jakie stoją przed krajem.

Marek Sawicki zaproponował coś, co wielu komentatorów określiło mianem „trzeciej drogi w wersji pragmatycznej”. Według niego, Polska po 2023 roku znalazła się w punkcie, w którym samo odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy nie wystarczy. Potrzebne są rozwiązania ponadpartyjne, oparte na współpracy środowisk o różnych tradycjach politycznych. „Nie zbudujemy stabilnego państwa, jeśli będziemy rządzić przeciwko komuś. Musimy rządzić dla kogoś – dla obywateli, którzy oczekują spokoju, stabilizacji i przewidywalności” – mówił.

Jego propozycja? Stworzenie szerszego forum porozumienia, które obejmowałoby nie tylko KO, Trzecią Drogę czy Lewicę, ale również organizacje społeczne, samorządowców, ekspertów i – jak to ujął – „ludzi, którzy nie krzyczą, ale pracują”. Według Sawickiego, dotychczasowy model konfrontacyjnej polityki się wyczerpał, a Tusk – choć nadal liderem obozu rządzącego – powinien „rozważyć, czy jego styl nie hamuje szerszego dialogu”.

Te słowa wywołały burzę. Natychmiast pojawiły się głosy, że Sawicki działa na szkodę jedności opozycji. Inni pytali, czy jego wypowiedź nie jest próbą przygotowania gruntu pod przyszłą polityczną rekonfigurację, w której PSL mogłoby odegrać rolę języczka u wagi. Jeszcze inni uznali, że Sawicki – jako jeden z ostatnich „starych wyjadaczy” sceny politycznej – po prostu mówi to, czego wielu boi się powiedzieć głośno.

Wśród komentatorów pojawiły się porównania do sytuacji z lat 90., kiedy scena polityczna była znacznie bardziej rozproszona, ale jednocześnie bardziej otwarta na kompromis. Sawicki – wywodzący się z ruchu ludowego – wyraźnie nawiązuje do tej tradycji: „Nie jesteśmy tu po to, by tworzyć mit wielkiego lidera. Jesteśmy tu, by reprezentować tych, których głos często ginie w medialnym zgiełku: rolników, samorządowców, ludzi ciężkiej pracy”.

Jednak jego słowa nie były tylko diagnozą. Sawicki zaproponował konkretne rozwiązania: powołanie stałego forum konsultacyjnego przy Sejmie, otwartego na organizacje społeczne; wzmocnienie roli samorządów w procesie legislacyjnym; odpolitycznienie spółek Skarbu Państwa; reformę mediów publicznych w duchu pluralizmu, a nie partyjnej kontroli.

Najmocniejsze było jednak jego przesłanie dotyczące stylu rządzenia. „Nie możemy rządzić z pozycji moralnej wyższości. Polacy nie oczekują, że ktoś będzie ich pouczał. Oczekują, że ktoś ich wysłucha” – mówił. To bezpośrednia aluzja do zarzutów, jakie często padają wobec Donalda Tuska, który – zdaniem krytyków – zbyt często uprawia politykę z pozycji dominacji, nie dialogu.

Reakcje w obozie rządzącym były podzielone. Niektórzy politycy KO bagatelizowali wypowiedzi Sawickiego, uznając je za „klasyczny głos PSL-u, który zawsze chce być trochę z boku, trochę w środku”. Inni – zwłaszcza wśród polityków Trzeciej Drogi – przyznawali jednak, że jego słowa wybrzmiały w odpowiednim momencie. „Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy rozmowy o stylu rządzenia. Nie wystarczy mieć rację – trzeba jeszcze potrafić przekonać do niej innych” – komentował jeden z posłów Polski 2050.

Wśród wyborców reakcje były zróżnicowane. Jedni wyrażali wdzięczność za „głos rozsądku” w polityce pełnej emocji i podziałów. Inni obawiali się, że każda krytyka Tuska osłabia opozycję i daje paliwo PiS-owi. Ale niemal wszyscy przyznawali jedno: Marek Sawicki powiedział coś, co wymaga namysłu – niezależnie od tego, czy się z nim zgadzamy, czy nie.

W świecie, w którym polityka coraz częściej sprowadza się do szybkich deklaracji, emocjonalnych reakcji i medialnych bitew, głos Sawickiego – spokojny, ale stanowczy – wybrzmiał zaskakująco mocno. Być może właśnie dlatego, że był tak rzadki: pozbawiony krzyku, oparty na doświadczeniu, a nie na PR-ze.

Czy Sawicki rzeczywiście ma alternatywę dla Tuska? W sensie personalnym – raczej nie. W sensie politycznym – zdecydowanie tak. Proponuje inną kulturę prowadzenia debaty publicznej, inną wizję współpracy i inną wrażliwość społeczną.

I może właśnie to jest najważniejsze przesłanie jego wystąpienia: że prawdziwa zmiana nie polega na wymianie liderów, lecz na zmianie języka, stylu i priorytetów.