Marcin Wójcik bez litości wyśmiał Karola Nawrockiego. “Na kibola, oszusta, złodzieja”

By | May 26, 2025

Marcin Wójcik bez litości wyśmiał Karola Nawrockiego. „Na kibola, oszusta, złodzieja”

W ostatnim odcinku satyrycznego programu „Szkło Kontaktowe” emitowanego na antenie TVN24, Marcin Wójcik – znany z ciętego języka i wyjątkowego poczucia humoru – nie zostawił suchej nitki na Karolu Nawrockim, prezesie Instytutu Pamięci Narodowej. Wykorzystując najnowsze kontrowersje związane z działaniami IPN, Wójcik uderzył z pełną siłą, posługując się ironią, absurdem i cytatami, które miały ukazać sytuację w krzywym zwierciadle.

Choć słowa takie jak „kibol”, „oszust” czy „złodziej” padły w satyrycznym kontekście, nie da się ukryć, że wypowiedź wzbudziła falę komentarzy – zarówno zachwytu, jak i oburzenia. Wójcik, operując konwencją groteski, w rzeczywistości postawił bardzo poważne pytania o granice władzy, sens funkcjonowania państwowych instytucji i kompromitację pewnych działań symbolicznych.

Tło konfliktu: IPN pod ostrzałem opinii publicznej

Instytut Pamięci Narodowej, od momentu swojego powołania, budził emocje – zarówno pozytywne, jak i negatywne. Jednak w ostatnich latach, a zwłaszcza w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości, jego działalność nabrała bardziej ideologicznego wymiaru. Zamiast zajmować się rzetelną analizą archiwalnych źródeł, IPN zaczął koncentrować się na tworzeniu polityki pamięci zgodnej z jedyną „słuszną narracją historyczną”.

Karol Nawrocki, który od 2021 roku stoi na czele tej instytucji, jest postacią kontrowersyjną. Zarówno jego wcześniejsza kariera w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, jak i późniejsze decyzje jako prezesa IPN, spotkały się z krytyką ze strony środowisk naukowych, opozycji i części opinii publicznej. Zarzuty o upolitycznianie historii, instrumentalne traktowanie bohaterów narodowych, a nawet próby pisania historii „na nowo” – to tylko część katalogu pretensji.

O co poszło tym razem?

Punktem zapalnym, który sprowokował Wójcika do satyrycznego ataku, była kontrowersyjna wypowiedź Nawrockiego na temat działań żołnierzy wyklętych oraz rzekomej „nadrzędności wartości narodowych nad prawami człowieka”. Nawrocki miał również w jednym z wywiadów bagatelizować znaczenie niektórych zbrodni popełnionych przez osoby uznawane dziś za bohaterów narodowych, co dla wielu było jawnym skandalem.

Dodatkowo, IPN – pod jego przewodnictwem – wydał materiał edukacyjny, w którym pojawiły się błędy merytoryczne i fragmenty o charakterze propagandowym. To wywołało reakcję nie tylko komentatorów medialnych, ale również historyków, którzy otwarcie zarzucili Instytutowi „manipulację faktami” oraz „pseudonaukowy język”. W tym właśnie kontekście Wójcik postanowił odnieść się do osoby Nawrockiego.

Styl Wójcika: satyra jako broń

Wójcik, będący od lat filarem satyry politycznej w Polsce, doskonale wie, jak połączyć rozrywkę z komentarzem społecznym. Jego atak na Nawrockiego był celowy, przemyślany i osadzony w formie żartu, który jednak uderzał w samo sedno sprawy. W programie padły słowa:

„Jak patrzę na działania IPN pod wodzą Karola Nawrockiego, to mam wrażenie, że to nie jest już instytut historyczny, tylko teatr absurdu. Gdyby IPN był drużyną piłkarską, to Nawrocki byłby jej kibolem – takim od rac, krzyku i wybielania wszystkiego, co się rusza w barwach narodowych.”

W innym fragmencie dodał:

„Facet, który ma zarządzać pamięcią narodu, zachowuje się jak historyczny oszust – zamienia dowody na propagandę, świadków na cytaty z broszurki i jeszcze twierdzi, że to dla dobra młodzieży. Na złodzieja tej pamięci po prostu.”

Te słowa, choć wypowiedziane z ironicznym dystansem, zawierały poważne oskarżenia. Wójcik porównał działania prezesa IPN do „kradzieży historycznej prawdy”, do „fałszowania dokumentów narodowej tożsamości” i do „roli kibola, który zamiast tłumaczyć historię, rozrzuca dymne race uprzedzeń”.

Reakcje opinii publicznej: śmiech i gniew

Wystąpienie Wójcika stało się błyskawicznie viralem w mediach społecznościowych. Zwolennicy wolnych mediów i krytycy IPN zareagowali entuzjastycznie. Pojawiły się memy, przeróbki, cytaty – Wójcik w roli „Trybuna historycznej prawdy” zebrał masę pochwał.

Z drugiej strony, środowiska prawicowe uznały wypowiedź za przekroczenie granic dobrego smaku. Rzecznik IPN zapowiedział analizę prawną materiału i rozważenie pozwu za zniesławienie. Sam Nawrocki nie skomentował sprawy bezpośrednio, choć w jednym z późniejszych wystąpień powiedział enigmatycznie: „Prawda historyczna nie zawsze bywa zabawna, ale nie pozwolimy na jej wyśmiewanie”.

Satyra w czasach napięć politycznych

Cała sprawa pokazuje, jak wielką rolę odgrywa dziś satyra w debacie publicznej. W kraju, gdzie podziały polityczne sięgają coraz głębiej, humor staje się nie tylko wentylem bezpieczeństwa społecznego, ale też narzędziem krytyki i komunikacji.

Wójcik, podobnie jak wcześniej Krzysztof Materna, Jerzy Urban czy Tomasz Jachimek, kontynuuje tradycję satyry zaangażowanej – takiej, która nie boi się wytykać hipokryzji, demaskować fałszu i kłuć tam, gdzie boli najbardziej. Jego wypowiedzi nie są przypadkowe – są odbiciem nastrojów społecznych, frustracji obywateli i potrzeby rozliczenia tych, którzy w imię narodowych wartości przekraczają granice rozsądku.

Co dalej z IPN?

Sprawa Nawrockiego i jego krytyki przez środowiska satyryczne to nie tylko incydent medialny. To sygnał, że coraz więcej ludzi zaczyna zadawać pytania o sens istnienia instytucji takich jak IPN w obecnym kształcie. Czy IPN powinien być niezależną instytucją naukową, czy też narzędziem politycznej propagandy? Czy możliwe jest odbudowanie jego autorytetu po latach kontrowersji?

Być może wypowiedź Wójcika, choć pełna ostrych słów i żartów, stanie się impulsem do szerszej dyskusji o pamięci narodowej, odpowiedzialności historyków i przyszłości edukacji historycznej w Polsce. A może zostanie tylko memem. Czas pokaże.