
Karol Nawrocki zostawił biało-czerwoną flagę w Końskich. Tak się tłumaczy
Gesty symboliczne w przestrzeni publicznej potrafią wywoływać burze emocji – szczególnie gdy dotyczą symboli narodowych. Tak też się stało po wydarzeniu w Końskich, gdzie Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, zakończył swój oficjalny występ, zostawiając biało-czerwoną flagę na skraju miejsca pamięci. Zdjęcie przedstawiające samotnie leżącą flagę błyskawicznie obiegło media społecznościowe, a komentarze – zarówno oburzone, jak i pełne zrozumienia – pojawiły się dosłownie z każdej strony sceny politycznej i opinii publicznej.
Co tak naprawdę się wydarzyło?
Wydarzenie w Końskich miało upamiętnić lokalnych bohaterów walk o niepodległość, a także przypomnieć o rocznicy powstania Armii Krajowej. Na miejscu zebrali się przedstawiciele władz, lokalni mieszkańcy, uczniowie oraz członkowie organizacji kombatanckich. Karol Nawrocki jako gość honorowy złożył wieńce pod pomnikiem, przemówił do zgromadzonych i – jak pokazały późniejsze zdjęcia – na zakończenie zostawił na kamieniu biało-czerwoną flagę.
Dla wielu był to gest niezrozumiały. Czy chodziło o zapomnienie? Czy może było to świadome działanie?
W rozmowie z dziennikarzami Nawrocki tłumaczył:
„Flaga została złożona w geście szacunku i pamięci. Nie była porzucona. Położyłem ją w miejscu, gdzie wcześniej znajdowały się znicze i kwiaty. Miała symbolizować trwanie polskości, ciągłość pamięci i to, że biało-czerwona nie jest tylko elementem dekoracyjnym, ale żywym świadectwem naszej historii. Nie przewidywałem, że zostanie to zinterpretowane inaczej.”
Te wyjaśnienia nie uspokoiły wszystkich. W sieci rozpętała się dyskusja – jedni bronili Nawrockiego, wskazując na jego wieloletnie zaangażowanie w upamiętnianie historii Polski, inni twierdzili, że symbol narodowy nie powinien być zostawiany bez opieki, a już na pewno nie w przestrzeni publicznej, gdzie może zostać zniszczony lub zlekceważony.
„Flaga to nie znicz” – napisała w jednym z komentarzy internautka.
„Jeśli miała coś symbolizować, powinna być podniesiona, a nie zostawiona na ziemi.”
Z kolei inny użytkownik Twittera bronił Nawrockiego:
„Dyskusja o geście pokazuje, jak daleko zabrnęliśmy w interpretacji wszystkiego w kategoriach politycznych. Może to był po prostu cichy hołd?”
Sam Nawrocki w kolejnych dniach odniósł się jeszcze raz do sprawy na antenie radia publicznego. Podkreślił, że jako historyk wie, jak wielką wagę mają symbole, i nigdy nie pozwoliłby sobie na ich celowe zlekceważenie.
„Flaga nie została porzucona. Była to mała, składana flaga – nie na maszcie, nie ceremonialna – lecz symboliczna. Chciałem, by została na miejscu pamięci jako znak, że ktoś tam był, ktoś oddał hołd. Jeśli ten gest został źle odczytany – mogę tylko wyrazić ubolewanie i zapewnić, że moja intencja była głęboko patriotyczna.”
Warto przy tej okazji zastanowić się nad znaczeniem gestów symbolicznych we współczesnej Polsce. Biało-czerwona flaga, orzeł w koronie, hymn narodowy – to elementy naszej tożsamości. Są one obecne w najważniejszych momentach: świętach państwowych, uroczystościach wojskowych, manifestacjach, ale też protestach. Ich siła polega na tym, że łączą ponad podziałami – przynajmniej teoretycznie.
Jednak w dzisiejszym społeczeństwie, mocno spolaryzowanym i wyczulonym na każdy ruch osób publicznych, nawet najdrobniejszy gest może zostać zinterpretowany skrajnie różnie. Jedni dopatrują się w nim głębi i szacunku, inni – braku taktu czy profanacji.
Czy można w ogóle uniknąć kontrowersji?
Sama flaga – jako przedmiot – nie ma emocji. To człowiek je jej przypisuje. Umieszczenie jej w odpowiednim miejscu i kontekście może być poruszającym hołdem. Ale równie dobrze – jeśli sytuacja jest nieczytelna lub niejasna – może być odebrane jako brak szacunku.
W kontekście wydarzeń w Końskich warto również przypomnieć, że przepisy dotyczące użycia flagi państwowej są jasno określone. Polskie prawo mówi, że flaga nie może dotykać ziemi, nie powinna być pozostawiana bez opieki, a jej uszkodzenie lub znieważenie podlega karze. Choć w tym przypadku nie doszło do złamania prawa, to emocje były żywe – bo dotknęły ważnej sfery narodowej wrażliwości.
Po kilku dniach dyskusja nieco ucichła, choć temat nadal powraca w komentarzach i analizach medialnych. Niektórzy politolodzy zauważają, że cała sytuacja to przykład tzw. „wojny symboli”, która toczy się w przestrzeni publicznej od lat. Każda ze stron sporu – konserwatywna i liberalna – walczy nie tylko o idee, ale też o to, kto ma prawo do interpretowania znaczenia narodowych symboli.
W przypadku Karola Nawrockiego – osoby publicznej, związanej z instytucją kształtującą pamięć historyczną – taka sytuacja ma szczególne znaczenie. Jego intencje, choć być może szczere i dobrze przemyślane, trafiły na grunt podatny na nieporozumienia.
Podsumowując: gest zostawienia flagi w Końskich przez Karola Nawrockiego stał się katalizatorem szerszej dyskusji o tym, jak dzisiaj traktujemy symbole narodowe. Dla jednych był to prosty akt hołdu. Dla innych – niezręczność lub wręcz lekceważenie. Niezależnie od interpretacji, wydarzenie to pokazało jedno: w Polsce symbolika narodowa nadal ma ogromne znaczenie, a każde jej użycie – zamierzone czy nie – może wywołać falę emocji.